Odkąd mój synek zaczął raczkować i wstawać, zaczęły się problemy z jego zasypianiem i nie tylko...
Odkąd mój synek zaczął raczkować i wstawać, zaczęły się problemy z jego zasypianiem i nie tylko... a mianowicie
- zasypianie w łóżeczku nie wchodzi w grę, bo synek notorycznie łapie się szczebelek siada i wstaje, jest przy tym tak zadowolony i szczęśliwy, że o spaniu nie ma mowy
- zasypianie ze mną w łóżku też na nic, bo Młody bez przerwy się na mnie wdrapuje, sekundy nie usiedzi w spokoju
- zasypianie na rękach masakra, Młody strasznie się wyrywa i chce złapać wszystko co w zasięgu wzroku
Walczymy z nim godzinami, a on jest niezmordowany. Widać, że jest już śpiący, trze oczka, ale zasnąć ani rusz. Mąż z reguły bierze go w końcu na ręce i walczy z nim (ja nie mam tyle siły), w końcu Młody się poddaje i zasypia.
I tu kolejny problem...
Synek w nocy tak się rzuca, że zaczyna wyglądać jak "maltretowane" dziecko (jakkolwiek to brzmi). Wybudza się, siada, pojękuje i za chwilę rzuca się w jakąkolwiek stronę i śpi dalej. I tak ląduje głową w nogach, w poprzek łóżeczka z nogami i rękoma między szczebelkami, na brzuchu, z twarzą w szczebelkach itp. Problem w tym, że przy tym rzucaniu się ciągle uderza się głową o szczebelki. Teraz ma na głowie wielkiego krwiaka (jak piłka golfowa), o siniakach nie wspominając. Oczywiście od razu pojechaliśmy z nim na SOR, czaszka na szczęście cała.
I tu pytanie do Was, drogie Forumki: czy to jest normalne?. Słyszałam, że jak dzieci odkrywają to, że mogą się same poruszać, tak właśnie mogą się zachowywać. Mają za dużo wrażeń i atrakcji, aby spokojnie zasnąć. Ale jak z tym walczyć? Łóżeczko okładam już kocami, kołdrami, ale to za mało. Taki zwykły ochraniacz to też za mało. Nie mam już pomysłu, jak chronić główkę mojego szkraba. A skoczył on dopiero co 9 m-cy. Może są gdzieś takie ochraniacze na całe szczebelki, od góry do dołu, no i grube. Macie może jakieś pomysły lub sugestie?
- zasypianie w łóżeczku nie wchodzi w grę, bo synek notorycznie łapie się szczebelek siada i wstaje, jest przy tym tak zadowolony i szczęśliwy, że o spaniu nie ma mowy
- zasypianie ze mną w łóżku też na nic, bo Młody bez przerwy się na mnie wdrapuje, sekundy nie usiedzi w spokoju
- zasypianie na rękach masakra, Młody strasznie się wyrywa i chce złapać wszystko co w zasięgu wzroku
Walczymy z nim godzinami, a on jest niezmordowany. Widać, że jest już śpiący, trze oczka, ale zasnąć ani rusz. Mąż z reguły bierze go w końcu na ręce i walczy z nim (ja nie mam tyle siły), w końcu Młody się poddaje i zasypia.
I tu kolejny problem...
Synek w nocy tak się rzuca, że zaczyna wyglądać jak "maltretowane" dziecko (jakkolwiek to brzmi). Wybudza się, siada, pojękuje i za chwilę rzuca się w jakąkolwiek stronę i śpi dalej. I tak ląduje głową w nogach, w poprzek łóżeczka z nogami i rękoma między szczebelkami, na brzuchu, z twarzą w szczebelkach itp. Problem w tym, że przy tym rzucaniu się ciągle uderza się głową o szczebelki. Teraz ma na głowie wielkiego krwiaka (jak piłka golfowa), o siniakach nie wspominając. Oczywiście od razu pojechaliśmy z nim na SOR, czaszka na szczęście cała.
I tu pytanie do Was, drogie Forumki: czy to jest normalne?. Słyszałam, że jak dzieci odkrywają to, że mogą się same poruszać, tak właśnie mogą się zachowywać. Mają za dużo wrażeń i atrakcji, aby spokojnie zasnąć. Ale jak z tym walczyć? Łóżeczko okładam już kocami, kołdrami, ale to za mało. Taki zwykły ochraniacz to też za mało. Nie mam już pomysłu, jak chronić główkę mojego szkraba. A skoczył on dopiero co 9 m-cy. Może są gdzieś takie ochraniacze na całe szczebelki, od góry do dołu, no i grube. Macie może jakieś pomysły lub sugestie?