Aktualnie brak w repertuarze trójmiejskich teatrów

Wiele hałasu o nic (4 opinie)

kasy:
58 344-77-93
w ramach wydarzenia:
IX Festiwal Szekspirowski
4.5
8 ocen
Oceniasz 5/10
Teatr Lunaria, Katania, Włochy „Troppu trafficu ppi nenti” (na podstawie „Wiele hałasu o nic”)

Reżyseria i scenografia Giuseppe Dipasquale
Tłumaczenie Andrea Camilleri
Dyrektor artystyczny Sergio Seminara
Kostiumy Angela Gallaro
Muzyka Massimiliano Pace
Światło Franco Buzzanca
Dźwięk Salvo Torrisi

Towarzystwo Teatralne LUNARIA w koprodukcji z Towarzystwem TEATRO DEGLI ALCHIMISTI ma zaszczyt przedstawić spektakl oklaskiwany na scenach włoskich i zagranicznych. Jest to tekst napisany na cztery ręce przez Andrea Camilleri i Giuseppe Dipasquale (który jest reżyserem): Troppu trafficu ppi nenti.
Spektakl po raz pierwszy zagościł na deskach teatru w roku 2000, w ramach przeglądu „Sole-Voci Estate catanese 2000” i na FESTIVAL DE THÉÂTRE „ATELIER”, który odbywa się corocznie w Sfântu Gheorghe w Rumunii. W sezonie 2003/ 2004 spektakl objechał wiele miast we Włoszech.

Michele Agnolo (Michelangelo) Florio (po kądzieli Scrollalanza), ur. w 1564 (?), z pochodzenia Kwakr, przez część swego życia zmuszony był uciekać przed prześladowaniami religijnymi na wyspy Eolijskie, do Messyny, Wenecji, Werony, Stratfordu i do Londynu. Był autorem wielu tragedii i komedii rozgrywających się w powyższych miejscach, których znakomitej znajomości, podobnie jak znajomości języka i teatru włoskiego, a także obeznania ze sceną włoską, dowiódł wielokrotnie. Niektóre z odnalezionych dzieł tego autora wydają się być wersją oryginalną innych bardzo znanych dzieł przypisywanych Szekspirowi. Należy do nich sztuka „Troppu trafficu ppì nenti” napisana w dialekcie messyńskim, mogąca być oryginałem sztuki „Wiele hałasu o nic” Szekspira, która pojawiła się 50 lat później. Uciekając wraz z rodziną przed prześladowaniami, Florio spędził pewien okres swego życia w Wenecji, gdzie prawdopodobnie jeden z jego sąsiadów, Maur, zamordował z zazdrości swą żonę. Zainspirowany tym wydarzeniem napisał tragedię a Szekspir napisał „Otella”. Nadal uciekając, Florio przybył również do Stratfordu, gdzie gościł u pewnego karczmarza. Był to biedak niestroniący od trunków, przypuszczalnie krewny jego matki, który przyjął gościa jak syna – Florio przypominał mu bowiem jego zmarłego syna Williama. Karczmarz nazywał go nawet poufale „William”. W tym momencie wystarczyło przetłumaczyć na język angielski nazwisko matki („scrolla lanza” lub „scrolla la lancia” na „shake speare” lub „shake the speare”) i oto mamy nazwisko „Shakespeare”.

Tak rodzi się WILLIAM SHAKESPEARE, już nie jako obawiający się prześladowań Kwakr, jednak nadal zmuszony do utrzymywania w tajemnicy swojej tożsamości i pochodzenia. Być może karczmarz już wcześniej przetłumaczył swe nazwisko „Scrollalanza”, przez co jego nieodżałowany syn nazywał się był już William Shakespeare. W dalszych rekonstrukcjach biografii wielki dramaturg będzie uznawany trzecim z ośmiu synów Johna Shakespeare’a. Przybywszy nagle znikąd, bez miejsca i daty urodzenia, zaznaczywszy swą obecność w Londynie, który stał się widownią jego działań jako dramaturga i aktora, szybko przyciągnął uwagę i ciekawość, przez co tym bardziej był zmuszony dochować tajemnicy, by nie zostać odkrytym przez swoich prześladowców.

Czy naprawdę Szekspir był Sycylijczykiem? Chcielibyśmy w to wierzyć przez miłość do Sycylii, ale historii, jak wiadomo, nie da się stworzyć na własne życzenie! Jednakże wyobraźmy sobie Messynę śródziemnomorską, taką, jaką Szekspir mógł sobie wyobrazić: egzotyczną, żywą, pełną skomplikowanych splotów okoliczności, które z uroczystości ślubnej uczyniłyby skomplikowany kołowrót intryg. Wyobraźmy ją sobie śledząc głosy postaci, które w żywym dialekcie, naładowanym humorem i pełnym dwuznaczności, snują wątek historii pozornie prostej ale o niezwykle skomplikowanych zwrotach akcji. Wyobraźmy sobie, że wszystko to jest owocem charakteru typowo śródziemnomorskiego czy wręcz sycylijskiego i oto będziemy w stanie uwierzyć, choćby na chwilę, że William Shakespeare ze Stratford-upon-Avon był właśnie takim Michele Angelo Florio Crollalanza, uciekinierem z Messyny. Ponieważ rzeczą najcudowniejszą z typowo sycylijskich zachowań jest: komplikować koleje losu wychodząc od prostego faktu i kończyć na sytuacji surrealistycznej. Moravia w odniesieniu do Leonardo Sciascii lubił wskazywać różnicę między Sycylijczykiem a Mediolańczykiem: Mediolańczyk dąży do uproszczenia rzeczy najbardziej skomplikowanych, Sycylijczyk zaś czyni skomplikowanymi sprawy najprostsze.Tak oto, „Troppu trafficu ppi nenti” jest odwiecznym przykładem charakteru sycylijskiego, który uwielbia sobie komplikować życie.

Szczególną zaletą tej sztuki jest sycylijski język, którego korzenie odtworzono, pozostawiając jednocześnie miejsce na nowoczesność słownictwa i na rozwiązania fonetyczne, które rzadko się obecnie pojawiają, ale które musiały być zwyczajną rzeczą na dworach (gdzie łacina była językiem oficjalnym). Uroczysta postawa i elegancki sposób wysławiania się postaci są obecne we wszystkich prawie scenach. Wyjątek stanowią te o charakterze burleski, którymi przeplatany jest spektakl, aby ująć goryczy ponurym momentom. Np. w scenie nocnego patrolu pojawia się język komiczny i pełen ekspresji. Reżyser nie wahał się też rozbudować sceny balkonowej, którą uważa za kluczową dla całości sztuki (w oryginale jest ona dość krótka). Rezygnuje także ze zbyt przeładowanych dialogów, gdy według niego odbierają one wyrazistość postaciom i scenom.

Reżyser powierzył projekt stworzenia kostiumów artystce Angeli Gallaro, która znalazła klucz do świata wyimaginowanego Orient i wzbogaciła go śródziemnomorskim duchem. Uzyskała nową jakość kostiumów - niezwykle sugestywnych, z istną eksplozją kolorów i materiałów - które sprawiają, że „Troppu trafficu ppi nenti” jest zjawiskiem pełnym metafor, gdzie pobrzmiewają echa wielowiekowej kultury indoeuropejskiej.