Jedyną osobą w moim otoczeniu która chodziła do szkoły rodzenia to była moja kuzynka. Ona chodziła i powiedziała mi, że tyo strata czasu (i pieniędzy jak ktoś płacił), bo ni c jej to nie dało. Więcej sie nauczyła sama, na czuja, instynktownie i z pomocą np. mamy i innych doświadczonych osób. Powiem ci, że jak położna sie mnie zapytała czy idę do szkoły rodzenia i powiedziałam, że nie to stwierdziła tylko, że mądra decyzja (sama w takiej szkole pracowała). Moja gin też powiedziała, że nie warto, bo każda kobieta instynktownie wie jak zająć się dzieckiem. Jedyna różnica jest taka, że część kobiet boi się porodu i opieki nad noworodkiem. My z mężem nie mieliśmy cienia strachu. I przy porodach i przy opiece nad maluchami. Obyło sie bez mamy, teściowej itd. Strach ma wielkie oczy. Jeśli kobiet chce iść do szkoły rodzenia, bo sie boi jak to będzie to ok, ale są i te, które strachu nie czują. I nie żebym się czuła jakaś super. Po prostu miałam w otoczeniu świeżo upieczone mamy na których porady mogłam liczyć, dobrą położna, która przychodziła do domu jak trzeba było. Poza tym 3 dni w szpitalu nauczyły mnie wszystkiego co na start powinnam wiedzieć. Po to są tam położne żeby pytać za wczasu, a nie potem mieć w domu wątpliwości.
3
9