czy oddałybyście za dużo wydanej reszty w sklepie?
Babka w osiedlowym sklepiku się rypnęła i zamiast 5,15 oddała mi 50,15 zł. Zorientowałam się w domu że mam nadprogramowe 50 zł w portfelu i teraz mam dylemat, bo to w sumie kupa pieniędzy, ale:
nie cierpię tej ekspedientki:P
sprzedali mi tu kilka razy przeterminowane rzeczy, albo z datą ważności w dniu kiedy to kupowałam (i to nie jogurt czy mleko ale np. olej!) i nie chcieli przyjąc spowrotem bo nie zabieram paragonów (ale jestem w sklepie codziennie i zresztą na półce leżą te same przeterminowane rzeczy)
nawet jak kupowałam kalafiora czy arbuza, musiałam płacić 5 gr za siatkę do zapakowania, ba. nawet kiedy się kupuje ziemniaki to doliczają za reklamówki
nie lubię tego sklepu, jest drogo, mały wybór, a kupuję tylko dlatego że jest pod blokiem
nigdy nie podarowali mi tutaj nawet 1 gr z końcówki, nawet jak zabrakło mi 3 gr z drobnych to baba rozmieniała 100 zł żeby wydać resztę. W innych sklepach jakoś potrafią zresztą ja sama często zostawiam jak mam jakieś grosze reszty.
czy wy oddałybyście te pieniądze?
nie cierpię tej ekspedientki:P
sprzedali mi tu kilka razy przeterminowane rzeczy, albo z datą ważności w dniu kiedy to kupowałam (i to nie jogurt czy mleko ale np. olej!) i nie chcieli przyjąc spowrotem bo nie zabieram paragonów (ale jestem w sklepie codziennie i zresztą na półce leżą te same przeterminowane rzeczy)
nawet jak kupowałam kalafiora czy arbuza, musiałam płacić 5 gr za siatkę do zapakowania, ba. nawet kiedy się kupuje ziemniaki to doliczają za reklamówki
nie lubię tego sklepu, jest drogo, mały wybór, a kupuję tylko dlatego że jest pod blokiem
nigdy nie podarowali mi tutaj nawet 1 gr z końcówki, nawet jak zabrakło mi 3 gr z drobnych to baba rozmieniała 100 zł żeby wydać resztę. W innych sklepach jakoś potrafią zresztą ja sama często zostawiam jak mam jakieś grosze reszty.
czy wy oddałybyście te pieniądze?