Re: Bujanie się
nie wiem czy to w skrajnych przypadkach tylko, wydaje mi sie że to występuje częściej niż nam sie wydaje (nie mówie tu akurat o przypadku autorki wątku). U sąsiadów w rodzinie wielodzietnej też każdy się "bujał", mogli tak siedzieć godzinami i się bujać. No i rzeczywiście można sądzić że tam to było z powodu braku zainteresowania matki, braku kontaktu fizycznego z matką, braku czułości, bliskości, zaniedbania... Poza tym tam był od zawsze alkohol na pierwszym planie. Dzieciaki mają do dziś różne problemy ze sobą. Także tam rzeczywiscie można podejrzewać chorobę sierocą.
Ale choroba sieroca to ZESPÓŁ poważnych zaburzeń lub zahamowań rozwoju psychicznego dzieci; może również powodować objawy somatyczne. Do objawów należy nie tylko "kiwanie" ;)
ale mam tu pewien cytat (może Ci pomoże):
"Rozwój psychiczny dziecka"
"Dawniej wielu rodziców myślało, że ssanie kciuka, gryzienie koca, kołysanie się lub uderzanie główką to złe nawyki oznaczające, że dziecko czuje się niepewnie, albo jest źle wychowywane
Wielu rodziców uważało nawet, że skoro dziecko uporczywie trzyma się swoich nawyków, to dlatego, iż oni nie zapewnili mu wystarczającego poczucia bezpieczeństwa.
Nasze podejście było zawsze inne. Uważamy, że wszystkie wymienione wyżej zachowania służą rozładowywaniu napięcia emocjonalnego. To normalne, że takie napięcie trapi od czasu do czasu zarówno dzieci, jaki i dorosłych.
Jesteśmy zdania, że duże znaczenie w tych sprawach ma nastawienie rodziców. Jeżeli uznajecie, że macie do czynienia z czymś, co pomaga rozładować dziecku napięcie, nie zaś z występkiem, któremu należy zapobiegać, to Wasz spokojny, pełen tolerancji stosunek przyniesie dziecku wiele korzyści.
W dziewięciu przypadkach na dziesięć dzieci same z tego wyrastają. Nie należy więc zwalczać tych nawyków, lecz nawet nie powinno się zwracać na nie szczególnej uwagi, im mniej się o nich mówi, im mniejszą przywiązuję się do nich wagę, tym szybciej mijają"
2
1