Szpital w Kościerzynie ;-)
Bardzo często pojawia się tu na foum pytanie "gdzie rodzić". Pragnę podzielić się z wami moimi przeżyciami z pobytu w szpitalu w Kościerzynie. Chciałam to zrobić już wcześniej, jednak przy dwójce bąbli brakuje mi czasu.
Do szpitala w Kościerzynie trafiłam przypadkowo będąc na Kaszubach podczas majowego długiego weekendu w 30 tygodniu ciąży. Póżnym wieczorem zaczęłam krwawić (zaparcia!!!) i mąż zawiózł mnie do Kościerzyny,gdzie zostałam mile przyjęta przez lekarza i położną. Trafiłam na porodówkę, gdzie lekarze starali się nie dopuścić do porodu. Bardzo mili,uprzejmi lekarze,sympatyczna położna. Obok mnie rodziła dziewczyna, z którą inna położna obchodziła się również bardzo miło i troskliwie,jej poród zakończył się cesarką.
Położna zaprowadziła mnie do salki, a w zasadzie zawiozła na wózku, było ciemno jednak moją uwagę przykuł obiekt znajdujący się na ścianie, przecierałam oczy ze zdumienia nie mogąc uwierzyć, że to telewizor. Nad moim łóżkiem wisiał telefon. Niesamowite, prawda? Posiłki otrzymywałyśmy w takich walizkach, a herbata albo KAKAO przyjeżdżały w takich dystrybutorach. Jedzenie było niesamowicie pyszne, na śniadanie świeży wiejski chleb, a jednego dnia po obiedzie był DESER, a mianowicie duży kawał szarlotki.
Położne były niwiarygodnie miłe i sympatyczne, same wynosiły baseny,ja nie mogłam wstawać z łóżka ale gdy rano budziłam się, obok mnie stał zawsze czysty basen, nie musiałam nigdy prosić o jego wyniesienie. Telewizję oglądało się poprzez wrzucenie kilu złotych (chyba 6 na cały dzień, o ile pamiętam). Szpital jest wyremontowany, jak na europejskim poziomie, czyste toalety, piękne łazienki z natryskami za szklaną kabiną niczym w domu. Byłam pod ogromnym wrażeniem,naprawdę,niewiarygodne jak tam jest ładnie i czysto,jakie miłe położne,uśmiechnięte,pyszne jedzenie,piękny widok za oknem-las,telewizor w salce,nowe wygodne łóżka.
Gdy na piąty dzień mogłam wstać z łóżka POŁOŻNA ZAPROWADZIŁA MNIE POD PRYSZNIC I CZEKAŁA AŻ SIĘ UMYJĘ. Byłam na oddziale patologii ciąży ale mam wrażenie że z oddziału położniczego wyniosłabym podobne odczucia. Żartowałam nawet z mężem,że przyjadę urodzić w Kościerzynie. Nie dane to mi było jednak i trafiłam na Zaspę,a tam kontrast był niesamowity. Położne robiły łachę,że wyleją baseny,w salce w której byłam z dwiema jeszcze dziewczynami,unosił się zapach moczu. Położne były obrażone i nieprzyjemne,dobrze że w pokoju z nami była dziewczyna "na chodzie" bo na położne nie miałyśmy co liczyć. Najbardziej żle wspominam pobyt na położniczym po cesarce,gdzie niespełna dobę po porodzie położne kazały mi pójść się umyć,a ja myślałąm ,że umrę z bólu i że nie dojdę,wzięłam expresowy prysznic, wróciłam i zemdlałam na łóżku. Żadna menda mi nie pomogła.
Niewiarygodne dziewczyny,ale prawdziwe. Dlaczego taki szpital na Kaszubach jest wyremontowany,personel miły,a naszym gdańskim szpitalom do niego daleko? Ja gdybym miała wybór pojechałabym urodzić w szpitalu w Kościerzynie. Ciekawe,czy któraś z was podzieliłaby moją opinię.
Do szpitala w Kościerzynie trafiłam przypadkowo będąc na Kaszubach podczas majowego długiego weekendu w 30 tygodniu ciąży. Póżnym wieczorem zaczęłam krwawić (zaparcia!!!) i mąż zawiózł mnie do Kościerzyny,gdzie zostałam mile przyjęta przez lekarza i położną. Trafiłam na porodówkę, gdzie lekarze starali się nie dopuścić do porodu. Bardzo mili,uprzejmi lekarze,sympatyczna położna. Obok mnie rodziła dziewczyna, z którą inna położna obchodziła się również bardzo miło i troskliwie,jej poród zakończył się cesarką.
Położna zaprowadziła mnie do salki, a w zasadzie zawiozła na wózku, było ciemno jednak moją uwagę przykuł obiekt znajdujący się na ścianie, przecierałam oczy ze zdumienia nie mogąc uwierzyć, że to telewizor. Nad moim łóżkiem wisiał telefon. Niesamowite, prawda? Posiłki otrzymywałyśmy w takich walizkach, a herbata albo KAKAO przyjeżdżały w takich dystrybutorach. Jedzenie było niesamowicie pyszne, na śniadanie świeży wiejski chleb, a jednego dnia po obiedzie był DESER, a mianowicie duży kawał szarlotki.
Położne były niwiarygodnie miłe i sympatyczne, same wynosiły baseny,ja nie mogłam wstawać z łóżka ale gdy rano budziłam się, obok mnie stał zawsze czysty basen, nie musiałam nigdy prosić o jego wyniesienie. Telewizję oglądało się poprzez wrzucenie kilu złotych (chyba 6 na cały dzień, o ile pamiętam). Szpital jest wyremontowany, jak na europejskim poziomie, czyste toalety, piękne łazienki z natryskami za szklaną kabiną niczym w domu. Byłam pod ogromnym wrażeniem,naprawdę,niewiarygodne jak tam jest ładnie i czysto,jakie miłe położne,uśmiechnięte,pyszne jedzenie,piękny widok za oknem-las,telewizor w salce,nowe wygodne łóżka.
Gdy na piąty dzień mogłam wstać z łóżka POŁOŻNA ZAPROWADZIŁA MNIE POD PRYSZNIC I CZEKAŁA AŻ SIĘ UMYJĘ. Byłam na oddziale patologii ciąży ale mam wrażenie że z oddziału położniczego wyniosłabym podobne odczucia. Żartowałam nawet z mężem,że przyjadę urodzić w Kościerzynie. Nie dane to mi było jednak i trafiłam na Zaspę,a tam kontrast był niesamowity. Położne robiły łachę,że wyleją baseny,w salce w której byłam z dwiema jeszcze dziewczynami,unosił się zapach moczu. Położne były obrażone i nieprzyjemne,dobrze że w pokoju z nami była dziewczyna "na chodzie" bo na położne nie miałyśmy co liczyć. Najbardziej żle wspominam pobyt na położniczym po cesarce,gdzie niespełna dobę po porodzie położne kazały mi pójść się umyć,a ja myślałąm ,że umrę z bólu i że nie dojdę,wzięłam expresowy prysznic, wróciłam i zemdlałam na łóżku. Żadna menda mi nie pomogła.
Niewiarygodne dziewczyny,ale prawdziwe. Dlaczego taki szpital na Kaszubach jest wyremontowany,personel miły,a naszym gdańskim szpitalom do niego daleko? Ja gdybym miała wybór pojechałabym urodzić w szpitalu w Kościerzynie. Ciekawe,czy któraś z was podzieliłaby moją opinię.