dr W. laryngolog
3 przykre spotkania z doktorem W.
1. 10 lat temu, w nocy po reakcji alergicznej , z obrzekiem jamy ustnej pogotowie zawiozlo mnie do szpitala na dyzur, ktory pełnil dr W. Bez zbednych rozmow z pacjentem , bo to pewnie strata czasu dr, zaordynowal mi zastrzyk .Zastrzyk z hydrokortyzonu podało mi uprzednio
pogotowie jeszcze w domu. Dopiero po zastrzyku, kiedy dr chcial wpisac go do ksiazeczki zorientowal sie , iz przed chwila taki zastrzyk dostalam. Na reakcję nie należało czekać długo, pojawiły sie drgawki. Dr jedynie krzyczał na mnie bym sie uspokoiła, tak jakby to bylo do opanowania. Nie bylo mowy o jakiejkolwiek trosce czy zrozumieniu. Była
tylko irytacja i złość. Zapamiętałam tę grozną sytuacje i stosunek doktora do mnie jako horror.
Niestety, znowu po jakims czasie musialam pojawic sie w szpitalu na dyzurze z powodu bólu ucha u mojego, 9.letniego wówczas syna. Było to poważne zapalenie ucha. I znowu trafilismy na dr W. Nie widzialam wczesniej tak brutalnego badania ucha, szczegolnie że było to dziecko.
Dr bowiem ciągnął go za to bolesne ucho. Kiedy syn płakał z bólu, a mimo wszystko sie nie wyrywal, to dr krzyczal na niego by się natychmiast uspokoil. Dziecko, zapamietalo tę wizytę jako traumę. Często wizytował różnych lekarzy bez negatywnych wrażen.Uraz do laryngologii ma do dzis, choc ma 18 lat.
I trzecie spotkanie z owym doktorem, kilka dni temu.
Zapalenie gardla, obrzęk, dławienie sie w nocy. Pogotowie przyjechalo i zabralo mnie na dyzur do szpitala .W karetce rzeczą, ktora mnie niepokoila najbardziej bylo czy aby znowu nie spotkam dr W. Niiestety, pech. Badanie gardla, a nie była to dla mnie pierwszyzna, w wykonaniu tego doktora stalo się walką o przeżycie i o oddech. Doktor badał mnie tak, iz absolutnie nie mogłam oddychac. W czasie jak się dusiałam tradycyjnie doktor krzyczał na mnie bym oddychala. No coz, wiele bym dała za ten
oddech. Po badaniu prawie wymiotowalam i mialam napad kaszlu..
Reasumujac/ nigdy nie spotlkałam się z tak nieprofesjonalnym i brutalnym stosunkiem do pacjentow, ani z takim brakiem emaptii czy i pozytywnego stosunku do wykonywanej pracy. Parcy, ktora ma służyc ludziom z
zalozenia.
1. 10 lat temu, w nocy po reakcji alergicznej , z obrzekiem jamy ustnej pogotowie zawiozlo mnie do szpitala na dyzur, ktory pełnil dr W. Bez zbednych rozmow z pacjentem , bo to pewnie strata czasu dr, zaordynowal mi zastrzyk .Zastrzyk z hydrokortyzonu podało mi uprzednio
pogotowie jeszcze w domu. Dopiero po zastrzyku, kiedy dr chcial wpisac go do ksiazeczki zorientowal sie , iz przed chwila taki zastrzyk dostalam. Na reakcję nie należało czekać długo, pojawiły sie drgawki. Dr jedynie krzyczał na mnie bym sie uspokoiła, tak jakby to bylo do opanowania. Nie bylo mowy o jakiejkolwiek trosce czy zrozumieniu. Była
tylko irytacja i złość. Zapamiętałam tę grozną sytuacje i stosunek doktora do mnie jako horror.
Niestety, znowu po jakims czasie musialam pojawic sie w szpitalu na dyzurze z powodu bólu ucha u mojego, 9.letniego wówczas syna. Było to poważne zapalenie ucha. I znowu trafilismy na dr W. Nie widzialam wczesniej tak brutalnego badania ucha, szczegolnie że było to dziecko.
Dr bowiem ciągnął go za to bolesne ucho. Kiedy syn płakał z bólu, a mimo wszystko sie nie wyrywal, to dr krzyczal na niego by się natychmiast uspokoil. Dziecko, zapamietalo tę wizytę jako traumę. Często wizytował różnych lekarzy bez negatywnych wrażen.Uraz do laryngologii ma do dzis, choc ma 18 lat.
I trzecie spotkanie z owym doktorem, kilka dni temu.
Zapalenie gardla, obrzęk, dławienie sie w nocy. Pogotowie przyjechalo i zabralo mnie na dyzur do szpitala .W karetce rzeczą, ktora mnie niepokoila najbardziej bylo czy aby znowu nie spotkam dr W. Niiestety, pech. Badanie gardla, a nie była to dla mnie pierwszyzna, w wykonaniu tego doktora stalo się walką o przeżycie i o oddech. Doktor badał mnie tak, iz absolutnie nie mogłam oddychac. W czasie jak się dusiałam tradycyjnie doktor krzyczał na mnie bym oddychala. No coz, wiele bym dała za ten
oddech. Po badaniu prawie wymiotowalam i mialam napad kaszlu..
Reasumujac/ nigdy nie spotlkałam się z tak nieprofesjonalnym i brutalnym stosunkiem do pacjentow, ani z takim brakiem emaptii czy i pozytywnego stosunku do wykonywanej pracy. Parcy, ktora ma służyc ludziom z
zalozenia.

