2011-11-06 22:43
Wytrzymałem tylko pierwszą część koncertu. Za bardzo szanuję swój słuch.
Do dźwiękowców - Panowie Szanujmy się. Siedziałem w tzw. sweet spocie, czyli miejscu, gdzie potencjalnie jakość dzwięku powinna być
Wytrzymałem tylko pierwszą część koncertu. Za bardzo szanuję swój słuch.
Do dźwiękowców - Panowie Szanujmy się. Siedziałem w tzw. sweet spocie, czyli miejscu, gdzie potencjalnie jakość dzwięku powinna być najlepsza. Było fatalnie. To już wiejskie imprezy w remizie są lepiej nagłośnione!
Dźwiękowców powinno się wytarmosić za uszy. Fatalny, przesterowany (!!!!) i dudniący bas, który przykrywał wszystkie inne partie, no może poza perkusją i czasami gitarą. Klawiszowiec przez 90% czasu mógł się nie produkować - poza nielicznymi solówkami był niesłyszalny. Podobnie dziewczyny z chórków - rzadko się przebijały przez hałas i warkot basu.
Co gorsza wszystkie niuanse, cymesiki które nam pracowicie zapodawał basista były niesłyszalne.
Gdybym był basistą, klawiszowcem, czy chórkami, to bym się strasznie wkurzył, że moje wysiłki idą na marne.
Szkoda! Bo widać, że muzycy w tym bandzie mają potencjał, którego nie było mi dane w pełni docenić.
NAstępnym razem jak będziecie organizować koncert weźcie dźwiękowca który nie ma uszkodzonego słuchu. Z góry dziękuję! Bóg Zapłać.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.