Re: Do mam których męzowie partnerzy pracuja w Norwegii
Widzę, że rozmowa wre :)
Owszem 7500 to normalna pensja w Norwegii, ale jeśli pracuje się u Norwega. Druga sprawa - będąc tam cały czas, pracujesz cały miesiąc, a jak masz zjazdy co 4/5/6 tygodni to przez czas pobytu w Polsce nie zarabiasz i wtedy z 7500 (liczę, że ktoś tyle ma) przy 2 tyg pobytu w Polsce zostaje 3750, a to już nie jest fajnie. W dodatku co rusz są święta, a cały lipiec stocznie są zamknięte i człowiek zamiast cieszyć się świętami lub wakacjami cały czas trzęsie się o kasę. Nie zapominajmy też o firmach, w których samemu opłaca się przejazdy i o takich, gdzie zjeżdżając do domu nie wiesz kiedy znów wyjedziesz.
W firmie mojego męża są tacy, co zarabiają ponad 10 tys, ale to są echa dawnych dobrych czasów i mąż nie ma szans na osiągnięcie takiego pułapu. Teraz jak wogóle spiszą umowę na stałe to najpierw okres próbny, testy i mnóstwo innych cudów.
Ja uważam, że w Polsce nasi mężowie nie mają szans ze swoimi zawodami, ale dla upartych zaprezentuję jak to wygląda w Polsce. Mąż pracował dla jednej spółki na stoczni. Maksymalnie wyciągał 3tys pracując cały miesiąc od 7 rano do 22 włącznie z sobotami. Wszyscy wiecznie poniżani przez szefa. O wypłatę trzeba było się upominać. Nie mieli narzędzi, ubrania własne, a BHP to pojęcie abstrakcyjne. I to wszystko oczywiście na własnej działalności gospodarczej, bo inaczej nie miałby pracy wcale. Pamiętam jak raz w sobotę robili na statku do bardzo późna. Wszyscy o nich zapomnieli i statek wypłynął na testy. Mogli z niego zejść dopiero o 7 rano następnego dnia. Zostali bez jedzenia, a nadgodziny nie istniały. Więc jak ktoś mi mówi, że skoro mój mąż zarabia tak mało to lepiej niech pracuje w Polsce to zdecydowanie mówię "puknij się". Tam przynajmniej jest szacunek, o pracownika się dba, masz narzędzia i odzież, a w dodatku będąc w Polsce faktycznie spędzasz ten czas z rodziną.
Kasia nie wypowiadaj się jak nie znasz czyjejś sytuacji.
0
0