Re: GRUDNIOWE MAMY 2010. CZ 34
Cześć dziewczyny!
Sylwia - ale "przygoda". Całe szczęście, że wszystko się dobrze skończyło.
Dziobus - a może to jakaś wirusówka? Teraz jakiś rumień, szkarlatyna i inne cholerstwa w powietrzu. Może coś podobnego ma Zuzia? Chociaż chyba wtedy jakies inne jeszcze objawy towarzyszą? Nie wiem, bo póki co nic nie miałyśmy z Lenką.
Chociaż wielce prawdopodobne, że to jednak proszek - buzia wysypana, bo przez głowę ubierasz jej bluzeczki, no i rękawem bluzki może po buźce jeżdzić sobie.
My byłyśmy nad jeziorkiem sobie - fajnie było. Lenka zadowolona ;-). Widziała konie i krowy, a wczoraj nawet, idąc nad jezioro, spotkałyśmy żabę - mina Lenki bezcenna ;-). Była w szoku że coś takiego sobie skacze po trawie ;-).
Sbj - biedni jesteście straszne. Nie dziwię się, że wciaż przeżywasz te poparzenia...
Kabira - fajnie, że napisałaś ;-). Co do obiadków ja też wiecznie mam problem, bo my tez tacy drobiowi jestśmy i poza tym często takie bardziej niezdrowe, kaloryczne rzeczy jemy. Ale póki co Lenka jadła już pieczenie różne i z wołowiny, schabu i indyka - b. lubi takie mięsko z sosem, zupy różne i już ze śmietaną - chociaż myślę, że właśnie to Lenkę trochę uczuliło. Ale moja teściowa je robiła i ona daje b. dużo kwaśnej śmietany do wszystich zup - aż dla nas za dużo.
A w sobotę moja mama zrobiła super smaczny żurek...pierwszy raz Lenka jadła i z takim apetytem, że nie nadążałam z łyżką ;-). Wczoraj tez go jadła. Ja nie robię podwójnych dań, także jak jest zupa, to Lenka je tylko to - ale wtedy gęstsze, dużo ziemniaków itd.
Możesz zrobić też krem z brokułów. Pieczeń rzymską - nawet np. z mielonego indyka. Gulasz. Sama nie wiem co jeszcze.
Z rybami też mam problem - my nie jemy. Głównie dlatego, że nie mam w pobliżu sklepu. Hala rybna zupełnie mi nie po drodze. I mąż nie przepada. Przez to zupełnie o rybach zapominam. Dlatego tego nie robię, a wiem, że powinnam.
My mamy fotelik Be safe - jest świetny.
0
0