Cześć Aniu,
u mnie to samo... wieczorami nasila się niepokój Janka. Po kąpieli, podczas karmienia codziennie mamy taką sytuację, że Jaś łapie za pierś i puszcza płacząc, pręży się, kopie nóżkami, czasami przy tym puszcza bączki, ale nie zawsze. Po czym znowu łapczywie łapie ze sutek, znowu puszcza itd. Odsunięty od piersi płacze, nawet kiedy go noszę i przytulam.. kiedy podaję mu smoczek, płacze jeszcze głośniej, jakby rozczarowany że próbuję go oszukać czymś z czego nie leci mleko.. Powiedziałam o tym położnej. Ona na to że tak dzieci koło 6 tygodnia mają.
Generalnie nasze i wasze objawy przypominają kolkę.
"Kolka pojawia się najczęściej między 4. a 6. tygodniem życia. Atak wygląda zawsze podobnie. Po popołudniowym albo wieczornym karmieniu niemowlę, dotąd spokojne, nagle zaczyna rozpaczliwie płakać. Ma zaczerwienioną buzię, podkurczone nóżki i twardy, wzdęty brzuszek Czasem podczas szczególnie ostrego ataku kolki głośno oddaje gazy, ulewa, a nawet wymiotuje.
Krzyk może trwać kilka minut albo kilka godzin. Atak ustępuje tak samo nagle, jak się pojawił – dziecko uspokaja się i zasypia. A następnego dnia wszystko zaczyna się od nowa. Zdarza się, że napady bólu ustępują już po kilku dniach, ale u niektórych dzieci mogą utrzymywać się nawet do 6. miesiąca życia"
U nas zgadza się czas pojawienia się objawów i sam charakter objawów. Wydaje mi się jednak że gdyby to rzeczywiście była kolka czy ból brzucha to płacz byłby bardziej ostry, intensywny, no i nie dałby się nijak ukoić... Stąd ja sądzę że to bardziej zmęczenie jest albo te nieszczęsne gazy...
jak zaczynam Janka karmić na chodząco, że może się porozglądać, luknąć np. w telewizor, to mu ten płacz przechodzi i zaczyna spokojnie jeść. Czasem działa coś innego, zupełnie przeciwnego, czyli jak położę się do łóżka, pogaszę światła i karmię go na leżąco, pod kołdrą, tak że jest odseparowany od świata i bodźców... to że uspokaja się w takich sytuacjach świadczyłoby właśnie na korzyść tego ze jest po prostu zmęczony...
Druga możliwa u mnie przyczyna to gazy. Ale nie dlatego że jem coś wzdymającego, bo podobno dieta matki nie ma wpływu...Po prostu mam sporo pokarmu, na początku karmienia pokarm wręcz tryska z piersi, Jasiek się nim dławi, często rozszczelnia chwyt, puszcza pierś i pewnie przy tym połyka sporo powietrza... Jasiek też sporo zjada, je co 2-3 godziny, a chciałby nawet co godzinę lub półtorej ale po prostu mu nie daję... weźmy już sam przyrost jego masy- jego rekord to 81g na dobę... prawdopodobnie nie wytwarza odpowiedniej ilości laktazy do strawienia tak ogromnej ilości pokarmu, co powoduje takie objawy jak przy nietolerancji laktozy, czyli właśnie gazy..
polecam ten artykuł nt. nietolerancji latozy, może co nieco naświetlić czemu dziecko płacze wieczorem:
https://pediatria.mp.pl/lista/131242,czy-nietolerancja-laktozy-u-dziecka-jest-przeciwwskazaniem-do-karmienia-piersia
Spróbuj z córcią odseparować się od świata, położyć z nią w ciemnym pokoju, przytulić, nakryć kocem... albo właśnie pochodzić z nią po domu, żeby się porozglądała... zobacz czy może to podziała.. albo jeśli dużo gazuje to może wypróbuj katetery- na pewno nie zaszkodzą, a ją trochę odpowietrzą... Jeśli się potem uspokoi to będziesz wiedziała że winne są gazy.. można też dać kropelki z symetykonem.. może jakieś krople z florą bakteryjną typu dicoflor albo biogaia.. Jasiek dostaje ten syrop na ulewanie i w nim jest właśnie symetykon, więc już mu nic dodatkowego nie daję. Ale jeśli sytuacja się przedłuży i będzie przy tym dużo gazował to kupię katetery...
mam nadzieję że w naszym i waszym przypadku będzie to tylko kilkudniowa niedyspozycja a nie stan chroniczny trwający do 6 miesiąca:P