żenada

sobota, godz. 23. Chcemy wejść ze znajomymi do klubu. Średnio miły Pan selekcjoner z ręką w gipsie wpuszcza moich przyjaciół, a mnie i mojemu narzeczonemu odmawia wstępu, ponieważ jesteśmy nieodpowiednio ubrani, czyli ja: eleganckie spodnie i koturny, bluzeczka na ramiączkach, na to delikatny sweterek, bo było chłodno, narzeczony: koszula, eleganckie buty od garnituru, eleganckie spodnie i odpowiedź od niemiłego pana selekcjonera: nie bo nie. Dopiero w momencie jak zagroziłam, że cofnę cała grupę i będą w plecy na wejściówkach i drinkach z wielką łachą nas wpuścił. Gdy zobaczyłam jak są poubierane młode dziewczyny, młodzi panowie w klubie to zwątpiłam. Kobiety w zacipnikach, bo inaczej tych sukienek nie można nazwać, faceci porozciągane wręcz rozwleczone t-shirty, adidasy, czapeczki z daszkiem, powycierane spodnie, a nas wpuścić nie chciano. Wyszliśmy po 40min na prawdę rozczarowani zarówno obsługą jak i muzyką. Nigdy więcej do Versalki. Zdecydowanie odradzam.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: żenada

"porozciągane t-shirty, adidasy, czapeczki z daszkiem, powycierane spodnie" Ja się pytam gdzie w tej bajce są smoki ?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1