To polecam obejrzeć "Mistrza i Małgorzatę" w wykonaniu Lubelskiego teatru, można za darmo na stronie teatru telewizji. Dla mnie po tym nagraniu wersja gdyńska była ogromnym zawodem.
Są trzy teatry - Miejski, Muzyczny, Gdynia Główna (na dworcu). Pierwszy stanowczo odradzam. Poza tym w Trójmieście jest kilka innych teatrów, jest też sporo spektakli pokazywanych gościnnie - niedługo w ramach Wybrzeża Sztuki będą pokazywane wyłącznie świetne spektakle
Czuję sie rozczarowana. Uwielbiam TMG. Uwielbiam aktorow tego Teatru. Pania Lulkę wprost podziwiam ale to co zobaczylam ogladając Czarne Wdowy po prostu mnie przeraziło.
Naprawde nie tego sie spodziewalam i tylko szacunek do Aktorów i ich ciężkiej pracy powstrzymal mnie przed tym zeby nie wyjsc z Teatru w trakcie przerwy.
Poczatek sztuki ciekawy, pozniej zaczyna się wszystko ciągnąć.... Duzo śpiewu (nie do konca na wysokim poziomie - tekst i wykonanie), nuuuuudy na pudy, wątek Młodych po prostu przewidywalny i męczący.
Przykro mi to stwierdzić ale według mnie to bardzo nieudany spektakl, strata czasu.
Ogolnie rozczarownie.
Ale i tak kocham TMG.
Grajcie normalnie, Kochani.
Na musical pojdziemy do Muzycznego.
A Wy robcie - normalne sztuki - to, w czym jestescie fantastyczni!!
Obrażono mnie jako widza spektaklem Czarne Wdowy. Teksty infantylne, co chwile piosenki, a raczej bez rytmu i tekstu okropne śpiewanie. Nudna historia - całość słaba. Bardzo słaba, nudna jak flaki z olejem. Szkoda, ze bilety kupiłam przed premierą i nie było jeszcze recenzji. Chciałabym wymazać to przedstawienie z pamięci i mam poczucie ogromnej straty czasu i własnych pieniędzy.
Hm nie wiem co myśleć opinie same negatywne a jak pytam znajomych z różnych źródeł -opcji to spektakl im się bardzo podobał chyba muszę ,się wybrać i sama ocenić
Akurat dwie główne postaci czarnych wdów, moim zdaniem ,jako tako w ogóle pociągnęły ten spektakl. Trzeba im to oddać. Najbardziej drażniący był wątek młodych, jak ktoś wspomniał ,kalka Romea i Julii. Sztuczność wyzierała z każdego kąta. Sam zamysł ( włoskie, mafijne klimaty) wydawał się ciekawy, ale realizacja koszmarna.
Bardzo mnie dziwi ten natłok spektakli muzycznych w Miejskim, bo tylko trzy osoby potrafią tam jako tako śpiewać (Lulka, Mrozińska, Smagacki). Mam nadzieję, że przynajmniej tym razem obyło się bez playbacku (patrz: "Przygody Remusa").
Ale nie chodzę na żadne przedstawienie, w którym aktorki nie demonstrują swoich nagich wdzięków. Dlatego nie zaszczycili swoją obecnością tego przedstawienia zrealizowanego po niskich kosztach.
To rodzaj nadajnika, które aktorzy mają przymocowany do ciała lub ubrania, podłączony z mikrofonem i odbiornikiem. Dzięki temu korzysta się z mikrofonu bez konieczności trzymania go w rękach, wzmacniając głos i śpiew.