tragedia!!!
wszystko było oki do momentu dnia ślubu. Już podczas pierwszego tańca suknia się rozsypała. Odpruł się sznurek podtrzymujący tren, a nie bardzo było wiadomo gdzie go przyszyć. Po chwili jedna część materiału odpruła się od drugiej, a po godzinie odpruł się podłożony fragment sukni i brudna podszewka ujrzała świato dzienne. Także miałam wesele urozmaicone noszeniem kawału materiału w dłoni. A suknię zmieniłam po kilku godzinach, bo nie nadawała się do użytku. dla mnie to szok żeby tak droga suknia rozwaliła się po godzinie wesela. Nie polecam salonu, przynajmniej dopóki nie zmienią krawcowej. I nikomu nie życzę podobnych przeżyć, bo dla panny młodej to naprawdę okropne przeżycie.