Re: Co się dzieje z rodzicami?
Oczywiście, że tak.
Nauczyciele przyjdą do szkoły na dyżur, zaopiekują się dziećmi, przypilnują najlepiej jak się da.
Nie o to chodzi.
Chodzi o to, że hejt na nauczycieli leje się pełnymi wiadrami, w tym wątku najbardziej obrywa się Ahalii, bo śmiała się zdziwić, że niepracujący rodzice wyślą dzieci w przerwie świątecznej do szkoły.
No jak mogła?!
Doskonale wiem, co to znaczy chodzić do pracy chorym i z gorączką. Trzeba być w pacy, bo jest materiał do zrealizowania, niedługo testy, nie wolno stracić ani jednej lekcji; nie ma nikogo na zastępstwo, a dzieci nie mogą być bez opieki. Nic nadzwyczajnego :) Trudno uwierzyć, prawda? ;)
Nie chodzi też o to, że dzieci są niegrzeczne, a nauczyciele mściwi i niechętni. Najłatwiej spłycić;)
Dzieci są żywiołowe, szybkie, pomysłowe i zwyczajnie rozsadza je energia. Są w szkole, ale nie ma lekcji - łał! Można sprawdzić nieznane zakątki i cierpliwość nauczycieli, bo co mogą zrobić w dzień wolny od zajęć?
Nauczyciele są bardziej zmartwieni tym, że np. polonistka zostaje z dzieciakami na sali gimnastycznej i nie bardzo wie, jak ma ogarnąć ten żywioł huśtający się na drabinkach i grający w zbijaka. Ale w końcu ogarnia i pilnuje, żeby nic złego się nie stało.
Człowiek się zwyczajnie martwi.
10
6