Vijay Iyer jak i Craig Taborn to obecnie czołówka, jeśli chodzi o współczesny fortepian jazzowy. Obaj należą do średniego pokolenia muzyków, mającego przemożny wpływ na to, jak dziś wygląda i brzmi od zawsze uznawana za najważniejszą - a na pewno jedna z najciekawszych i najbardziej żywotnych na świecie - nowojorska scena jazzowa. 11 marca 2018 obaj siądą naprzeciw siebie na scenie Klubu Żak, co jest sytuacją wyjątkową i okazją nadarzającą się nieczęsto.
Vijay Iyer i Craig Taborn są także twórcami otwartymi i kreatywnymi, którzy w naturalny sposób indywidualny język muzyczny budują korzystając z wybranych jakości całego szeregu wpływów i gatunków muzycznych. Nawet jeśli Iyera i Taborna różnią ekspresja i sposób wyrażania siebie poprzez grę, otwartość, inwencja, i emocjonalność są cechami wspólnymi ich muzyki.
jazz - koncerty w Trójmieście
To dla współczesnego fortepianu jazzowego nazwiska najwyższej wagi, jednak w żaden sposób nie oznacza, iż są muzykami galaktycznie odległymi. Nie dla Gdańska i nie dla Klubu Żak, którego publiczność mogła oglądać ich obu w nader interesującym dla nich momentach: jako muzyków dobrze już w środowisku muzycznym znanych, jednak znajdujących się tuż przed ostatecznym i trwałym zajęciem pozycji na "jazzowym szczycie". Grając w 2011 roku recital solowy na Sali Suwnicowej Vijay Iyer był po wydaniu świetnych płyt Thirtha, Solo, i być może przede wszystkim obsypanego nagrodami pierwszego albumu tria ze Stephanem Crumpem i Marcusem Gilmore'm - Historicity, jednak jako muzyk o ustalonym statusie wielkiego, porywającego pianisty przyjeżdżał dopiero w latach kolejnych. Później pamiętne koncerty z trio dał Iyer w Żaku dwukrotnie, a w styczniu 2017 pojawił się w duecie z legendarnym trębaczem Wadada Leo Smithem. Gdy z kolei pierwszy raz zagrał w Żaku Craig Taborn (a także był to występ solowy) Kajetan Prochyra w jazzarium.pl pisał: W wypełnionej Sali Suwnicowej liczył się tylko dźwięk, unoszący się nad fortepianem. Taborn przy pomocy instrumentu prowadził - tylko i aż - jego ucieleśnianie. W kolejnych utworach budował spontaniczne dźwiękowe rzeźby. (...) Najważniejsza była Muzyka - jako siła, nieskończoność, cel sam w sobie - na drugim pianista, ze swoim doświadczeniem i nieskrywanymi emocjami. Widowni pozostawało świadkować misterium. I on na Salę Suwnicową powrócił parę lat później, występując wraz z Dave'm Hollandem, Kevinem Eubanksem i Erikiem Harlandem w kwartecie Prism.
Według wielu obserwatorów i krytyków obaj znajdują się obecnie w szczycie artystycznej formy. Vijay Iyer niedawno zdecydował się na sformowanie najliczniejszego z dotychczasowych autorskiego sekstetu: album Far From Over (co brzmi jak autokomentarz odnośnie jego muzycznej działalności) ukazał się w sierpniu 2017 i zbiera znakomite recenzje. Podobnie jak trzeci wydany pod egidą ECM autorski album Taborna, Daylight Ghosts: Od całościowego projektu po misterne drobiazgi, album pokazuje, że Craig Taborn to znacznie więcej niż elitarny jazzowy wymiatacz - pisze Seth Colter Walls na pitchfork.com
11 marca 2018 obaj siądą naprzeciw siebie na scenie Klubu Żak, co jest sytuacją wyjątkową i okazją nadarzającą się nieczęsto. O koncercie duetu podczas Monteal Jazz Festival Jim Harrington z magazynu JazzTimes opowiadał: Zważywszy na tkwiący w muzykach potencjał, występ zdecydowanie spełnił oczekiwania. Dwóch młodych mistrzów połączyło swe talenty w interesujący, lecz komplementarny sposób. Jest wiele powodów, dla których duetów fortepianowych nie widzi się często. Po pierwsze, niewiele jest miejsc dysponujących dwoma fortepianami. Równie istotnym jest, iż 176 klawiszy to dla niektórych słuchaczy zbyt wiele, szczególnie gdy dwóch muzyków nie ma twardo ustalonego planu gry. Ponadto - nie wiadomo, czy indywidualne style gry będą do siebie pasować. Dlatego takie partnerstwa należy tworzyć z daleko idącą ostrożnością, nawet gdy w grę wchodzą uznani muzycy. Iyer i Taborn (...) to zestawienie niczym z jazzowego nieba. Choć podczas całego setu nie zamienili słowa, to poziom komunikacji, podczas gdy grali brawurowe utwory jeden po drugim.