Ciekawe sytuacje w autobusach/tramwajach/SKM-ce...
Mieliście jakieś?
Mnie zapadły w pamięć dwie:
Pierwsza w SKM-ce. Pociąg stoi na stacji Gdańsk Stocznia, czasem robi sobie tam taki trochę dłuższy postój. Trzy siedzenia ode mnie siedzi gość i strasznie głośno drze japę do komórki, że "by był i by zrobił, ale policja go up...liła, głupie h..je, więc na pewno on by wtedy był, ale go policja up...liła, i dlatego go nie było, ze te głupie h..je z policji go up..liły. I tak przez dobre 5 minut ciągle to samo. Potem zaczął że to była wina jakiejś dziewczyny i że ona jeszcze dostanie wp..dol, on obiecuje. I DOPIERO WTEDY z siedzenia przede mną podniósł się facet, na oko metr dziewięćdziesiąt wzrostu, bary jak u niedźwiedzia, cały odziany w... jeans, :D podchodzi do niego i mówi "Policja, dokumenty poproszę".
Inna sytuacja na przystanku autobusowym w Gdyni:
Młoda kobieta z dzieckiem w wózku, dres, różowa kurteczka, cera zniszczona solarium i kosmetykami, mocny makijaż, na oko lekko wstawiona, pali papierosa i co chwilę pozbywa się popiołu pocierając końcówką fajki o poręcz od wózka. Wypaliła pół, przyjechał autobus, więc zgasiła o poręcz od wózka i to co zostało schowała do torebki. Wsiadła, przejechała jeden przystanek. Na następnym chciała wysiąść, ale zauważyła że kierowca nie obniżył dla niej podłogi autobusu (niskopodłogowego, gdyby obniżył, różnica wynosiłaby nie więcej niż 10 cm, więc ŻADNEGO problemu by nie miała wyjeżdżając tym wózkiem normalnie). Więc się drze do kierowcy o tę podłogę. Był spory tłok i kierowca chyba w ogóle nie zrozumiał o co chodzi. Zamknął i otworzył drzwi kilka razy. A ona o tę podłogę i że ma czas i poczeka. Kierowca odczekał jeszcze chwilę, a potem zamknął drzwi i pojechał. Kobietę trafił szlag, zagroziła że zadzwoni na policję. I zadzwoniła. Ludzie naokoło trochę już gotowali się ze śmiechu słysząc jak składa doniesienie, ze kierowca linii tej i tej NIE OBNIŻYŁ jej podłogi i w związku z tym ona nie mogła wysiąść. Tak, niskopodłogowy autobus, ale kierowca JEJ NIE POSŁUCHAŁ, tak proszę pana i ona nie mogła wysiąść. Składała doniesienie przez następne 3 przystanki, w końcu wysiadła, sporo dalej niż zamierzała, a wszyscy odetchnęli z ulgą ;)
A, jeszcze coś. Piątkowy wieczór, wczesna wiosna, na zewnątrz ciemno i zimno, wsiada czwórka pasażerów, dwie dziewczyny, dwóch chłopaków. Dziewczyny w grubych futrach, pod którymi miały chyba tylko gorsety, na nogach tylko siatkowe pończochy i kozaki. Pan pierwszy, bardzo włochata kamizelka i kapelusz z szerokim rondem, pan drugi, bardzo jaskrawa pomarańczowa kurtka, w zębach fajka, naokoło szyi lis z kitą fantazyjnie zarzuconą na ramię i jako wisienka na torcie - pasek ze sprzączką, po której przesuwał się co chwillę czerwony napis "I'm pimp". Na tle szarych, zmęczonych ludzi wyglądali tak kolorowo i surrealistycznie, że nie mogłam się nie uśmiechnąć.
:)
Mnie zapadły w pamięć dwie:
Pierwsza w SKM-ce. Pociąg stoi na stacji Gdańsk Stocznia, czasem robi sobie tam taki trochę dłuższy postój. Trzy siedzenia ode mnie siedzi gość i strasznie głośno drze japę do komórki, że "by był i by zrobił, ale policja go up...liła, głupie h..je, więc na pewno on by wtedy był, ale go policja up...liła, i dlatego go nie było, ze te głupie h..je z policji go up..liły. I tak przez dobre 5 minut ciągle to samo. Potem zaczął że to była wina jakiejś dziewczyny i że ona jeszcze dostanie wp..dol, on obiecuje. I DOPIERO WTEDY z siedzenia przede mną podniósł się facet, na oko metr dziewięćdziesiąt wzrostu, bary jak u niedźwiedzia, cały odziany w... jeans, :D podchodzi do niego i mówi "Policja, dokumenty poproszę".
Inna sytuacja na przystanku autobusowym w Gdyni:
Młoda kobieta z dzieckiem w wózku, dres, różowa kurteczka, cera zniszczona solarium i kosmetykami, mocny makijaż, na oko lekko wstawiona, pali papierosa i co chwilę pozbywa się popiołu pocierając końcówką fajki o poręcz od wózka. Wypaliła pół, przyjechał autobus, więc zgasiła o poręcz od wózka i to co zostało schowała do torebki. Wsiadła, przejechała jeden przystanek. Na następnym chciała wysiąść, ale zauważyła że kierowca nie obniżył dla niej podłogi autobusu (niskopodłogowego, gdyby obniżył, różnica wynosiłaby nie więcej niż 10 cm, więc ŻADNEGO problemu by nie miała wyjeżdżając tym wózkiem normalnie). Więc się drze do kierowcy o tę podłogę. Był spory tłok i kierowca chyba w ogóle nie zrozumiał o co chodzi. Zamknął i otworzył drzwi kilka razy. A ona o tę podłogę i że ma czas i poczeka. Kierowca odczekał jeszcze chwilę, a potem zamknął drzwi i pojechał. Kobietę trafił szlag, zagroziła że zadzwoni na policję. I zadzwoniła. Ludzie naokoło trochę już gotowali się ze śmiechu słysząc jak składa doniesienie, ze kierowca linii tej i tej NIE OBNIŻYŁ jej podłogi i w związku z tym ona nie mogła wysiąść. Tak, niskopodłogowy autobus, ale kierowca JEJ NIE POSŁUCHAŁ, tak proszę pana i ona nie mogła wysiąść. Składała doniesienie przez następne 3 przystanki, w końcu wysiadła, sporo dalej niż zamierzała, a wszyscy odetchnęli z ulgą ;)
A, jeszcze coś. Piątkowy wieczór, wczesna wiosna, na zewnątrz ciemno i zimno, wsiada czwórka pasażerów, dwie dziewczyny, dwóch chłopaków. Dziewczyny w grubych futrach, pod którymi miały chyba tylko gorsety, na nogach tylko siatkowe pończochy i kozaki. Pan pierwszy, bardzo włochata kamizelka i kapelusz z szerokim rondem, pan drugi, bardzo jaskrawa pomarańczowa kurtka, w zębach fajka, naokoło szyi lis z kitą fantazyjnie zarzuconą na ramię i jako wisienka na torcie - pasek ze sprzączką, po której przesuwał się co chwillę czerwony napis "I'm pimp". Na tle szarych, zmęczonych ludzi wyglądali tak kolorowo i surrealistycznie, że nie mogłam się nie uśmiechnąć.
:)