2010-07-20 12:52
Wstyd, absurd, głupota - tak zapamiętam wczorajszy wieczór w gdańskiej filharmonii i myślę, że prędko się na Ołowiance nie pojawię ponownie. Nigdy nie wpadłbym na to, że można tak całkowicie zepsuć świetnie zapowiadający
Wstyd, absurd, głupota - tak zapamiętam wczorajszy wieczór w gdańskiej filharmonii i myślę, że prędko się na Ołowiance nie pojawię ponownie. Nigdy nie wpadłbym na to, że można tak całkowicie zepsuć świetnie zapowiadający się koncert. W myśl jakiejś chorej koncepcji koncert odbywał się na półpiętrze foyer. Część widzów stłoczona między toaletą i schodami, część siedząca na samych schodach, reszta na piętrze, z którego zresztą nic nie widać. Przyznam, że trudno sobie to wyobrazić i gdybym tego nie widział na własne oczy, to zapewne, trudno byłoby mi uwierzyć. Na półpiętrze wciśnięto fortepian i fisharmonię, za nimi jeszcze jakimś cudem upchnięty chór i zepchnięci niemal na ścianę soliści. Ach, oczywiście - wszystko pod hasłem „nastrojowej atmosfery letnich wieczorów we wnętrzach i tarasie widokowym nad wodami Motławy”. Prowadzący swobodnie przeprosił za „pewne niedogodności”, które jednak widzom wynagrodzić miały wspaniałe (?) nietypowe (?) wnętrza i sceneria (?). Ani korytarz ładny nie jest (nie wspominając o tragicznej akustyce tego wnętrza), ani sceneria nie może zachwycać. Warto bowiem dodać, iż widzowie upakowani w dusznym korytarzu wiodącym do wyjścia na taras siedzą plecami do okien wychodzących na Motławę, zaś przez otwarte drzwi tarasu dobiegają radosne dźwięki piosenek puszczanych na cumujących po drugiej stronie kanału galeonach. Istotnie moc wrażeń! W tym wszystkim najbardziej szkoda dobrych artystów, gości z Niemiec i Polski. Wstyd pod patronatem i za pieniądze Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
2010-07-20 22:31
dokładnie - żenada!!! Startujmy w Gdańsk Prowincja Kultury 2012! Mamy szansę!
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.