Kiedyś jak byłem mały

to zdarzało się, że do przedszkola uczęszczałem. I w takim jednym tunelowym przejściu podziemnym wtedy, ktoś nie szczędząc niebieskiej farby przy użyciu pędzla walnął ogromny, wyrazisty napis. Codziennie go widziałem i choć czytać nie potrafiłem to poszczególne litery świetnie odgadywałem. Pytałem mamę co tam napisane na murze - to mi mówiła. Po kilkunastu razach świetnie już pamiętałem. Jak szedłem z rzadka z ojcem do tego przeklętego przedszkola to też go pytałem z przekory, żeby sprawdzić czy potrafi czytać. Potrafił. Po wielu latach często zahaczałem o tę miejscówę, żeby sobie popatrzeć na ten wypłowiały napis, mimo że poszczególne litery zniekształcił obsypujący się od wilgoci i czasu tynk.
Po latach to myślę, że wówczas ktoś ze stoczni zajumał dwuskładnikowego hempla i rąbnął ten napis, bo żadna inna farba tak długo nie trzyma. Ostatecznie tunel zrefreshowano chyba nawet glazurę machnęli jakąś na 3/4 wysokości. To już tam nie chodzę teraz.
Tamten napis brzmiał: "KOCHAJ JĄ MOCNO JA POCZEKAM"

I ponownie Troy.
Dla mnie to co ta pani tu zrobiła od pierwszej do ostatniej sekundy to jest kosmos zupełny. Zaś od 3:50 wykrzykuje swą duszę. Wyje jak wilk.

http://www.youtube.com/watch?v=A-kd5QO8fyE&feature=related

popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Kiedyś jak byłem mały

Bardzo mi się ten wątek podoba, a więc, jak to zauważyła Ciema, wkleję się do niego nie na temat :)))

"Była to jedna z wielu naszych prób skłócenia zachodnich sojuszników, z której, niestety, nic nie wyszło. Wykonaliśmy wspaniały pierścień, nad którym ślęczeli nasi najlepsi metalurdzy, rozpuściliśmy wieści, o tym, że daje on jakoby władzę nad całym Śródziemiem, i przerzuciliśmy go przez Anduinę. Mieliśmy nadzieję, że Rohirrimowie i Gondorczycy wezmą się za gardła z jego powodu... Tak się stało, rzeczywiście połknęli przynętę razem z żyłką i spławikiem. Ale Gandalf...! Gandalf od razu wyczuł, skąd wiatr wieje. Chcąc więc uratować koalicję od rozpadu, owinął sobie wszystkich wokół palca: pierwszy dotarł do Pierścienia, przejął go, ale nie chciał przechowywać go czy ukrywać - spowodował tylko, że zaginął.
Schował go uczciwie. Nasz wywaid dwa lata męczył się, żeby wymacać trop. Okazało się, że Pierścień jest w Shire - to taka dziura na skraju północnego zachodu: rzeźbione okładziny okien, malwy przed domami i świnia w kałuży na środku głównej ulicy... Co mieliśmy zrobić? Ani Gondorczycy, ani Rohirrimowie do tego Shire'u nie zaglądali nigdy w życiu. Gdybyśmy wykradli Pierścień i ponownie dokonali przerzutu przez Anduinę nasze uszy sterczałyby z tej historii na dobry sążeń, wszyscy wiedzieliby, kto się wtrącił. Wtedy zrodził się pomysł. Będziemy udawać, że też polujemy na ten Pierścień i wystraszymy jego właściciela. I postanowiliśmy, jak ostatni głupcy, że my sami, Nazgule, to zrobimy. A co to za problem - jedna noga tu, druga tam... No i, jak ostatni durnie, wzięliśmy się do dzieła, a byliśmy do tego, delikatnie mówiąc, nie za bardzo kompetentni. Dyletant zostanie dyletantem, choćby miał sześc rozumów. Para prawdziwych zwiadowców sto razy lepiej by się z tym uwinęła niż my, niż cała nasza Kapituła...
W sumie Nazgul może przybierać dowolna postać, ale wtedy wyglądaliśmy jak ja teraz. Pan, cżłowiek wykształcony, tez zbladł onegdaj, a co mieli powiedzieć tamci? Przecież to buraki... Krótko mówiąc, ubraliśmy się możliwie przerażająco, przejechaliśmy się po tamtej okolicy w pełnym rynsztunku, niemal wrzeszcząc na każdym rogu "A gdzie tu mieszka taki to a taki, władca Pierścienia Władzy? Dawać go tu!" Dobrze, że oni tam nie mają nie tylko kontrwywiadu, ale i policji! Fachowcy od razu by skapowali: "Hej, nie tak, chłopcy, coś nie tak. Gdy ktoś naprawdę szuka człowieka, to nie tak to robi!" Ale te wiejskie gamonie - posiadacz Pierścienia i jego kolesie - nie mieli rzecz jasna wątpliwości co do naszych intencji. Tak więc, pogoniliśmy ich spokojnie na wschód lekko strasząc, żeby nie przesiadywali w oberżach.
A tymczasem nasi ludzie naprowadzili na nich gondorskiego księcia Boromira. Bo to dla niego, prawdę mówiąc, cała ta zabawa była wszczęta: on za Pierścień Władzy był gotów z kości własnego ojca klajster ugotować. I gdy książę dołączył do drużyny - a już i inni sie dołączyli - pomyśleliśmy sobie, że już jest cacy, że nie musimy za nimi się szwendać i denerwować biedaków. Myśłeliśmy: "Teraz nasz pierścionek do Minas Tirith dotrze w całości i w znakomitej kompanii". Przekazaliśmy popędzanie drużyny oddziałowi orokuenów i zapomnieliśmy o sprawie. I zapłaciliśmy za to straszną cenę. Wyszli nasi na brzeg Anduiny, patrzą - pogrzebowa łódź. Boromir. Cześć i czołem... Widać coś tam w drużynie nie tak poszło, i byli w niej chłopy mocniejsze niż on. No i ślad po Pierścieniu zaginął. A tak szczerze mówiąc, to nikt go nie szukał. Inne sprawy zaprzątnęły nasze głowy"
Kirył Jeskow "Ostatni władca pierścienia"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Kiedyś jak byłem mały

:)
I Ty z lasu jesteś...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

dobre, wręcz zajebiste :)

z tej strony nie znałam owej historii. niezłą bekę miałam czytając.
a że się przymierzałam, żeby znów sobie ją przypomnieć, to chyba teraz wolę zapoznać się z powyższą wersją.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: dobre, wręcz zajebiste :)

to sobie obejrzyjcie to:
http://www.youtube.com/watch?v=1yqVD0swvWU
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: dobre, wręcz zajebiste :)

banalnie proste, a oni takie halo z tego zrobili. całe trzy tomy nerwów.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: dobre, wręcz zajebiste :)

Bo Wy cały czas patrzycie na to z punktu widzenia zwycięzców.
A wiadomo, jak zwycięzcy piszą historię.
Tak naprawdę to chodziło o powstrzymanie prężnej, rozwijającej się przemysłowej cywilizacji Mordoru i zachowanie status quo dla rolniczo-feudalnych układów Zachodu.
Fakt, armia mordorska, wspierana dzielnymi Haradrimami przegrała na Polach Pelennoru.
Ale co się stało dalej? Dlaczego spuszczono zasłonę milczenia na ludobójstwo, jakiego dopuścili się zwycięzcy realizując hasło Gandalfa "ostatecznego rozwiązania kwestii mordorskiej"?
I po co niby Mordor miałby dążyć do wojny, skoro był krajem przemysłowym i rolniczo był uzależniony od importu żywności?
Obawiam się, że w interesie Mordoru leżało nie wszczynanie żadnych wojen, a partnerska współpraca z innymi krajami.
I gdyby nie Aragorn i elfy, to przegrana nie była by taka oczywista.
Szalę zwycięstwa przechyliła armia ożywionych trupów. Nie pierwszy Aragorn dla swoich celów obudził odwieczne zło i nie ostatni. Ale jeżeli myślicie, że można przywołać te moce i one po wykonaniu swojego zadania wracają w niebyt nie żądając nic w zamian to jesteście w błędzie.
A jaki zbieg wypadków gdy objął koronę: Boromir zaciukany, Denethor niby sam się spalił, Faramir śmiertelnie ranny (a wszyscy wiedzą, że tylko elfy zatruwają strzały), A tu nagle jakiś koleś z Dunedanów, co to każdy u nich książę, wyciąga jakiś miecz, jakoby Andruil, którego nikt nigdy nie oglądał, i z banda elfów za plecami obejmuje tron. Możecie sobie w to wierzyć. Jak chcecie. Ale dziwny zbieg okoliczności, co nie?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: dobre, wręcz zajebiste :)

to byl jeszcze zacny watek.
full ahead do gwiazd.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: dobre, wręcz zajebiste :)

Przelazłem dziś przez to podziemne miejsce znowu.
Napisu nie ma.
Kiedyś tam dam znać o sobie, kreśląc czerwonym spryem na żóltym tle zdanie "rano zawsze jest nadzieja".


I teraz słuchajcie.
Wzruszyłem się dziś rano.
Proszę zrozumcie mnie.
Szedłem se tunelem pod torami skm pomiędzy Warszawską a Świętojańską Gdyni.
Już na przedprożu łażą mi ciarki i dreszcze po plecach, bo słyszę piękny męski głos, rozdzirejący duszę w strzępy i bajeczne brzdękanie dłońmi w pięciolinię gitary. Takie rzeczy się poprostu czuje.
Nie usłyszycie już tego jak młody facet w tym przejściu podziemnym rano śpiewiał. Szkoda.
Wykrzykiwał ten pieśń sobą, płacz miałem na końcu nosa:

http://www.youtube.com/watch?v=m54WNWCUAE8

i po drugie
wlazłem do windy domu handlowego Batory przed chwilą, a tam Lubę na ścianie windy sprasowano, w związku z tym czuję się osobą publiczną.
Nigdy nie chciałem.
Idę do Degustatorni gdyńskiej na piwo.
Ktoś chętny?
Ja stawiam.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: dobre, wręcz zarąbiste :)

Ale co??
Nic nie zmoderowano przecież.
Panie Admin.

(literówka gdzieś się mi popełniła - wątpię)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: dobre, wręcz zarąbiste :)

ehh... teraz dopiero zauważyłem, że w kilku postach jest to wspaniałe słowo. Nie będę reszty moderował. Odpuszczę Wam..a co tam. W końcu to hyde~!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: dobre, wręcz zarąbiste :)

Dr. Jekyll i mr. Hyde podziękowali za miękkie serce.
:)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: dobre, wręcz zarąbiste :)

yep:)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: dobre, wręcz zarąbiste :)

:)
ja mr, Ty dr
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: dobre, wręcz zarąbiste :)

Ciema, nie bocz się.
Skrobinij jakieś fajne wyrazy w zdaniach nocą czarną tuż ponad wstającym brzskiem.
Ktoś zawsze to czyta.
Ja się nigdy nie zmienię.
Przecież wiesz.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum

Gadżety reklamowe (27 odpowiedzi)

Gdzie w Gdańsku można kupić gadżety reklamowe? Jest jakaś hurtownia?

Jeśli dziś piątek, to czytamy Ziemkiewicza (43 odpowiedzi)

Dziś piątek, dzień postny, ale Ziemkiewicz nie zważa i daje czadu:...

czy ktoś z Was wygrał w radiu?? (142 odpowiedzi)

Zastanawia mnie czy są tu osoby które wygrały w radiu np RMF FM kasę? Codziennie prawie każde...