Ostatnio odbierając moje dziecko z przedszkola, Pani poinformowała mnie że syn zniszczył pudełko plastikowe. Podobno widziała jak po nim skakał i połamał. Poinformowała mnie że muszę je odkupić. Oczywiście zgodziłam się, natomiast po powrocie do domu, zapytałam syna co się stało. Powiedział że siadł na nim i się połamało, zupełnie przypadkowo. Dodam że moje dziecko jest meega grzeczne i jeszcze nigdy mnie nie okłamało, a nawet jeśli coś przeskrobie sam przychodzi i przyznaje się do winy.

Czy u was też tak jest że odkupujecie połamane kredki, popsute zabawki? Czy mogę przynieść w zamian podobne z domu? Dodam że przedszkole kosztuje mnie ponad 800 zł miesięcznie ...

ja bym przyniosła podobne z domu. Gdzie jest apisane ze masz nowe kupic, po za tym przedszkole nie liczy sie z tym ze zabawki sie popsuja? no chyba ze dziecko perfidnie zniszczyło to ok niech rodzic cos przyniesie nie wiem podobnego :)

Skoro się zgodziłaś, to odkup.
Słowa należy dotrzymywać.

Zgadzam sie. Jesli zgodzilas sie to slowa musisz dotrzymac.
Nie uwazam natomiast ze jest to konieczne. To tak na przyszlosc.
Wlasciciele przedszkola powinni miec takie przypadki wkalkulowane.

Znam 4 przedszkola -mam trojke dzieci- mojej najstarszej corki trzy do ktorych chodzila i najmlodszych corek.
W zadnym nie slyszalam o takich praktykach.

Jeszcze jedno. Nie obstawaj przy tym ze jesli synek jest grzeczny nie robi niczego zlego w przedszkolu ;) Dziecko przynalezy do jakiejs grupy i czesto dziala i nakreca sie zgodnie z innymi dziecmi.

Moje blizniaczki w domu daja czadu jak nie wiem... Trafily natomiast na grupe spokojnych dzieci w przedszkolu i sa zgola inne ;)

Myślę, że zasada obowiązuje taka jak w szkole. Czyli zgodnie z prawem rodzic nie ma obowiązku pokrywać finansowo szkód wyżadzanych przez dziecko W tym czasie dziecko pozostawało pod opieką kogoś innego niż Ty, więc to ta osoba odpowiada za to co latorośl robi.

Oczywiście większość rodziców zgadza się w jakiś sposób zadośćuczynić za szkody dziecka ale teoretycznie nie muszą tego robić.

U nas też zdarzyła się kiedyś podobna sytuacja, tyle że w naszym przypadku Młody zniszczył pisaki (powciskał wszystkie 'rysiki' do wewnątrz). :) Oczywiście mąż dostał przykaz przyniesienia innych w zamian - nie było mowy o tym, że muszą być nowe.

Różnica była jednak zasadnicza - moje dziecko zniszczyło te pisaki z premedytacją ;), więc sytuację wykorzystałam jako sposób na uświadomienie mu konsekwencji własnych zachowań. Musiał oddać swoje 'domowe' pisaki i oczywiście przeprosić Panią za swoje postępowanie. Widziałam, że dało mu to do myślenia.

Natomiast w sytuacji, kiedy dziecku zdarzyłoby się coś zniszczyć przypadkiem, zastanawiałabym się czy oczekiwanie ode mnie pokrycia 'kosztów' szkody jest na miejscu. Tym nie mniej - skoro obiecałaś to i tak wyjścia nie ma. Myślę tylko, że oddając pudełko (jak na mój gust może być używane :) ) nie obciążaj tym swojego dziecka, skoro zniszczenie czegokolwiek nie było jego celem. :)

Hmmm ja bym odkupiła, dzieci niestety często koloryzują

ale skoro pani widziała jak po nim skacze to dlaczego nie zareagowała?

ja bym ten pierwszy raz odkupiła, zwłaszcza, gdybym się zadeklarowała

ale tylko ten jeden raz, potem nauczona doświadczeniem, już bym taka wyrywna nie była,

mnie łatwo za pierwszym razem podejśc zwłaszcza, gdy chodzi o córkę, potem już się uodparniam, pewnie wiekszośc z nas tak ma, zwłaszcza jeśli jest czymś zaskoczona

Jeśli dziecko coś zniszczy, to odpowiadają rodzice, a nie nauczyciele.
Bo to rodzice wychowują.

Ja zabawkę bym odkupiła (nie zbankrutuje od tego) ale zwiększyłabym kontrolę nad dzieckiem (najlepiej tak by o tym nie miał pojęcia).
Dzieci w grupie inaczej się zachowują niż w obecności rodziców.
Taka sama zasada tyczy się nastolatków.

U nas w przedszkolu nie ma takich zasad - bo ogólnie wiadomo że dzieci niszczą zabawki. Kiedyś mój genialny małżonek pozwolił synkowi zabrać taki piękny samochodzik który dostał od dziadka (mimo że ja wielokrotnie nie pozwalałam) - no i miałam rację. Wrócił do domu w opłakanym stanie - poobijany, z wyrwanymi siedzeniami, pobitymi szybkami i oderwanym bagażnikiem. Dla nich obu była to dobra nauczka - dość kosztowna emocjonalnie ale i finansowo - a ja już nie muszę prosić przed wyjściem "nie bierzcie tej zabawki". Ale ta zasada z przedszkolem działa w dwie strony - my nie odkupujemy zniszczonych zabawek ale i przedszkole nie odpowiada za zniszczenia tych naszych zabranych do niego.

Aha i dodam że moje dziecko bardzo szanuje swoje zabawki i praktycznie wszystkie wyglądają jak nówki ze sklepu mimo dość intensywnej eksploatacji.

"Ostatnio odbierając moje dziecko z przedszkola, Pani poinformowała mnie że syn zniszczył pudełko plastikowe."

Pani odbiera twoje dziecko z przedszkola???

A może zrezygnuj z używania imiesłowów bo tekst wychodzi ci od rzeczy?