Awantury weneckie Opinie o spektaklu

Awantury weneckie

Opinie (26) 3 zablokowane

  • Opinia do artykułu

    Zobacz artykuł Bezbarwna komedia - o "Awanturach weneckich" w Teatrze Miejskim

    Jaki dyrektorek artystyczny taki teatr

    Niestety ego pana Babickiego jak zwykle zabiło super tekst.On i jego nowi drewniani aktorzy tylko tyle potrafią pokazać

    • 10 18

  • Opinia do artykułu

    Zobacz artykuł Bezbarwna komedia - o "Awanturach weneckich" w Teatrze Miejskim

    Moze warto poczytac Nicolla? Niekompetencja dziennikarzy zajmujacych sie sztuka i kultura jest porazajaca. I zadnego wstydu.

    • 21 0

  • Opinia do artykułu

    Zobacz artykuł Bezbarwna komedia - o "Awanturach weneckich" w Teatrze Miejskim

    bo to jest parodia teatru, a nie teatr.

    jedyna rada to likwidacja.

    • 10 27

  • Opinia do artykułu

    Zobacz artykuł Bezbarwna komedia - o "Awanturach weneckich" w Teatrze Miejskim

    Błędy (1)

    Goldoni nie "czerpał z komedii dell'arte", tylko ją tworzył - był jej reformatorem. Spisywał scenariusze i dialogi, które wcześniej były wyłącznie improwizowane, oparte na schemacie działań.

    Jak już Pan

    Goldoni nie "czerpał z komedii dell'arte", tylko ją tworzył - był jej reformatorem. Spisywał scenariusze i dialogi, które wcześniej były wyłącznie improwizowane, oparte na schemacie działań.

    Jak już Pan redaktor o czymś pisze, to mógłby chociaż coś wcześniej o tym przeczytać. Nie mówię o szczegółowych pozycjach, ale wystarczyłby któryś teatrologicznych podręczników.

    • 39 2

    • Opinia do artykułu

      Zobacz artykuł Bezbarwna komedia - o "Awanturach weneckich" w Teatrze Miejskim

      Też zwróciłam na to uwagę. Uświadomiłam też sobie, że ja sama o Goldonim dowiedziałam się gdzieś pod koniec podstawówki, albo na początku liceum - czyli w drugiej połowie lat 70. po prostu oglądając spektakl Teatru TV,

      Też zwróciłam na to uwagę. Uświadomiłam też sobie, że ja sama o Goldonim dowiedziałam się gdzieś pod koniec podstawówki, albo na początku liceum - czyli w drugiej połowie lat 70. po prostu oglądając spektakl Teatru TV, poprzedzony słowem wstępnym p. Koeniga bodajże (a może innego ówczesnego "redaktora od kultury"). I nie to, żebym się wychowała w domu, w którym od rana do wieczora toczono dyskusje intelektualne. Większość mojej klasy oglądała poniedziałkowy teatr TV - bo, no cóż, taka jest prawda: bo nie było specjalnego wyboru. Czyli z naszej trzydziestki co najmniej dwudziestka do dziś kojarzy, kim był Goldoni. I w tej umownej dwudziestce na pewno znajdzie się i mechanik samochodowy, i wykładowca akademicki, i hydraulik, i lekarz, i księgowy, i gospodyni domowa i kto tam jeszcze. Okazuje się więc, że wolność ma swoje wady ;).

      • 10 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.