Tak powiedział Michael J. Opinie o spektaklu

Tak powiedział Michael J.

Opinie (22)

  • ps.

    ps. uważam, że twórcy spektaklu powinni przeprosić rodzinę oraz fanów Michaela Jacksona.

    • 8 5

  • "aktorzy to wykonawcy scenicznego koncertu....." ktoś z moich przedmówców tak napisał.Popieram !!1Gra aktorska bardzo dobra.Trudna do przekazania treść a jednak dzięki ich grze trafia do widza.Sama forma przekazu

    "aktorzy to wykonawcy scenicznego koncertu....." ktoś z moich przedmówców tak napisał.Popieram !!1Gra aktorska bardzo dobra.Trudna do przekazania treść a jednak dzięki ich grze trafia do widza.Sama forma przekazu beznadziejnie wyuzdana,wulgarna i wręcz niesmaczna do oglądania /widzowie wychodzą w trakcie spektaklu!!!/Ostatnio szczególnie na sztukach wspólczesnych autorów za dużo jest "seksu w wulgarnym przekazie,przekleństw itp.Nie wiem komu i czemu ma to służyć!!Czy twórcom wydaje się,ze to modne,że ma przyciagnac widza???Nie wiem!!!Czy naprawdę seks jest taki wstrętnym???Wydaje mi się,ze nie a przedstawiany jest jako coś wstrętnego i obrzydliwego.Czy ktoś z osób dopuszczających do wystawiania sztuk mógłby trochę przyhamować to chamstwo i wulgaryzm płynący ze sceny???Teatr może być trudny,Ciężki,ale nie powinien być niesmaczny!!!A tak ostatnio coraz częściej bywa w Wybrzeżu.

    • 8 1

  • spektakl najniższych lotów!

    Okropieństwo!!! Też jestem zdania, że sam tytuł miał przyciągnąć publikę, jednak Ci zainteresowani twórczością Michaela, nie mówiąc już o fanach, przeżyją druzgoczące rozczarowanie! Ja bardzo czekałam na ten spektakl,

    Okropieństwo!!! Też jestem zdania, że sam tytuł miał przyciągnąć publikę, jednak Ci zainteresowani twórczością Michaela, nie mówiąc już o fanach, przeżyją druzgoczące rozczarowanie! Ja bardzo czekałam na ten spektakl, bilety kupiłam już w sierpniu, jednak jako fanka Michaela wyszłam z teatru po pół godzinie. Oj płakałabym gdyby kogoś kiedyś zainspirowało w taki sposób moje życie... Jestem zdania że nikt nie zasługuje na takie traktowanie, a już na pewno nie taki filantrop i wielki mistrz muzyki jakim był Michael Jackson. Nie wspomnę już o zmarnowanych pieniądzach i czasie.

    • 6 3

  • są tacy, którym się podobało

    Co zostało z Michaela J.?

    "Tak powiedział Michael J." w reż. Wiktora Rubina na Scenie Kameralnej Teatru Wybrzeże w Sopocie. Pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej.

    «Teatralny spektakl o

    Co zostało z Michaela J.?

    "Tak powiedział Michael J." w reż. Wiktora Rubina na Scenie Kameralnej Teatru Wybrzeże w Sopocie. Pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej.

    «Teatralny spektakl o Michaelu Jacksonie - to może brzmieć absurdalnie albo wyglądać na sprawny marketingowy gest

    Fanom króla popu obejrzenie przedstawienia Wiktora Rubina w gdańskim Teatrze Wybrzeże grozi rozczarowaniem. Ale "Tak powiedział Michael J." to kawał konsekwentnego teatru, gdzie opłakiwany przez miliony gwiazdor staje się tylko punktem wyjścia poetyckiej wizji.

    Rubin prawie całkiem pozbył się ze swojego teatru fabuły, a także zdarzeń z życiorysu nieobecnego "bohatera". Co zostało z Michaela J.? Kilka charakterystycznych póz znanych z teledysku - z tą z ręką na kroczu na czele. Sen o wiecznym dzieciństwie i podszyta groteską fantazja o człowieku, który mógł siebie stwarzać, jak tylko chciał, samemu rzeźbić swoją twarz. Pojawiają się przyprawione czarnym humorem dywagacje o chirurgii plastycznej, wreszcie - wątek pedofilskiego skandalu.

    Tekst Jolanty Janiczak jest pokręcony jak narkotyczny sen. Odpowiada mu równie pokręcona sceniczna akcja. Czerpie z performance'u, filmu, opery. W złotej, błyszczącej scenografii Mirka Kaczmarka, powielającej ich odbicia w ekranach, aktorzy śpiewają arie - czasem zaskakująco sprawnie, czasem ostentacyjnie źle. Krew leje się strumieniami, jak u wiedeńskich akcjonistów z lat 60., choć jest oczywiście sztuczna. Prawdziwe jest za to przybijane do ścian mięso, jak z obrazów Bacona. Michael J. konfrontuje się z kolejnymi adwersarzami, staje przed groteskowym sądem, próbuje uciec z ni to więzienia, ni szpitala, łóżka-klatki. Gdy wymienia się te wszystkie elementy, trudno uniknąć wrażenia chaosu. Jednak na scenie ma on swoją gęstość i rytm, wciąga. Jest paradoksalnie spójny i pozwala wejść w dziwny, odrębny świat stwarzany przez aktorów - Piotra Biedronia, Wandę Skorny, Marka Tyndę, Dorotę Androsz, Michała Jarosa i Jacka Labijaka. To bardziej wykonawcy scenicznego koncertu niż odtwórcy jakichś postaci - dlatego wymieniam ich w jednym ciągu.

    Rubin i Janiczak już wcześniej sięgali po słynne biografie, rzeczywiste zdarzenia występowały tu na równych prawach z fantasmagorią. W "Joannie Szalonej; Królowej" opowiedzieli o hiszpańskiej władczyni ogarniętej obsesyjnym, masochistycznym przywiązaniem do męża, którego nie chciała opuścić nawet po śmierci. W "Ofeliach" wywołali całą plejadę ikonicznych postaci z Sylvią Plath na czele, odgrywając narcystyczne fantazje o pięknym samobójstwie i rozliczając z ciągle obecną w popkulturze romantyczną figurą "Artysty" - tego, który więcej widzi i któremu więcej wolno. Z nietzscheańską parafrazą z "Tako rzecze Zaratustra" w tytule najmniej biograficzny "Michael J." domyka trylogię. Piotr Biedroń mówi tu: "Udowodniłem, że w sztuce nie ma granic, tak samo powinno być w życiu".

    Masochizm, nekrofilia, a teraz nawet pedofilia. Ładny katalog, w sam raz na list protestacyjny jakiejś oburzonej grupy widzów. Ale to nie o tym jest teatr duetu, który w Wybrzeżu pokazał wcześniej "Orgię" Pasoliniego. Rubin i Janiczak sprawdzają, na ile można mówić o bólu, namiętności, przekroczeniu w czasach powszechnej zgody na cynizm i podejrzliwości względem emocji. Może dlatego sięgają po historie ekstremalne. Opowiadają o głęboko ukrytym pragnieniu, by przeżyć coś bez stawiania tego w nawias, a zarazem wiedzą, że to już niemożliwe, więc w ich języku nawiasów jest pełno. Dlatego nie boją się kiczu; ale nie takiego z "nowego niemieckiego teatru" - plebejskiego, dosadnego. Ich kicz jest raczej z filmów Davida Lyncha, ale i Pedro Almodóvara - surrealny i sentymentalny. W "Joannie..." Agnieszka Kwietniewska stworzyła jedną z bardziej przejmujących ról, a jednocześnie co chwila pytała widzów: "Czy ktoś się ze mną utożsamia?". Bo u Rubina psychologia w teatrze nabiera zupełnie innego niż zwykle znaczenia - nie jest prawdopodobieństwem zachowań na scenie, ale ustawieniem całej akcji w logice obsesji.»

    • 4 1

  • ps ktoś tu się mocno skupił na pseudonaukowej książce Ostaszewskiej i na epatowaniu genitaliami niż na prostym chłopcu z Gary, który po prostu wychował się na scenie od dziecka i wiedział jak dać publice trochę

    ps ktoś tu się mocno skupił na pseudonaukowej książce Ostaszewskiej i na epatowaniu genitaliami niż na prostym chłopcu z Gary, który po prostu wychował się na scenie od dziecka i wiedział jak dać publice trochę eskapizmu w najlepszym wydaniu.Był świetnym manipulantem z dużym poczuciem humoru i perfekcyjnym dążeniem do bycia nr 1, na co dał się nabrać reżyser: tworząc wariację a raczej wariatkowo strzelając totalnie na ślepo.Do szokowania też trzeba mieć talent.Tu próba zabłyśnięcia kontrowersyjnym przedstawieniem tematu niestety jest totalną porażką porażająco niesmaczną i po prostu głupią.

    • 9 3

  • Chała jakich mało.Reżyser z rozmysłem użył w tytule Michael J. wyłącznie dla przyciągnięcia publiczności.Nawet przy największej wyobraźni i wrażliwości na sztukę trudno sobie to skojarzyć z postacią Pana

    Chała jakich mało.Reżyser z rozmysłem użył w tytule Michael J. wyłącznie dla przyciągnięcia publiczności.Nawet przy największej wyobraźni i wrażliwości na sztukę trudno sobie to skojarzyć z postacią Pana Jacksona.Gwarantuje,że Pan Michael J. nie powiedział, nie myślał, nawet baaa nie potrafił wyobrazić sobie tego co wyprodukował Pan Wiktor Rubin.Zmarnowany czas i pieniądze i tylko niesmak pozostaje po wyjściu.

    • 6 3

  • O.o

    Coś wstrętnego i okropnego!!! Jak można "wycierać" sobie d... kimś kogo się nie znało, bez względu na to kim on był!!!!! Do każdego projektu należy się przygotować solidnie, a twórcy tego...nooo...hmmm... spektaklu tego nie zrobili! Nie zadali sobie żadnego trudu,aby przynajmniej nie powielać kłamstw!!!! Oj nieładnie...nieładnie...!!!!!

    • 8 5

  • tak powiedział ....

    mój żołądek tego nie wytrzymał !

    • 4 1

  • ???

    Z ręką na sercu, nie polecam tej sztuki. Spodziewałem się czegoś innego, a nie schizofrenicznego przedstawienia. Nic nie nawiązuje do tytułu spektaklu, a wręcz wszystkie sceny przedstawione i wyrysowane są wielkim wulgaryzmem. Jeżeli widownia na zakończenie spektaklu mówi "W KOŃCU" to do tej wypowiedzi nie trzeba nic dodać.

    • 10 3

  • Oblesny plakat, zniechęca , zamiast zachęcać

    ....

    • 11 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.