Re: Mamusie listopadowo-grudniowe 2013 (10)
Hej hej melduje się i ja!
Jestem jestem i mam się dobrze :) Dzięki Dziewczyny za czujność :)
Właśnie wszystko przeczytałam, sporo mi to zajęło, macie tempo :)
Wczoraj nie byłam na necie, bo do wieczora ciągle się coś działo, normalnie wielkie poruszenie na oddziale, a wieczorem net mi coś nie działał i poszłam szybciej spać. Nawet nie kojarzę wizyty położnej o 24.00 chyba przez sen tętna słuchała hehe
Kurcze mam tyle do napisania, od czego by tu zacząć... od początku!
Na Zaspie na obchodzie codziennie jest inny lekarz, a wiadomo, co lekarz to inna opinia. Tylko dr Zabul był 2 razy jak do tej pory. No i wczoraj ten lekarz z obchodu stwierdził, że on to by mnie już dzisiaj wypisał, bo leżeć mogę w domu, ale skoro badał mnie ordynator i zaznaczył kolejne badanie i ewentualny wypis na piątek, to on nie będzie podważał decyzji swojego szefa hihi A tak poważnie, to dobrze, żeby zbadał mnie jeden lekarz, a nie co chwila inny, bo on będzie miał porównanie jak było tydzień temu, a jak jest teraz. Ma to sens wiec czekam do jutra do obchodu i zobaczymy, jaka będzie decyzja. Mnie dalej nic nie boli, skurczy nie mam, z maluszkiem ok więc faktycznie na luteinie mogę leżeć w domu. Oby tylko ta szyjka krótsza nie była, bo poza tym jestem okazem zdrowia.
Na Zaspie lewatywy nie robią. Tak mówiła położna na SR.
Na Klinicznej robią każdemu przed porodem - tak mówiły kol., które niedawno tam rodziły.
Maść Maltan - tej nie trzeba zmywać przed karmieniem.
Muzynia - czy zajęcia naszej grupy SR jeszcze trwają? Coś tej Pani Joli od kilku dni nie widzę na patologii.
mamazosi - pytałaś o porodówkę, czy jest przepełnienie na Zaspie. Powiem Ci szczerze, że to idzie jakoś falami, albo jest zapchana i nie ma miejsc, albo pusta lub tylko jedna rodząca. Chyba zależy od godziny, albo od przypadku, jak trafi, nie ma reguły.
Mogę Wam opisać jedną historię z wczoraj odnośnie porodu. Na sali leżę z dziewczyną w 39tc i też co lekarz to inna opinia. Jedni każą jej czekać, a wczoraj ten lekarz z obchodu pyta, co ona tu jeszcze robi, powinna na wywołanie iść i on jej załatwi poród na jutro. Więc tak, ogólnie ten lekarz wczoraj poszalał i sporo osób wypisał, ale do wieczora oddział znów był pełen. Widać chętnych nie brakuje... U tej koleżanki pierwsze oznaki porodu zaczęły się tydzień temu i wczoraj przychodzą do niej i mówią, że obiadu ma już nie jeść. Ona w panice, że to już, wiadomo, pierwsze dziecko. Za chwilę przychodzą, że ma się szykować na porodówkę, a ponieważ ma od tygodnia lekkie skurcze to dadzą jej oksytocynę i na pewno po pierwszej próbie pójdzie i urodzi. Zabrali ją, my tu w sali podekscytowane, czekamy na smsa i co? po 3h pisze, że wraca do nas, bo nic a nic się nie ruszyło! Zero czegokolwiek!
A co do odczuwania skurczy - to mówiła, że podobno je miała, ale niczego nie czuła... KTG pokazywało silne czynności skurczowe po oksytocynie i położna się jej pytała, czy pani czuje? boli? bo powinno przy tak silnych skurczach, a ona na to, że no coś tam czuje, ale to bardziej jak ból na okres, nic specjalnego... i się wszyscy dziwili, że ona chyba jakaś mega odporna jest, czy coś, bo pierwszy raz coś takiego widzieli. No i wróciła do nas wygłodniała biedulka, jutro ma kolejną próbę, zobaczymy.
Więc powiem Wam Dziewczyny, że chyba można nie czuć skurczy, mimo tego, że się je ma i to mnie trochę niepokoi. Wszystko zależy od kobiety, ale kurcze to też jej pierwsza ciąża i dziewczyna jest mocno zdziwiona. Wolałabym chyba jednak je czuć. O, i taka to historia :)
Któraś z Was pisała, przepraszam, że nie pamiętam która, że się martwi, że maluch nie ma czkawki. Spokojnie, nie wszystkie dzieci ją mają i to jest zupełnie normalne, nic nie oznacza. Akurat kol. z łózka obok pytała się o to położnej, że my czujemy, a ona nie i czy to jest normalne. Normalne bez obaw :)
A paciorkowiec też nie taki straszny i ja się tym też już od dawna nie martwię. Podobno jestem nosicielem i wyszedł mi już przed ciążą, ale w trakcie ciąży dostałam na niego tabletki Macmiror 500, chyba tak się nazywają i one są bezpieczne dla malucha, bo nie są to antybiotyki. Pobrałam kilka dni i pacior zniknął na kilka miesięcy. Niestety ostatnio powrócił i teraz przed wizytą w szpitalu dostałam antybiotyk i też już go nie ma. Ta bakteria podobno tak ma, pojawia się i znika i nie wiadomo skąd się to bierze. Tak już jest, ale spokojnie nie ma się co martwić, w szpitalu o to dbają i pilnują, mnie od razu pytali o wynik. Dobrze jest mieć ostatni wynik w karcie ciąży. Ja miałam dodatni, ale i tak zrobili mi w szpitalu badanie i wyszło negatywnie. Lekarz mówił, że rzadko kiedy dzieci się zarażają, nie ma stresu, większość kobiet ma, a dzieci zdrowe.
aaaa mam jeszcze jedną śmieszną historię z dzisiejszego obchodu :)
znów był inny lekarz i po standardowym pytaniu jak się pani czuje, mówię mu, że dziwna sprawa, bo cały czas leżę, chodzę tylko do toalety, a mięśnie w pachwinach tak mnie bolą, że ledwo dziś wstałam z łóżka! Jakbym maraton przebiegła! to chyba nie jest normalne? A lekarz mi na to z uśmiechem: za dużo Pani na koniu jeździ! hahaha albo się to Pani śni. Na co moje koleżanki ze śmiechem, oj Panie Doktorze, nam się tu śni zupełnie coś innego, nie chciał by Pan wiedzieć co! A lekarz na to, śmiejąc się: no to za dużo pornoli! hahaha i wyszedł roześmiany. No to się dowiedziałam skąd te bóle, co Wy na to? Niezły żartowniś :)
A swoją drogą, to każdej z nas śnią się tu głupie, irracjonalne sny, bez ładu i składu. Codziennie rano sobie opowiadamy, co się której śniło. Taka szpitalna rozrywka :)
Ufff, ale się rozpisałam! Nadrobiłam chyba cały tydzień!
Trzymajcie kciuki, żeby mnie jutro wypuścili, bo wiadomo, nie jest tu źle i często wesoło bywa, ale nie ma jak w domu!
Pozdrawiamy z kopiącym maluszkiem :)
0
0