Niebezpieczny kierowca ZTM
Witam serdecznie!
Chciałem opisać sytuację, która w dniu dzisiejszym zmusiła mnie do napisania skargi do ZTMu na kierowce autobusu o numerze bocznym 2712. Raczej nic nie wskóram, ale przynajmniej mi ulżyło.
Pozdrawiam i zyczę miłego dnia!
W dniu dzisiejszym jadąc ulicą Jana z Kolna na wysokości pierwszego wjazdu do Stoczni Północnej zostałem dogoniony przez autobus o numerze bocznym 2712 (bez numeru linii, przynajmniej z przodu). Kątem oka zauważyłem otwarte drzwi boczne przednie i mocno gestykulującego kierowcę. Niestety nie usłyszałem początkowych słów, ale przy prędkości oscylującej wokół 40km/h a z taką się poruszałem w tym miejscu pęd wiatru jest dość spory. Kolejne słowa dotarły do mnie a dotyczyły mojej jazdy. Myślałem, ze kierowca odpuści i wyprzedzi mnie jak większość. Jednak ten był uparty jadąc równolegle ze mną zaczął mi ubliżać, słowo „skó…syn” było najlżejszym określeniem, które do mnie dotarło. Odparłem żeby się odwalił bo nie łamię przepisów (dosłownie krzyknąłem – Odwal się, nie łamię przepisów!) co jeszcze bardziej rozeźliło kierowcę, który zaczął symulować ruchy kierownicą symulujące spychanie mnie z drogi. W tym miejscu jest wysoki krawężnik i płot oddzielający torowisko co mogło się skończyć kraksą a w konsekwencji karambolem, gdyż o tej porze ruch już się nasila a za nami (zajmowaliśmy oba pasy ruchu) jechało już kilka aut. Skupiłem się na nie przewróceniu i dalszej jeździe jednak autobus ciągle jechał równolegle do mnie (czyżby tempomat?) a kierowca w dalszym ciągu wykrzykiwał uwagi w moim kierunku (określające kim była moja matka, rodzice, żona itp. Mogą się Państwo domyśleć jakich używał wyrazów). Kolejny raz krzyknąłem tym razem na poziomie kierowcy – Spie…laj grubasie! Gdyż kierowca miał widoczną nadwagę, poza tym był ubrany w T-Shirt i basebolową czapeczkę (nowy standard uniformów w ZTM, czyżby błękitne koszule się nie sprawdzały?). Po mojej uwadze zdenerwował się jeszcze bardziej, spurpurowiał na twarzy i zaczął mi grozić, usłyszałem Zabiję Cię; Spróbuj jechać tędy jeszcze raz sk..synu; Zaraz wysiądę i Ci wpie..le itp. Zatrzymaliśmy się na światłach przy bramie Stoczni Północnej, korzystając z chwili przerwy w słowotoku kierowcy powiedziałem mu, że napisze skargę do ZTMu, opisze go na wszelkich możliwych forach i portalach, które znam. Kierowca nadął się jeszcze bardziej i wykrzyczał, że pozabija nas wszystkich (chyba chodziło mu o rowerzystów?). Nie wytrzymałem i również wykrzyczałem, że jak jest taki mocny to niech wysiada z tej 40 tonowej puchy i załatwimy to jak mężczyźni, żeby zjechał w Twardą to z chęcią obiję mu tą grubą gębę. Ruszyłem z pod świateł kierując się powoli w Twardą, jednak kierowca nie skorzystał z okazji, pojechał dalej.
Chciałem opisać sytuację, która w dniu dzisiejszym zmusiła mnie do napisania skargi do ZTMu na kierowce autobusu o numerze bocznym 2712. Raczej nic nie wskóram, ale przynajmniej mi ulżyło.
Pozdrawiam i zyczę miłego dnia!
W dniu dzisiejszym jadąc ulicą Jana z Kolna na wysokości pierwszego wjazdu do Stoczni Północnej zostałem dogoniony przez autobus o numerze bocznym 2712 (bez numeru linii, przynajmniej z przodu). Kątem oka zauważyłem otwarte drzwi boczne przednie i mocno gestykulującego kierowcę. Niestety nie usłyszałem początkowych słów, ale przy prędkości oscylującej wokół 40km/h a z taką się poruszałem w tym miejscu pęd wiatru jest dość spory. Kolejne słowa dotarły do mnie a dotyczyły mojej jazdy. Myślałem, ze kierowca odpuści i wyprzedzi mnie jak większość. Jednak ten był uparty jadąc równolegle ze mną zaczął mi ubliżać, słowo „skó…syn” było najlżejszym określeniem, które do mnie dotarło. Odparłem żeby się odwalił bo nie łamię przepisów (dosłownie krzyknąłem – Odwal się, nie łamię przepisów!) co jeszcze bardziej rozeźliło kierowcę, który zaczął symulować ruchy kierownicą symulujące spychanie mnie z drogi. W tym miejscu jest wysoki krawężnik i płot oddzielający torowisko co mogło się skończyć kraksą a w konsekwencji karambolem, gdyż o tej porze ruch już się nasila a za nami (zajmowaliśmy oba pasy ruchu) jechało już kilka aut. Skupiłem się na nie przewróceniu i dalszej jeździe jednak autobus ciągle jechał równolegle do mnie (czyżby tempomat?) a kierowca w dalszym ciągu wykrzykiwał uwagi w moim kierunku (określające kim była moja matka, rodzice, żona itp. Mogą się Państwo domyśleć jakich używał wyrazów). Kolejny raz krzyknąłem tym razem na poziomie kierowcy – Spie…laj grubasie! Gdyż kierowca miał widoczną nadwagę, poza tym był ubrany w T-Shirt i basebolową czapeczkę (nowy standard uniformów w ZTM, czyżby błękitne koszule się nie sprawdzały?). Po mojej uwadze zdenerwował się jeszcze bardziej, spurpurowiał na twarzy i zaczął mi grozić, usłyszałem Zabiję Cię; Spróbuj jechać tędy jeszcze raz sk..synu; Zaraz wysiądę i Ci wpie..le itp. Zatrzymaliśmy się na światłach przy bramie Stoczni Północnej, korzystając z chwili przerwy w słowotoku kierowcy powiedziałem mu, że napisze skargę do ZTMu, opisze go na wszelkich możliwych forach i portalach, które znam. Kierowca nadął się jeszcze bardziej i wykrzyczał, że pozabija nas wszystkich (chyba chodziło mu o rowerzystów?). Nie wytrzymałem i również wykrzyczałem, że jak jest taki mocny to niech wysiada z tej 40 tonowej puchy i załatwimy to jak mężczyźni, żeby zjechał w Twardą to z chęcią obiję mu tą grubą gębę. Ruszyłem z pod świateł kierując się powoli w Twardą, jednak kierowca nie skorzystał z okazji, pojechał dalej.