Witam,
Od listopada czekamy na zabieg wycięcia migdałków u dziecka.
Dziś na kilka dni przed planowanym zabiegiem zadzwoniłam kontrolnie by spytać co mamy ze sobą zabrać dowiaduję się ,że zabiegi odwołane, bo limit się wyczerpał. Nikt nie raczył mnie o tym poinformować, a ja od 2 tyg. siedzę na zwolnieniu,żeby dziecka nie narażać na infekcję w przedszkolu. To jakiś skandal. W NFZ powiedziano mi ,że to bezprawne, skoro zapisali na zabieg to musieli liczyć się z tym, że go wykonają. Proponują mi złożenie zażalenia. Ale co mi po tym kiedy moje dziecko ciągle choruje i kolejne pół roku czekania to dla nas koszmar. Czy ktoś miał podobną sytuację? Kompletnie nie wiem co robić