Re: catering w przedszkolu
Ciekawe czy dziecko faktycznie zjada swoje obiadki. Pracuję z maluszkami od 1 roku życia do 4. Próbowaliśmy dawać dzieciom ich obiadki, ale chciały jeść to co widziały u innych i odwrotnie. Nie jest możliwe wytłumaczenie, że to twój, a to kolegi obiadek. U nas jest kameralnie i mała grupka dzieci wiec dokładnie przekazujemy rodzicom co i ile dzieci zjadły. Jedzienie przywozi catering w opakowaniach zbiorczych więc są dokładki i nigdy dzieci nie były w stanie zjeść wszystkiego. Porcje mięsa są wyliczone. Zdarzają sie dzieci, które zjadają mięsko i chciałyby jeszcze, więc tłumaczymy, że mięska nie ma ale jest np. ryż, surówka lub zupka. Jedzenie z obecnej firmy jest bardzo smaczne, delikatne, przystosowane dla maluchów i dzieci chętnie jedzą. Wcześniej zamawialiśmy z dużej, funkcjonującej od lat firmy i obiady a nawet śniadania były okropne. Wielkie grube bułki, zupy tłuste, smażone kotlety - określiłabym kuchnia staropolska. Nie wiem jak sanepid dopuszczał takie wyżywienie. Mieli też udokumentowane kontrole sanepidu. Szybko zrezygnowaliśmy z takiego wyżywienia.
Pracowałam trochę w państwowym przedszkolu gdzie była kuchnia. Jedzenie było smaczne, ale dokładki również bez mięsa. Natomiast panie kucharki, intendentka i jeszcze kilka pań z podobnych stanowisk wynosiły pełne siatki jedzenia.
Myślę, że problem może być wówczas gdy jedzenie jest w oddzielnych a nie zbiorczych opakowaniach. Wtedy nie ma dokładek i nie smakuje drugie danie z przemieszanymi zapachami, bo jest w jednym pudełku mięso, ryż czy ziemniaki i surówka.
5
0