Czy ze mną jest coś nie tak?
Pomóżcie mi. Jestem drugi raz mężatką i znowu problemy. Pierwszy mąż, pierwsza miłość, 20 lat ślub dziecko no i po prawie 7 latach małżeństwa rozwód. ( pił, bił, zdradzał) Chwilę przed rozwodem poznałam faceta przeciwieństwo jego. Po 30- stce, kawaler, ułożony, spokojny,co prawda miał dziecko, urodziło mu się jak miał 20 lat, wyjechał za chlebem a ona znalazła sobie innego. Twierdził że nie płacił nigdy alimentów bo ona nie chciała i że z córką ma dobry kontakt. Mój syn był nim zachwycony.Przeciwienstwo jego ojca. Facet spokojny który nigdy się nie złościł.Po siedmiu latach wyszłam za niego za mąż i to ja do tego dążyłam. Denerwowało mnie to jak mówił niby z żartem że coś jest jego. Po ślubie byłam pewna że będzie nasze nie jego. Nie widziałam w tym nic złego na początku.Dodam jeszcze że z moim synem nigdy się nie bawił, prawie wogóle nie rozmawiał.Dopiero później zauważyłam że on go traktuje jak powietrze. Na urodziny nie składał mu życzeń i zawsze miał jakieś wytłumaczenie. Ja starałam się go zawsze wytłumaczyć dobrze przed dzieckiem,wymyśliłam różne bzdury, żeby dzieciakowi nie było przykro.Doszło nawet do tego że opłatkiem przestał się z nim łamać, tłumacząc się tym że to młody powinien do niego podejść a nie on.Serce mi pękało bo wiedziałam że synowi jest przykro, ale też był uparty i często były z nim problemy. ( teraz już wiem dlaczego tak się działo) Tata założył nową rodzinę już mnie nie chce a mama ma nowego faceta itd.Brak ojca próbowałam mu jakoś zawsze wynagrodzić, miał wszystko co chciał i był moim jedynym dzieckiem, pierwszym wnukiem chowanym przy dziadkach. Jak miał 9 lat zmarła babcia jego ukochana i też to przeżył sam w sobie.Całymi dniami grał w komputer, prawie cały czas siedział w swoim pokoju a jak już wyszedł to zawsze coś na broił a mój partner tylko w takich momentach potrafił się do niego odezwać. Teraz to wiem że dziecko w taki sposób próbowało zwrócić na siebie jakąkolwiek uwagę.. W szkole też nie było kolorowo, byłam wzywana bo źle się zachowywał, chodź dobrze dość się uczył. Ojciec nigdy nie miał dla niego czasu tłumacząc się pracą później urodziło mu się dziecko miał dwóch pasierbow w podobnym wieku do mojego syna. Nie raz obiecał że po niego przyjedzie i nie przyjechał a jak już przyjechał zabierając go na weekend to potrafił go na drugi dzień z rana przywieść twierdząc że nie umie się zachować. Nie raz syn jak wracał od niego to płakał, oczywiście wymyślając że go coś boli, nigdy nie powiedział że było mu źle u taty ale ja wiedziałam że jest mu z jakiegoś powodu przykro. Skończył 15 lat i zaczęły się problemy. Zawsze jak już nie dawałam rady to mówiłam że ojciec przyjedzie i zrobi z nim porządek. Zawsze to jakoś działało aż do pewnego razu. Nie raz były mąż przyjechał i coś tam mu powiedział ale może ze trzy razy znalazł czas. A ostatnim razem jak przyjechał to wyglądało inaczej. Syn się pierwszy raz mu postawił, wykrzyczał że nie ma prawa go pouczać, gdzie był przez tyle lat, że jak go potrzebował to nigdy go nie był. Dla mnie to wyglądało jak błaganie o przytulnie. A mój były mąż jakby wogóle tego nie słyszał, zaczą odbijać piłeczkę, wykrzykując mu gdzie on był,że mogł do niego sam przyjechać itd. Syn widząc że on nie ma żadnego poczucia winy, machną ręką i wyszedł do pokoju. Mi serce pękało z żalu ja wiedziałam że kiedyś to nastąpi ale w życiu nie przypuszczałam że tak szybko. Wtedy zrozumiałam że dzieciństwo mojego dziecka już się skończyło.Teraz syn ma 16 lat a ja załamuje ręce. Proźby, groźby nic nie dociera. Zaczoł się rok szkolny, ledwo dostał się do tej szkoły co chciał ale zaraz go wyrzucą bo prawie wogóle do niej nie chodźi,a szkoła jest dość dobra.Z dnia na dzień jest coraz gorzej,zaczeły się używki, agresja nie do opanowania i z min na min inny nastrój. Próbowałam już wszystkiego, nawet straszył ośrodkiem a on nawet tym się nie przejmuje, mówi że czeka na to aż to zrobie.Ja już nie wiem jak z nim rozmawiać. Nie umie go zmusić żeby poszedł ze mną do jakiejś poradni,jestem bez silna. On mi zarzuca że jestem nie normalna psychiczna i że to ja powinnam się leczyć. Patrząc w żywe oczy kłamie jak z nut. Co ja mam robić pomocy.