stat
Impreza już się odbyła

01 Artloop Festival 2012: Wystawa Kurort

Wydarzenie w ramach

W ramach tegorocznej edycji ARTLOOP Festival będzie można podziwiać prace wybitnych polskich artystów - Maurycego Gomulickiego, Jarosława Kozakiewicza i Julity Wójcik składających się na wystawę KURORT.

13 września - 10 października 2024

Wstęp wolny
paź 12

sobota, g. 14:00 - 15:30

Gdańsk Nowy Port, Strajku Dokerów 5
Wstęp wolny
WYSTAWA KURORT
CZAS: 06-09.09.2012
MIEJSCE: różne lokalizacje w centrum Sopotu
Zapraszamy na wernisaż wystawy w dniu 6.09.2012 do Państwowej Galerii Sztuki i Kawiarni Let's Art o godz. 18.00. Wstęp wolny!

Udział biorą: Maurycy Gomulicki [obiekt], Dominik Lejman [projekcja wideo], Jarosław Kozakiewicz [obiekt-instalacja], Maciej Kurak [obiekt], Julita Wójcik [akcja], Łukasz Surowiec, Mariusz Waras | M-City [mural], Anna Reinert [mural]

Wystawa site-specific w przestrzeni publicznej, eksplorująca Sopot jako kurort. Wśród realizacji znajdą się murale, obiekty przestrzenne, projekcje wideo, instalacje i akcje miejskie.
Koncepcja wystawy jest oparta na eksplorowaniu "kurortowości" Sopotu - miejsca rekreacji, wypoczynku i rozrywki. Wystawa podejmie twórczy, inspirujący, pełen napięć dialog z kurortowymi przestrzeniami Sopotu, wprowadzając w tkankę miejską działania zarówno afirmatywne, wykorzystujące turystyczny potencjał Sopotu, jak i działania oparte na przewrotnym przetworzeniu "kurortowości" Sopotu. Kultowe miejskie przestrzenie - legendarny deptak czy Molo - zostaną zinterpretowane przez artystów przez pryzmat aktywnego działania w przestrzeni publicznej, odnoszenia się do symboliki miejsc, igrania z ich ogólnodostępnym charakterem, docierania do mas nieobcujących ze sztuką odbiorców. Mnogość obiektów i transformacji, mnogość działań - w skali mikro do makro - doprowadzi do stworzenia alternatywnej, sopockiej rzeczywistości.

MAURYCY GOMULICKI
Tytuł: Relax & Luxus [obiekt]
Miejsce: Marina
Kurator: Cezary Pieczyński

Sopot. Polskie Acapulco. Kurort nad szarym morzem. Nie ma tu palm, koloru też niewiele. Trochę słońca, dużo wiatru. Miasto wdzięczne w swej pomorskiej melancholii - lubię je od zaplecza - podobają mi się dwupiętrowe przeszklone werandy, drewniane ornamenty na nich, pajęcze siatki firanek za szybami. Promenada trochę bez charakteru, panuje tu estetyczna urawniłowka, standardyzacja fantazji - na stoisku z pamiątkami łatwiej kupić konika morskiego niż znaczek z flądrą.

Za wszelką cenę staramy się sobie wmówić, że jesteśmy na Kanarach, turyści i sprzedawcy uporczywie próbują wywołać ducha Karaibów - trochę to beznadziejne, a jednak uzasadnione - polskie lato krótkie jest i kapryśne co tylko potęguje potrzebę tropikalnych rozkoszy. Jest jednak pewien wspólny mianownik dla tych wszystkich miejsc: dla Jałty, Złotych Piasków, Sopotu, Krynicy Morskiej, Cancun i Cannes: nadzieja na letnią przygodę. Wczasy to oczywiście wypoczynek ale jeżeli jesteśmy młodzi, nieważne ciałem czy duchem, liczy się przede wszystkim zabawa, romans i seks. Dwa miesiące wakacji, dwa tygodnie urlopu - coś musi się zdarzyć. 

Sopot może pochwalić się naprawdę imponującym molo. To prawdziwe targowisko próżności, wybieg, na którym wszystkie panie i panienki jeżeli tylko wierzą w siebie, choć trochę mają szansę na swoje pięć minut czerwonego dywanu. Dziewczyny eksponujące swe wdzięki w chmurny dzień, wydekoltowane, paradujące w kusych spódniczkach, ani mnie nie śmieszą, ani nie żenują, raczej budzą moją sympatię swą determinacją. Blade ciała, gęsia skórka na ramionach i łydkach, pastelowa szminka, tipsy - taka właśnie jest wenus polska - chapeu bas mademoiselles. Jeżeli jednak sezon okaże się łaskawy: "pogoda mur", niebo niebieskie, słońce palące zaraz plaża nam się zarumieni - rozpoczyna się realny teatr letni: opalone ciała, jaskrawe kolory, bikini, mini - faceci pożerają oczami smukłe nogi, rozkołysane zadki i cycki. 

Cycki - o tym jest ten projekt - bezlitośnie eksploatowane przez szowinistyczny marketing, magnetyzujące swą krągłością. Bouncing Boobs - hipnotyczne drgania. Mamma, Mamita, Mamacita - fundamentalna męska fascynacja - możemy opowiadać i wierzyć, że najpiękniejsze są te drobne, że naprawdę liczy się tylko charakter i piękne sutki każdy jednak chciałby zanurkować w kanion majestatycznego dekoltu, skłonić nań strudzone czoło. Paradise in the flesh - Tom Wesselmann wiedział co robi. Podobno w zeszłym roku aresztowali jakąś opalającą się topless dziewczynę na Helu. Śmieszy mnie pruderia. Cycki są fajne - to konkretny kapitał - nie ma to tamto.

Właśnie: kapitał - sopocka marina - jachty - nie cumuje tu wprawdzie "Disco Volante", ale i tak te łodzie: polskie, szwedzkie i niemieckie to konkretny synonim luksusu, zapach zachodu. Kiedyś zastanawialiśmy się z przyjacielem co byłoby adekwatnym ekwiwalentem miliona dolarów (niewyobrażalnej fortuny w oczach człowieka PRL-u) wymyśliliśmy wtedy miliard złotych motorówek. Skandynawia z czego słynie wiadomo: wolna miłość, Color Climax. Jacht też ma konkretny wymiar erotyczny. Luksus - tenis, sportowe bryki, rejsy daleko i blisko-morskie - słońce, łopot żagli, bezmiar turkusu, naoliwione ciała. Cycki to też luksus. Komis, Pewex, Baltona - fantasmagorie szczęścia uosobionego przez irracjonalny a cudowny dostatek. Raz jeszcze zajmuję się ewaluacja banału, konfirmacją potencjałów. Marzą mi się wielkie różowe melony, kołyszące się na łagodnej fali sopockiej mariny - zobaczymy jak się spiszą tym w kontekście - stawiam na nie. Słoń a sprawa polska - dziękuję, cycki jako leitmoif w sztuce jak najbardziej - podpisuję się oboma rękami.
Maurycy Gomulicki, Sopot, 30 maja 2012

JAROSŁAW KOZAKIEWICZ

Tytuł: Salto [rzeźba]
Miejsce: małe + duże Molo

Prezentowana w ramach festiwalu ARTLOOP rzeźba Salto Jarosława Kozakiewicza świadczy o jego poszukiwaniach form i przestrzeni organicznie związanych z ludzkim ciałem i będących jednocześnie jego metaforą. Geometria obiektu została wywiedziona z wielościanu, którego wierzchołkami są otwory w głowie człowieka. W praktyce artystycznej Kozakiewicza, dla której podstawę stanowi głęboko humanistyczne pojmowanie relacji międzyludzkich oraz przestrzeni stanowiącej ramy życia człowieka i będącej jego bezpośrednią emanacją, otwory cielesne stanowią metaforę przejść między Ja a światem zewnętrznym.

Salto jest więc próbą stworzenia nowej architektoniki, której punktem wyjścia jest człowiek i jego ciało. W tym wypadku geometria rzeźby złożonej z siedmiu modułów wyznaczona jest ruchem obracającej się w przestrzeni głowy, przypominającym ruch osoby wykonującej salto i skok do wody. Praca staje się więc nie tylko metaforą i emanacją ludzkiego ciała, ale także narracją - opowieścią o przejściu z jednego świata w inny.

JULITA WÓJCIK
Tytuł: CIEŃ [akcja]
Miejsce: Plac Przyjaciół Sopotu
 
Sopot miasto skąpane w słońcu. Letnia stolica Polski. Większość turystów przybywa tu latem, gdy miasto tętni życiem. To jedno z urokliwszych polskich miast i jeden z najpiękniejszych kurortów nad Bałtykiem. Kurort = plaża, słońce, przyjemność, wypoczynek. Turyści przyjeżdżają do kurortu w poszukiwaniu słońca. Czy w Sopocie ktokolwiek myśli o cieniu? A przecież światło nie istnieje bez cienia.
 
Na kamiennej powierzchni placu powstanie rysunek odwzorowujący krawędzie cieni rzucanych przez pierzeje budynków. Kontrast barw plam słonecznych i plam cienia zostanie oddzielony linią. Jeśli pogoda okaże się łaskawa rysunek stanie się siatką linii, dzięki której zdamy sobie sprawę z tego jak szybko, każdego dnia przesuwa się cień.