Iluż można mieć takich przeciwników? Ukrytych, z ukrytą nieznaną bronią. Jak w komiksie.
Cieszę się, że już słabnę, jestem przez to mniej zdenerwowany.
Czuję się, jakbym przeszedł przez jakąś grę komputerową, niezbyt ciekawą zresztą.
Mam teraz teorię, że pastor przybył z daleka, z dużego miasta, Liz go zvipowała i uznał, że to jakaś sztuczka czy zmowa parafian, więc chciał ich wystawić.