Zapraszam na niecodzienne szkolenie węgierskiego trenera Gyuli Mészárosa. Pierwszy raz spotkałam się z jego podejściem do koni w sierpniu 2013 na imprezie "Myśląc o Koniu". Zachwycił mnie niespotykaną radością, z jaką pracował z młodym koniem. Z łatwością uzyskał zaufanie i spokój zwierzęcia. Myślę, że mało kto wówczas rozumiał na czym polega jego metoda szkolenia, mówił że nie dominuje konia z którym pracuje, że jego podejście nie opiera się na dominacji! Po miesiącach spędzonych na Węgrzech oraz pierwszych szkoleniach, które poprowadziliśmy razem w Polsce, myślę, że stosowane przez niego podejście ciężko w ogóle nazwać metodą! Na pierwsze szkolenie Gyuli we Wrocławiu przyjechało 70 osób, ci, którzy przyjechali by nauczyć się technik i tricków węgierskich csikosów - nie znaleźli ich. "Techniki w szkoleniu koni są zbyt wolne a trickami tylko oszukujesz sam siebie" powiada Gyula. Czy to nowe spojrzenie w jeździectwie naturalnym? Hmmm myśle, że jest na tyle odmienne w porównaniu do metod szkół naturalnych, które znane są nam w Polsce, że nie nazwała bym nawet tego podejścia naturalnym! Bazując na tradycyjnej wiedzy jeździectwa klasycznego (wieloletni zawodnik i trener WKKW, międzynarodowy sędzia) łącząc ją z nurtem naturalnym (Ray Hunt, Richard Winters, Eitan Beth-Halachmy, Robert Miller, Hempfling etc.) wypracował podjeście oparte na partnerstwie z koniem. Jakiego rodzaju jest to partnerstwo? Najczęściej opisywany model partnerstwa to taki, w którym do człowieka należy 51% podejmowanych decyzji, do konia zaś pozostałe 49%. Kto potrafi odróżnić 1%? Większość z nas niepotrafi i nie takie partnerstwo zakłada szkoła MGY. Dziś nie sztuką jest zdominować konia, używając presji czy siły. Sztuką jest zasłużyć na partnerstwo konia, który z ufnością podąży za liderem przy którym czuje się bezpiecznie i ma śmiałość być koniem. W naturze stadem koni rządzi najstarsza klacz, ta która ma największe doświadczenie i wiedzę. Pozostałe osobniki stada czują się przy niej bezpiecznie i podążają za nią. Ustępują jej z drogi, ustępują jej miejsca przy wodopoju. Wszystkie konie dostosowują się do reguł życia w stadzie, to my ludzie nie potrafimy się dostosować. Dotknąć konia - to dotknąć jego duszy. Często, gdy jest nam źle, jesteśmy obrażeni mówimy - "nie dotykaj mnie". Dlaczego nie zauwżamy jak często mówią nam to konie ?
Viktoria Pietkiewicz Foal Team Trainer