Ludzie nie głupieją, oni tylko na chwile stali sie mądrymi.
Nieracjonalne zachowanie nasila się. Pisząc o nieracjonalnym zachowaniu nie mam na myśli społecznego niezadowolenia, lecz uparte dążenie drogą, która prowadzi donikąd, to forsowanie takich rozwiązań, o których wiadomo, ze nie mogą funkcjonować. Przykładem jest brytyjski polityk, burmistrz Londynu Boris Johnson i jego słynne już danie: I'm pro having the cake and pro eating it." Co w tłumaczeniu na j. polski oznacza mniej więcej zjeść ciastko i mieć ciastko. Brzmi jak błyskotliwe powiedzenie, w kontekście Brexitu okazało się skuteczne (przynajmniej na potrzeby kampanii) ale nie ma głębszego sensu i pokazuje, ze myślenie życzeniowe niczym gorszy pieniądz wypiera z obiegu solidne i racjonalne rozumowanie. Johnson formułując swoje zdanie nie stwarza nawet pozoru logicznego myślenia, ale jak nad Wisła tak i nad Tamizą w przekonaniu populistycznych elit ciemny lud to kupi (Jacek Kurski).
Czy Johnson czy Kurski pokazują jednak, ze problem jest bardziej złożony niż tylko moda na populizm. Politycy pokroju Johnsona, Kaczynskiego, Orbana nie wytworzyli tych nastrojów, nawet jeżeli by chcieli, oni wykorzystują klimat społeczny jaki powstał ostatnio w Europie. Istnieje duży potencjał wyborców, których nie potrzeba już przekupywać wyborczą kiełbasą ci przyjmą każdy, nawet otwarcie formułowany idiotyzm i zrobią sobie z tego życiowe motto.
Ten pęd ku przepaści ma nie tylko wymiar indywidualny ale i społeczny. Jak wytłumaczyć, ze taki kraj jak Polska, która pierwsza dała wielu krajom Europy przykład jak zrzucić pęta dyktatury i realizować prawa wolnościowe kroku po kroku odchodzi teraz od demokracji, ograniczając wolności obywatelskie i paraliżuje prace organów konstytucyjnych? Jak to możliwe, ze dziś w tym kraju rządzi nieformalnie za pomocą marionetkowych polityków podstarzały poseł, który nie kryje się z planami autorytarnej przebudowy państwa pod li tylko własne widzimisię?
Odpowiedz na to pytanie wyjaśnia, ale nie uspokaja: Ludzie nie stają sie nagle głupi, raczej ich mądrość to tylko stan przejściowy pomiędzy atakami szaleństwa. Ostatnią fazę mądrości wymusiła na nas wojna światowa.
Rzeczywiście żyjemy w Europie w niezwykle komfortowych warunkach. Nie licząc wojen na obrzeżach mieliśmy pokój przez ostatnie 70 lat. Zyjemy teraz w EU, gdzie państwa bogatsze w całkiem zrozumiały dla nich sposób wspomagają miliardami Czechy, Słowacje, Wegry, Rumunię, Bułgarię ale przede wszystkim Polskę. Tej zasady pomocy nie trzeba było tłumaczyć Europie. Zdecydowana większość była i jest przekonana; współpraca, pomoc i solidarność bardziej opłaca się niż ostatnia wojna, całe regiony w ruinie, 50 milionów ofiar i ataki atomowe.
Ta powszechna zgoda w solidarności nie podlegała dyskusji. I dokładnie ta zgoda znika, jak zapomina się o przyrzeczeniu; Nigdy więcej wódki już na trzeci dzień, gdy minął kac po całonocnej libacji.
70 lat po wojnie zniknął moralny kac, którym organizm leczył się po zatruciu a dziś mamy ochotę aby pic znowu do utraty przytomności.
Czy można temu zapobiec? Bardzo trudno. Wypowiedzi o zerowej treści jak ta Johnsona nie da się zbić argumentami. One nie trafiają do rozumu, gdy tłum karmi się emocjami. Gdy śledzi się jak pislamiści pełna parą grzeją emocje w TVP1, TVP2, w ośrodkach regionalnych telewizji, w czterech programach polskiego radia, to widać, ze argumenty tutaj nie pomogą.
Nie oznacza to, ze nie ma szans na zmianę. Nietypowe czasy wymagają nietypowych metod.
Premier Kanady Justin Trudeau potrafił wezwać swoich politycznych przeciwników nie tylko do walki w parlamencie, ale także do walki na bokserskim ringu aby ich i tam nieco poturbować. Chwyt pijarowy za 100 punktów, wartość merytoryczna: zero punktów. Ale to najmniejszy problem, bo próżno szukać wartości merytorycznych w wypowiedziach partyjnej propagandzistów Pisu.
Czy Johnson czy Kurski pokazują jednak, ze problem jest bardziej złożony niż tylko moda na populizm. Politycy pokroju Johnsona, Kaczynskiego, Orbana nie wytworzyli tych nastrojów, nawet jeżeli by chcieli, oni wykorzystują klimat społeczny jaki powstał ostatnio w Europie. Istnieje duży potencjał wyborców, których nie potrzeba już przekupywać wyborczą kiełbasą ci przyjmą każdy, nawet otwarcie formułowany idiotyzm i zrobią sobie z tego życiowe motto.
Ten pęd ku przepaści ma nie tylko wymiar indywidualny ale i społeczny. Jak wytłumaczyć, ze taki kraj jak Polska, która pierwsza dała wielu krajom Europy przykład jak zrzucić pęta dyktatury i realizować prawa wolnościowe kroku po kroku odchodzi teraz od demokracji, ograniczając wolności obywatelskie i paraliżuje prace organów konstytucyjnych? Jak to możliwe, ze dziś w tym kraju rządzi nieformalnie za pomocą marionetkowych polityków podstarzały poseł, który nie kryje się z planami autorytarnej przebudowy państwa pod li tylko własne widzimisię?
Odpowiedz na to pytanie wyjaśnia, ale nie uspokaja: Ludzie nie stają sie nagle głupi, raczej ich mądrość to tylko stan przejściowy pomiędzy atakami szaleństwa. Ostatnią fazę mądrości wymusiła na nas wojna światowa.
Rzeczywiście żyjemy w Europie w niezwykle komfortowych warunkach. Nie licząc wojen na obrzeżach mieliśmy pokój przez ostatnie 70 lat. Zyjemy teraz w EU, gdzie państwa bogatsze w całkiem zrozumiały dla nich sposób wspomagają miliardami Czechy, Słowacje, Wegry, Rumunię, Bułgarię ale przede wszystkim Polskę. Tej zasady pomocy nie trzeba było tłumaczyć Europie. Zdecydowana większość była i jest przekonana; współpraca, pomoc i solidarność bardziej opłaca się niż ostatnia wojna, całe regiony w ruinie, 50 milionów ofiar i ataki atomowe.
Ta powszechna zgoda w solidarności nie podlegała dyskusji. I dokładnie ta zgoda znika, jak zapomina się o przyrzeczeniu; Nigdy więcej wódki już na trzeci dzień, gdy minął kac po całonocnej libacji.
70 lat po wojnie zniknął moralny kac, którym organizm leczył się po zatruciu a dziś mamy ochotę aby pic znowu do utraty przytomności.
Czy można temu zapobiec? Bardzo trudno. Wypowiedzi o zerowej treści jak ta Johnsona nie da się zbić argumentami. One nie trafiają do rozumu, gdy tłum karmi się emocjami. Gdy śledzi się jak pislamiści pełna parą grzeją emocje w TVP1, TVP2, w ośrodkach regionalnych telewizji, w czterech programach polskiego radia, to widać, ze argumenty tutaj nie pomogą.
Nie oznacza to, ze nie ma szans na zmianę. Nietypowe czasy wymagają nietypowych metod.
Premier Kanady Justin Trudeau potrafił wezwać swoich politycznych przeciwników nie tylko do walki w parlamencie, ale także do walki na bokserskim ringu aby ich i tam nieco poturbować. Chwyt pijarowy za 100 punktów, wartość merytoryczna: zero punktów. Ale to najmniejszy problem, bo próżno szukać wartości merytorycznych w wypowiedziach partyjnej propagandzistów Pisu.