Aktualnie brak w repertuarze trójmiejskich teatrów

Sprawa miasta Ellmitt (1 opinia)

kasy:
58 301-13-28, 551-50-40
8.0
4 oceny
Oceniasz 5/10
Ingmar Villqist

reżyseria: Ingmar Villqist
scenografia: Eugen Bednarek
kostiumy: Wanda Korfanty-Bednarek
muzyka: Olo Walicki
aystent reżysera: Jerzy Gorzko
asystent scenografa: Maciej Chojnacki
kierownik produkcji: Małgorzata Jóźwiak

grają:
Heidi - Marta Anna Kalmus
Pan Sędzia - Andrzej Nowiński
Obrońca I - Rafał Kronenberger
Obrońca II - Jacek Labijak
Prokurator - Tamara Arciuch-Szyc
Oskarżyciel - Maciej Konopiński
Mężczyzna - Grzegorz Gzyl
Siostra Evre - Małgorzata Oracz
Pan Haynel - Roland Nowak
(Teatr Polski w Poznaniu)
Ojciec Eugen - Jan Sieradziński
Stary Olaf - Ryszard Ronczewski
Wdowa I - Tomira Kowalik
Wdowa II - Elżbieta Goetel
Ławnik I - Jerzy Dąbkowski
Ławnik II - Ryszard Moskaluk
Pensjonariusze - Maciej Brzoska, Aleksander Skowroński, Wojciech Kolesiński
Kamerzysta I - Jerzy Gorzko
Kamerzysta II - Zbigniew Olszewski


Kolejna wyprawa do krainy wiecznego chłodu Villqistlandii. Tytułowe Ellmit to małe rybackie miasteczko nad cichym fiordem gdzieś na jej północnej rubieży. Zostaje postawione w stan oskarżenia. Z jakiej przyczyny? Tego jeszcze nie wiemy. Na razie oglądamy przygotowania do wyjazdowego Posiedzenia Sądu Najwyższego. Sprawa musi być jednak poważna skoro zgromadziła najwybitniejszych przedstawicieli stołecznej palestry i liczną reprezentację mediów.

Sala rozpraw zostaje zaimprowizowana w domu gminnym, którego gospodarzem jest niejaki Pan Haynel. Dozorca ale też instruktor rysunku w dziecięcym kółku plastycznym, krawiec szyjący stroje dla miejscowego chóru, później – przewodniczący ławy przysięgłych. Słowem: człowiek do wszystkiego bez którego tętno życia lokalnej społeczności nie biło by tak mocno. Także życia duchowego. Pan Haynel rozmawia czesto przy pomocy cytatów z Ksiąg – miejscowych (a może narodowych) eposów czy biblijnych apokryfów. Jest więc strażnikiem i egzegetą Tradycji.

Jego oponenetem jest Oskarżyciel, urodzony w Ellmit i powracający teraz by rozliczyć swych ziomków ze zbiorowego udziału w zbrodni sprzed kilkudziesięciu lat. Każdy dzień procesu komplikuje jego zadanie. Zdumiewająco łatwo odnajdują się materiały kompromitujące jego świadków a oni sami odwołują zeznania.

Presja zdominowanej przez Pana Haynela ławy przysięgłych, do ktorej dołącza publiczność z akredytowanymi dziennikarzami włącznie, wreszcie sąd – wciąż narasta. Gdy wspólna, zagłuszająca zeznania, modlitwa, recytacja ustępów Księgi nie wystarcza, grozi się świadkom linczem by w końcu – w obecności trybunału i kamer – założyć im stryczki na szyje.

W końcu Pan Haynel odnosi zwycięstwo na całej linii. Trzej pensjonariusze miejscowego Zamkniętego Zakładu Leczniczego składają rozstrzygające zeznanie: nie jest prawdą, iż przed laty, w wybuchu zbiorowego opętania, mieszkańcy Ellmit wdarli się do zakladu, wywlekli stamtąd jego upośledzonych pacjentów, w bluźnierczej procesji poprowadzili na molo i tam utopili w cichym, pięknym fiordzie. Nie jest prawdą, że chcących wyjść z lodowatej wody wpychano w nią z powrotem bosakami. Miasto Ellmit jest niewinne.

Jak zawsze, gdy Villqist zaczyna opowiadać o swojej hodowli beztlenowców dowiadujemy sie wiele o sobie, oddychających normalnym powietrzem polskich równin. Odległość dzieląca Ellmit od Jedwabnego bardzo sprzyja analizie społeczeństwa „chorego na własną niewinność”.

Przeczytaj także