Pierwszy raz
W tragikomicznym "Pierwszym razie" On i Ona być może się kochają. Wielokrotnie spotykają się w tej samej scenerii. Próbują do doskonałości doprowadzić wstępne okoliczności poprzedzające ich pierwsze erotyczne spełnienie. W ich rozmowach, które często przypominają zresztą równoległe monologi, brakuje jednak prawdziwego porozumienia.
Inspiracją do napisania Pierwszego razu były prawdopodobnie rozważania Kundery nad lekkością bytu z całą dialektyką życia jako szkicu do czegoś, czego nigdy nie będzie ze słynną pointą: Einmal ist keinmal... Ale także chęć zmierzenia się z formą słuchowiska - pierwsza wersja sztuki powstała jako tekst radiowy, skrojony według zasady kreowania zdarzenia poprzez słowo, dialog, ze szczególnym naciskiem na współpracę wyobraźni słuchającego w uprawdopodobnianiu surrealistycznych perypetii, gwałtownych zmian nastroju i nieco groteskowych postaci. Pewna sceniczna nieodpowiedzialność tej radiowej wersji (jak też i nośny psychologicznie temat) wydała mi się niezłym zalążkiem pełnowymiarowej sztuki. Powstały kolejne sceny, zapętlenia dialogowe, postaci nabrały szybkości i jakiejś bolesnej świadomości swojej sytuacji...
Wątkiem głównym pozostała rozciągnięta w czasie do granic wytrzymałości inicjacja erotyczna, ale ten realistyczny konkret negocjowania z rzeczywistością warunków pierwszej kopulacji raczej nie jest motorem dramatu. Bardziej interesująca wydaje się bieda postaci wobec nieskuteczności ich własnych, mniej lub bardziej ukrytych narracji, marzeń, tragiczna walka o ich spełnienie - w realizacji teatralnej to właśnie może stanowić pomost do bardziej uniwersalnego sensu sztuki. Człowiek nowoczesny nie jako wyzwolony pan samego siebie, ale jako więzień wzorców życiowej dramaturgii, w dodatku niekoniecznie autorskich...
Bo trzeba przyznać szczerze, że - choć rzadko sobie to uświadamiamy - nasz mały, prywatny teatr kochamy przeważnie bardziej niż bliźnich naszych, może więcej niż samych siebie. Ujawnianie tego mechanizmu ukrytej i często niezdrowej miłości do pewnych scen pod płaszczykiem spontanicznych rzekomo uczuć jest przypuszczalnie najciekawszym polem działania teatru oficjalnego, z prawdziwą sceną i widownią. Pierwszy raz pewnie jakoś - mniej lub bardziej udanie - wpisuje się w ten nurt, co nie zmienia faktu, że jego dramaturgia oparta jest przede wszystkim na ostrej, tragikomicznej przepychance międzypłciowej, z całym okrucieństwem i humorem wzajemnego niezrozumienia między nowoczesną ONĄ i nowoczesnym ONYM. Co jak co, ale sytuacja erotyczna zawsze była i będzie zwierciadłem swojego czasu, ze wszystkimi jego blaskami i cieniami.
Michał Walczak
Reżyseria i opieka pedagogiczna: Grzegorz Chrapkiewicz
Autor tekstu: Michał Walczak
Obsada:
Ona: Monika Mara
On: Bartek Wesołowski
Warsztat teatralny studentów trzeciego roku Akademii Teatralnej im. A. Zelwerowicza w Warszawie.
W tragikomicznym "Pierwszym razie" On i Ona być może się kochają. Wielokrotnie spotykają się w tej samej scenerii. Próbują do doskonałości doprowadzić wstępne okoliczności poprzedzające ich pierwsze erotyczne spełnienie. W ich rozmowach, które często przypominają zresztą równoległe monologi, brakuje jednak prawdziwego porozumienia.
Inspiracją do napisania Pierwszego razu były prawdopodobnie rozważania Kundery nad lekkością bytu z całą dialektyką życia jako szkicu do czegoś, czego nigdy nie będzie ze słynną pointą: Einmal ist keinmal... Ale także chęć zmierzenia się z formą słuchowiska - pierwsza wersja sztuki powstała jako tekst radiowy, skrojony według zasady kreowania zdarzenia poprzez słowo, dialog, ze szczególnym naciskiem na współpracę wyobraźni słuchającego w uprawdopodobnianiu surrealistycznych perypetii, gwałtownych zmian nastroju i nieco groteskowych postaci. Pewna sceniczna nieodpowiedzialność tej radiowej wersji (jak też i nośny psychologicznie temat) wydała mi się niezłym zalążkiem pełnowymiarowej sztuki. Powstały kolejne sceny, zapętlenia dialogowe, postaci nabrały szybkości i jakiejś bolesnej świadomości swojej sytuacji...
Wątkiem głównym pozostała rozciągnięta w czasie do granic wytrzymałości inicjacja erotyczna, ale ten realistyczny konkret negocjowania z rzeczywistością warunków pierwszej kopulacji raczej nie jest motorem dramatu. Bardziej interesująca wydaje się bieda postaci wobec nieskuteczności ich własnych, mniej lub bardziej ukrytych narracji, marzeń, tragiczna walka o ich spełnienie - w realizacji teatralnej to właśnie może stanowić pomost do bardziej uniwersalnego sensu sztuki. Człowiek nowoczesny nie jako wyzwolony pan samego siebie, ale jako więzień wzorców życiowej dramaturgii, w dodatku niekoniecznie autorskich...
Bo trzeba przyznać szczerze, że - choć rzadko sobie to uświadamiamy - nasz mały, prywatny teatr kochamy przeważnie bardziej niż bliźnich naszych, może więcej niż samych siebie. Ujawnianie tego mechanizmu ukrytej i często niezdrowej miłości do pewnych scen pod płaszczykiem spontanicznych rzekomo uczuć jest przypuszczalnie najciekawszym polem działania teatru oficjalnego, z prawdziwą sceną i widownią. Pierwszy raz pewnie jakoś - mniej lub bardziej udanie - wpisuje się w ten nurt, co nie zmienia faktu, że jego dramaturgia oparta jest przede wszystkim na ostrej, tragikomicznej przepychance międzypłciowej, z całym okrucieństwem i humorem wzajemnego niezrozumienia między nowoczesną ONĄ i nowoczesnym ONYM. Co jak co, ale sytuacja erotyczna zawsze była i będzie zwierciadłem swojego czasu, ze wszystkimi jego blaskami i cieniami.
Michał Walczak
Reżyseria i opieka pedagogiczna: Grzegorz Chrapkiewicz
Autor tekstu: Michał Walczak
Obsada:
Ona: Monika Mara
On: Bartek Wesołowski
Warsztat teatralny studentów trzeciego roku Akademii Teatralnej im. A. Zelwerowicza w Warszawie.