Obniżenie /wypadanie macicy

Dziewczyny, które macie obniżenie /wypadanie macicy jak sobie radzicie? Ćwiczycie czy operujecie czy pessar, leki? Jak u Was z wyproznieniem? Ja pomimo mojego dość młodego wieku, 3 porodów, chyba coraz bardziej skłaniam się ku operacji. Ćwiczenia mięśni nie pomagają. Kto Was leczy? Podzielcie się doświadczeniami? Z góry dziękuję
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 13

a ja czytałam niedawno że wraca się do tkanek własnych, mimo że słabsze rezultaty, to mniej powikłań i łatwej przeprowadzić kolejny zabieg za kilka/kilkanaście lat. Odchodzi się też od montowania taśm pod cewkę, po latach to dziadostwo wrasta w tkanki uszkadzając je i jest dopiero dramat. Potwierdziła to moja lek rodzinna, która była na jakimś szkoleniu dotyczącym WNM dla lekarzy rodzinnych.
Z pessarami po menopauzie ryzyko odleżyn jest wysokie, dlatego zalecane są te wyciągane na noc, aby tkanki odpoczęły, ale po czasie i te prowadzą do odleżyn, bo to jest ucisk każdego dnia a macica i tak naciska z góry z grawitacją, więc szyjka dodatkowo obrywa. Widziałam w necie zdjęcia takich odleżyn po pessarach
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Już doczytałam na czym polega usg uroginekologiczne, też takie będę musiała zrobić.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Właśnie, żeby operacja rozwiązywała problem... Co do zaszycia , to też nie jest prosta sprawa, bo trzeba by usunąć najpierw macicę z pochwą i zaszyć.

A jaką operację Ci proponuję lekarz z wykorzystaniem własnych tkanek, żeby tę macicę podwiesić, do powłok brzusznych?
Pęcherz też masz do powieszenia, czy macica uciska i taki masz efekt?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Właśnie się wybieram do innego gina na konsultację.
Racja z tymi pessarami, że po menopauzie łatwiej będą robiły się odleżyny, dlatego bodaj lepszy jest ten kostkowy, który wyjmuje się na noc, jakoś nie wyobrażam sobie jednego ani drugiego, ten kostkowy, to chyba czuje się w pochwie?

Żeby to operacja usunęła problem, to by było fajnie, ale jak się czyta o potencjalnych powikłaniach czy uszkodzeniach po operacji, do tego na jednej z reguły się nie kończy, to włos się jeży.

Czy miała która z was laparoskopowe, przez brzuch, podwieszenie szczytu macicy na taśmach, do kości krzyżowej? Bo to by się wydawało najsensowniejsze rozwiązanie, pod warunkiem, że wszystko przebiegło by bez powikłań.

Co to jest to specjalne usg, to jest takie z kontrastem?

Co do tych tkanek własnych, to czytałam, że od tego się odchodzi, na rzecz taśm, bo one są za słabe i problem wracał.
Nie bardzo wierzę, że one mogą się na tyle wzmocnić, żeby spełniły oczekiwania.
Dobrze jakby ktoś tu się znalazł, co miał podwieszoną macicę, bez sztucznych elementów.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Wiekowa, nie znam nikogo po takiej operacji z wykorzystaniem tkanek własnych, znam tylko kobitki które miały taśmy i siatki, boli je przy współżyciu, po latach wrasta w tkanki, i gdy one z wiekiem się osłabiają, przebijają te siatki czy taśmy te tkanki i jest kolejny problem, kolejna operacja z większymi powikłaniami. Do u niektórych osób występują odrzuty, bo to jednak ciało obce.
W moim przypadku gdzie mam sporo różnych reakcji alergiczno-zaplanych, tzw kontaktowe alergiczne zapalenie niemal na każde sztuczne tworzywo, czasem też na naturalne, plus bardzo słabe, tkanki, z tendencją do rozrywania się oraz powstawania odleżyn nawet od zwykłych tamponów, więc nie mogę mieć nic wszczepiane, jedynie zszywanie, własnych tkanek, nićmi rozpuszczalnymi, tj wchłanialnymi, a nie zwykłymi. Niestety zabiegi z wykorzystaniem tkanek są mało skuteczne. Są dobre u młodych osób, gdzie mają zdrowe tkanki, "jędrne" i jest z czego naprawiać, u osób starszych, czy u osób z wadami genetycznymi, gdzie te tkanki są beznadziejnej jakości skuteczność jest marna. Czytałam że w skrajnych przypadkach u osób młodych próbowano wyhodować nowe tkanki i je wszczepiano, ale to jest bardzo kosztowna metoda więc chyba tylko dla bogatych albo w ramach jakiegoś eksperymentu naukowego gdzie to zrobią za free ;). Z reguły starszym paniom, które już nie współżyją zaszywa się pochwę bo to podobno skuteczniejsze, czy to faktycznie skuteczniejsze tego nie wiem. Czytałam też że coraz częściej wraca się do naprawki metodą własnych tkanek, bo je zawsze łatwej skorygować niż siatki, taśmy, czy szwy niewchłanialne na których zawieszają pochwę w przypadku usunięcia macicy. Problem w tym, aby znaleźć dobrego fachowca, który faktycznie potrafi tego dokonać, w tym podwieszenie pęcherza z użyciem tkanek własnych. W skrajnych przypadkach pobierają wycinek tkanek no z wew części uda i wszczepiają. Naoglądałam się tego tyle w necie, że aż mi słabo na samo wspomnienie. Jestem w średnim wieku, dałabym sobie wszystko zaszyć, byle problem z popuszczeniem w gacie się skończył. Suche i czyste gacie, bez zapaszku są dla mnie ważniejsze niż seks. Chciałabym to naprawić jak najszybciej a nie czekać aż z wiekiem będzie coraz gorzej, z każdym rokiem tkanki się starzeją i słabną, czas działa na niekorzyść. Uszkodzone więzadła z czasem będą bardziej obciążone, i macica z wypadania 2 stopnia zmieni się na 4, , dojdzie do większych uszkodzeń, przepukliny pęcherza i odbytnicy, do większych problemów, w tym więcej trudności w naprawie a wtedy tkanki własne już nie nadają się do tego. Dlatego nie rozumiem lekarzy, dlaczego każą tak zwlekać, zamiast szybko operować już drugi stopień z użyciem tkanek własnych, gdy jeszcze jest co zbierać, gdzie można obyć się bez tych sztucznych tworów, a potem najwyżej poprawić za kilka/kilkanaście lat jeśli zajdzie taka potrzeba. Takie rzeczy powinno się jak najszybciej naprawiać, aby kobiety mogły normalnie żyć, pracować, cieszyć się życiem a nie wpadać w zakłopotanie gdy popuszczą, zaszywać się w domu ze strachu przez zrobieniem w majtki, wpadać w depresję. Wiele kobiet z tego powodu rezygnuje z pracy. Najpierw ciągle się lata sikać, potem popuszcza się podczas niewielkiego wysiłku, a potem już bezwiednie, nie ma się nad tym kontroli, a smród okropny, ludzie się odsuwają. To jest okropne dla obu stron. Przykre jak bardzo lekceważy się ten problem i proponuje się pieluchomajtki, to upokarzające
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0

Wiekowa szukaj konsultacji jeszcze u kogoś, warto. Wg mnie trzeba ocenić co się dokładnie zepsuło zanim się zacznie operować. Też słyszałam od ginów że pessary z czasem rozciągają pochwę, zwłaszcza u osób po menopauzie jest problem, i zaczynają sie odleżyny. Inaczej jest u osób młodych, gdzie tkanki są zupełnie inne i hormony pracują inaczej.
Ja jestem w tzw średnim wieku, przed menopauzą, nigdy nie rodziłam, a problem pojawił się dokładnie po zabiegu ginekologicznym, być może pojawiłby się stopniowo po menopauzie, ale to pojawiło się dosłownie z dnia na dzień, plus inne problemy. Również nie wiem co jest przyczyną, że wszystko opada. Tzn co dokładnie zostało uszkodzone i w jakim stopniu. Nie mogę sobie pozwolić na prywatny rezonans, ledwo ciułam na to USG.
Dziewczyny jeśli możecie odkładajcie z "Kamyszowego" czy "500+" na tzw naprawki, nawet jeśli problem jest mały, w razie czego będzie z czego sfinansować porządną operację a nie u partacza, jesteście młodziutkie i szkoda waszego życia.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

"Co do tych pessarów, to one nie likwidują problemu, rozszerzają pochwę i ponoć coraz większe trzeba zakładać, nie mówiąc już o dyskomforcie. "

Pessar nie likwiduje problemu, to tylko proteza - tak samo jak sztuczna noga nie likwiduje problemu braku nogi.
A co do dyskomfortu - ja czuję dyskomfort tylko raz w miesiącu, podczas zakładania po umyciu - ze zdejmowaniem nie mam problemu. A komfort życia codziennego mi bardzo wzrósł!
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1

~Argos, ja się cieszę, że napisałaś, bo nie jest to problem młodych kobiet, chyba w większości starszych.
Jestem też po menopauzie, chodziłam do gina na NFZ wprawdzie, zawsze wszystko było ok.
Nie mając objawów poza częstym sikaniem, co zwalałam na wiek, sama odkryłam wypadanie macicy, jak już jest w sklepieniu pochwy, naciska a pęcherz, stąd to sikanie i przepuklina pęcherza do światła pochwy.

Czytają to forum wybrałam się do Krakowa do dr Sz. I też jestem rozczarowana.
Diagnozę postawił, nie powiem, ale nawet się nie zapytał czy zgadzam się na operację, tylko ją po prostu wyznaczył, mam brać hormony, bez pytania, nie mam odczucia indywidualnego podejścia do pacjenta, wizyta wyglądała na rutynową.
Fajnie, że jest taka klinika dla kobiet, tylko szkoda, że za bardzi nastawiona na zysk, z drugiej strony z czegoś musi się utrzymywać.

Problem jest też z postawieniem diagnozy, co do przyczyny tzw.wypadania macicy.
Bo nie wiadomo czy przyczyną leży w więzadłach czy w przepuklinie dna miednicy.
Dziewczyny tu piszą o jakimś ekstra usg, a może to tylko rezonans wykryje.

Pod koniec m_ca wybieram się do gina, który robi operacje ginekologiczne, zobaczę co powie i napiszę.

Co do tych pessarów, to one nie likwidują problemu, rozszerzają pochwę i ponoć coraz większe trzeba zakładać, nie mówiąc już o dyskomforcie.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

~Zu, urofizjogino bada też siłę dna miednicy i zaleca tempo ćwiczeń, sama tego nie ogarniesz.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

Wiesz coś więcej o wykorzystaniu własnych tkanek w takich zabiegach? Znasz takie przyypadki?
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1

Zu jeśli poszły już ci więzadła to z wiekiem będzie gorzej, nie ma się co łudzić. Fakt 1 stopień nie jest do operacji, on w niczym teoretycznie nie przeszkadza. Jeśli masz większe problemy ze ścianami, to je trzeba ćwiczyć, i ćwiczyć, mocne mięśnie będą je trzymać nie tylko w trakcie napinania, i oczywiście pewnie i tak trzeba będzie je skorygować.
Ja mam 2 stopień wypadania macicy, nie określano ścian. Mam ćwiczyć, za rok kontrola, ew szybciej gdyby mimo ćwiczeń pogarszało się, bądź dolegliwości byłyby większe, a potem zabieg, bo to i tak się nie naprawi, muszę wzmocnić mięśnie, bo po operacji muszą być wydolne aby podtrzymały resztę, bo operacja wyłącznie z wykorzystaniem tkanek własnych, które są w fatalnym stanie :(
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Hmmm...lekarz stwierdził obniżenie macicy na 1 stopień i powiedział że po porodzie to normalne...i tu nie widział problemu żeby była potrzebna w przyszłości operacja, chyba że się pogorszy...gorzej z tylną ścianą...a co na to lekarka?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Uszkodzone więzadła nigdy nie utrzymają macicy na miejscu, nawet jak wyćwiczysz ściany, po prostu grawitacyjnie ona się zsunie i będzie rozpychać ściany na boki tak jak wziernik ;). Macicę trzeba umocować na miejscu. Oczywiście mięśnie warto ćwiczyć bo one też nieco podtrzymują ale żeby trzymały dodatkowo macicę, jak rusztowanie od dołu, ale musiałabyś być tam wąziutka na 1-2cm średnicy, co jest nierealne, chyba że u kobiet niewspółżyjących. Bez umocowania macicy przy uszkodzonych więzadłach nie będzie żadnego efektu. Owszem można nauczyć się kaszleć, kichać z pomocą zaciśniętych mięśni dna miednicy i to działa jeśli pęcherz nie jest pełen, albo gdy akurat nie chciało się siusiu w tym czasie. Przetestowałam na sobie, 3 mce ćwiczeń nauczyło mnie odpowiednie uruchamianie ich w trakcie kichania i kaszlu, ale wystarczy że chce mi się siusiu to leje w majty po kilka kropel. Wew ściany się zwężyły, ale wystarczy że prę to przednia się wybrzusza i dociska do tylnej, zamykając wejście do pochwy. Szyjka raz się zsuwna na 1cm od pozycji prawidłowej, innym razem jest 2 cm od strzępek, czyli nadal jest drugi stopień, tak jak było, i tak jak było raz jest niżej raz wyżej. Normalnie jest po nocy, gdy wstaję, po kilku godz aktywności jest nisko. Nie utrzymuję tamponu "Super" na miejscu, zsuwa się na 1cm od strzępek mimo że mam obecnie wąskie ściany, macica go wyciska. Oczywiście 99% ginekologów nie widzi żadnego problemu, jedynie dr Pawlaczyk od razu zauważyła problem, już przy samej cytologii.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Na pewno pójdę z ciekawości,dla samej siebie...jak mnie badał to kazał zaciskać kilka razy, powiedział, że to wystarczy i sobie poradzę...byle codziennie, bo systematyczność pomoże...zresztą mam też jeszcze jedną wizytę w sierpniu u innej lekarki...z polecenia...napisała też artykuł https://kafeteria.pl/3411,obnizenie-wypadanie-macicy-i-nietrzymanie-moczu
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Trochę dziwne że nie zaleca ani jednej wizyty u fizjoterapeuty. Mi fizjoterapeutka co jakiś czas modyfikuje ćwiczenia.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

Masz rację, żal jest i będzie, ale po wczorajszej wizycie u dr Kądziołka nastawiłam się pozytywnie, bo "nad rozlanym mlekiem nie ma co płakać"! jedna wizyta pomogła mi psychicznie!
Wizyta trwała 30 minut, badanie uroginekologicznie (określił stopnie macica - 1 stopien, przednia ściana - 1/2 a tylnia - 2/3).
Powiedział, że poszły więzadła i już się tego nie odwróci, zalecenia: codzienne ćwiczenia mieśni Kegla, utrzymania wagi ciała ( w moim przypadku muszę schudnąć 13 kg :( i zaprzestanie karmienia, ale ze spokojem, później, gdy wszystko się unormuje i się nic nie cofnie: pessar kostkowy (dobierany i możliwość 2x wymiany gdyby np wylatywał albo uwierał za mocno), ew. szwy na pochwie, ew. zabieg operacyjny tylnej i przedniej ściany...zdecydowałam się na pessar już teraz, bo rectocele mi dokuczają...Ceny: wizyta 300 zł, dobranie pessaru 300 zł + 300 zł pessar w cenie ewentualnie 2 wymiany z wizytą)
Mój plan: chudnę, karmię(bo to mi pomaga schudnąć) jeszcze max. pół roku i chodzę z pessarem.
Zresztą do ewentualnej operacji dzieci muszą być na tyle odchowane, żeby ich nie dźwigać. Na koniec powiedział, że jestem młoda, mam funkcjonować i żyć normalnie, nie chodzić na siłownię, nie biegać, a to nie jest choroba i z tego nowotworu nie będzie, dużo młodszym i szczuplejszym to się przytrafia ( to mnie akurat nie pociesza) i żyją i są szczęśliwe, ważne żeby dolegliwości wyeliminować...aha
w swoim gabinecie ma 2 urofizjoterapeutki, ale kazał kaszleć i zaciskać mięśnie w czasie badania i powiedział,że sobie doskonale radzę i mięśnie mam mocne - bo tylko one teraz trzymają i nie mam potrzeby żeby pracowała z fizjo, dał mi wydrukowaną ulotkę z ćwiczeniami do domu i mam codziennie ćwiczyć, powiedziałam, że dla mnie to nie problem i chcę przychodzić, ale powiedział, że nie ma takiej konieczności..dla mnie to pozytywne,że nie "naciąga" chociaż mógłby...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Obniżenie /wypadanie macicy

Dużo tu ostatnio żalu do lekarzy, położnych, samych siebie. Ale to w naszej sytuacji nic nie zmiana. Czy są tu albo znacie kobiety które w dobrym stanie sobie z tym poradziły? Może zbierzemy do kupy informacje gdzie warto pojechać na konsultacje, jakie badania wykonać i jak zacząć to wszystko naprawiać.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Obniżenie /wypadanie macicy

Dokładnie. Dlaczego lekarz nic nie wspomina o czymś takim? Dlaczego nie wspomina o fizjoterapii. Gdybym wiedziała że to pomoże, że jest zalecane to oczywiście, że skorzystałabym z fizjoterapii.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Obniżenie /wypadanie macicy

Ja już sama nie wiem co mam bo każdy lekarz mówi co innego. Jeden że za wcześnie. Drugi że szyjka i przednia ściana. Trzecia że tylna ściana
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Obniżenie /wypadanie macicy

Po pierwszej ciąży,nic takiego nie było...więc skąd miałam to wiedzieć, mam troche żal i do lekarza prowadzącego,pełno leków dawał ale nic nie mówił żeby trenować mięśnie i do fizjoterapeuty bo robił mi masaż kręgosłupa co 2 tygodnie i tylko powiedział że po kaszlu mogą być mikrourazy,ale nic o mięśniach dna miednicy...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum

Czy terapia małżeńska ma sens? (27 odpowiedzi)

Do terapeuty poszłam sama w kiepskim stanie psychicznym. Mam małżeński kryzys, kolejny. Mam dość....

Jaki wózek waszym zdaniem jest najlepszy? (97 odpowiedzi)

Oczywiscie tak jak w tytule, spodziewam sie dzidziusia i jak to kazda mama rozgladam sie za...