Może i tak,ale kto jest autorem tego koszmarnego "menu"???Gdybym ja przyszła z gośćmi,którzy odwiedzają mnie w Gdańsku,z pewnością spaliłabym się ze wstydu na miejscu personelu,podając karty,w których przecierana marchewka to "peperonata"(Chryste!!) a drogi koniak figuruje pod nazwą "Remi Martell" (pis.oryg).Tak!!!Remi moi drodzy,to mieszka za ścianą,Martell to jakiś amerykański aktor zapewne,a ja mam konto na
http://www.onet.wp.pl.Kto wie,o czym mowa,przyzna rację jedynie mi,niestety.
Tak dla dobicia się albo....totalnego rozśmieszenia-frytki steak house przetłumaczone są w karcie menu jako "french fries-steak house"
Boskie!!!Nie wiadomo,czy śmiech przez łzy,czy co....
(french fries to są bardzo cienkie,słomkowe frytki,zaś steak house to te bardzo grube;)).
Proponuję,niech ktoś wracający ze zmywaka w UK Wam podeśle ulotkę menu jakiejś restauracji i wówczas sobie przepiszcie słowo w słowo,to może stydno nie bydzie.
A dlaczego buraki to wg Was "beets"(cząstki) a nie "beetroots":D?
Potem się nie dziwcie,że cudzoziemcy mają bekę z Polaków.
Ruscy zresztą też.Do mojego kolegi jeden arcyświatowy Polaczek wyjechał ostatnio z "ja przepraszaju",to wymiękłam normalnie.
Ale to już poza punktacją.