dlaczego Polacy kupują rzeczy na które ich nie stać?
Witam,
mieszkam za granicą blisko połowę mojego życia. Pamiętam jeszcze jak wyjeżdzałem, zaraz po zrobieniu prawa jazdy chciałem sobie kupić BMW. nie ważne jakie- oby szpanerskie. Przyjechałem tu gdzie mieszkam, zobaczyłem ile kosztują "luksusowe" samochody i zapragnąłem takiego (audi A6 sedan) mimo ze tak wielki samochód nie był mi do niczego potrzebny. Byłem sam z dziewczyną, bez dzieci i zobowiązań. Jeździłem wtedy przywiezionym z PL hyundaiem Accent (mały sedanik w sam raz na moje potrzeby) no ale przecież trzeba było mieć lepszy, droższy, bardziej szpanerski, najlepiej "niemca w dieslu"... skończyło się na... peugeocie 406 kombi (był rok 2008) i to mimo gadania teścia że francuzy to, francuzy tamto, nie to co jego pancerny mercedes w124... skończył się naśmiewać jak mu go pożyczyłem bo mercedes się złamał na pół, a od kilkunastu miesięcy ledwo jeździł (już się poprostu mechanicznie sypał)... teścia też już ściągnąłem tutaj. od tamtej pory już nie miał niemieckiego auta. Znalazł sie za granicą, bo uciekł przed ludźmi, od których pożyczył pieniądze w PL na lepsze, wystawniejsze auto i życie jeszcze bardziej na pokaz. Ludzie ci nie zwykli słuchać tłumaczeń... w ogóle nie zwykli czegokolwiek słuchać. Teściu uciekł za granicę. Wystawne życie mu się odwidziało, i mimo że już dobrze sobie radzi, nie żyje tak wystawnie jak w PL (mimo że powodzi mu się tu lepiej niz w PL). Kiedy tu przyjechałem przed laty, uderzyło mnie to jakie tu jeżdzą samochody. Szczególnie dużo (rok 2008) peugeotów 307 kombi i renault Megane Scenic. Trochę VW Polo. Bardzo mało dużych kombi audi, BMW, VW, jak ford to raczej focus niż mondeo. Społeczeństwo znacznie bogatsze od Polskiego nie wstydzi się jeździć autem za 1-2 wypłaty. Mam sporo znajomych mających domy za 200k i wiecej a ich auta warte są mniej niż 2000 (1 wypłata). Zwłaszcza 1 z nich... miał samochód 2 lata starszy od siebie samoego. 22 letniego nissana sunny za 200. Po czym kupił sobie iPhone za 800 i dom za 180k. Jeszcze inny zajeżdzał biednego peugeocika 206 za max 600 podczas gdy kupował sobie drugi dom za grubo ponad 200k. czemu? "bo peugeocik jeszcze fajnie jeździ". Szybko i ja się tego nauczyłem (kupując pierwsze auto tutaj- peugeot 406sw) dobry, duży, nie awaryjny i duuuużo tańszy od niemieckich. A że "szpanu" nie ma? A na co to komu?? Bardzo widoczne jest to jednak w PL patrząc z dystansu. Tu na komunię własnemu dziecku daje się 20-50 max. (w PL oznajmiono nam, że jako chrzestni, oczekuje się od nas Xboxa za 400) Na ślub tutaj, daje się 10-20 (słownie: dziesięć- dwadzieścia euro). W PL 80 było za mało- niby nikt nic nie mówił, ale dało się wyczuć. Ciekawe spostrzeżenie odnoście produktów spożywczych- tu na batonik przypominający snickersa/marsa/twix'a mówi się snickers/mars/twix (mimo że to marketowa "podróbka") i nie ma problemu z tym jeżeli komuś go sprezentujesz czy poczęstujesz. O! snickers! dzięki! U nas mam wrażenie to by nie przeszło. Nie wiem czy dobrze się wyraziłem i dobrze wytłumaczyłem o co chodzi ale lepiej nie umiem. Sens jest taki że nikt nie popatrzy na ciebie krzywo że kupujesz podróbki bo chcesz przyoszczędzić. Nie musisz kupować markowych żeby być cool. Cola marki Cola? OK! i częstujesz tym gości na urodzinach? OK!! podróbka OREO? - Wow, oreo, moje ulubione! a w żadnym razie nic w stylu- łeee, podróbki..... Mam nadzieję że się jasno wyraziłem :) Kolejny przykład. Mam toyotę Yaris 1 z 2002 roku (auto za 1 wypłatę jako drugie w rodzinie). super bezawaryjne auto. nie reprezentacyjne, ale bezawaryjne. Mojej mamie zepsuł się już 3 z kolei niemiecki samochód (bracia siedzą w DE i podsyłają mamie jakieś wynalazki typu BMW 3 czy Audi A4) oba sie zepsuły i naprawy kosztowały w sumie ok. 10.000 zł. mama załamana. mówię- kup Yarisa. małe, zwinne, do miasta jak znalazł. Mama kupiła, jest zadowolona. no ale po jakims czasie juz się zaczeło, ze auto stare (mimo że technicznie igła!) że to, że tamto, że BMW fajniej jeździło, audi było duże itp. mimo że czesto stały u mechanika, a mama wcale nie ma jakoś specjalnie dużo kasy na naprawy. Wyczuwam że trochę luksusu brakuje ;) no ale na to trzeba miec zasobny portfel. Sam jeżdzę takim jeździdełkiem i wstydu (tutaj) nie ma. Do PL bym nim nie zajechał bo... trochę wstyd. porysowane, byle jakie, ale własne i jeździ. Jakiś czas temu byliśmy naszym poprzednik autkiem w GDA. Był to peugeot 206 kombi na tutejszych (zagranicznych) blachach. Pamiętam jak staliśmy na Grunwaldzkiej w korku. W zasięgu wzroku tylko 1 auto porównywalne z naszym. Zeszta znaaaacznie droższa... Naprawdę w PL każdego stać na nowego Passata czy Audi? (multum tego widać w porównianiu z tutejszymi drogami) Czy naprawdę ludzie mogą sobie pozwolić bez dużego stresu finansowego na takie auto? tj. nie bać się ze nie będzie na ratę, że nie będzie pracy, że mechanik wyskoczy, że cośtam? Oczywiście że nie. Ale mimo tego chcą mieć auta, domy, wycieczki na które ich nie stać (bez zbędnych nerwów i wyrzeczeń) moje pytanie: PO CO?
mieszkam za granicą blisko połowę mojego życia. Pamiętam jeszcze jak wyjeżdzałem, zaraz po zrobieniu prawa jazdy chciałem sobie kupić BMW. nie ważne jakie- oby szpanerskie. Przyjechałem tu gdzie mieszkam, zobaczyłem ile kosztują "luksusowe" samochody i zapragnąłem takiego (audi A6 sedan) mimo ze tak wielki samochód nie był mi do niczego potrzebny. Byłem sam z dziewczyną, bez dzieci i zobowiązań. Jeździłem wtedy przywiezionym z PL hyundaiem Accent (mały sedanik w sam raz na moje potrzeby) no ale przecież trzeba było mieć lepszy, droższy, bardziej szpanerski, najlepiej "niemca w dieslu"... skończyło się na... peugeocie 406 kombi (był rok 2008) i to mimo gadania teścia że francuzy to, francuzy tamto, nie to co jego pancerny mercedes w124... skończył się naśmiewać jak mu go pożyczyłem bo mercedes się złamał na pół, a od kilkunastu miesięcy ledwo jeździł (już się poprostu mechanicznie sypał)... teścia też już ściągnąłem tutaj. od tamtej pory już nie miał niemieckiego auta. Znalazł sie za granicą, bo uciekł przed ludźmi, od których pożyczył pieniądze w PL na lepsze, wystawniejsze auto i życie jeszcze bardziej na pokaz. Ludzie ci nie zwykli słuchać tłumaczeń... w ogóle nie zwykli czegokolwiek słuchać. Teściu uciekł za granicę. Wystawne życie mu się odwidziało, i mimo że już dobrze sobie radzi, nie żyje tak wystawnie jak w PL (mimo że powodzi mu się tu lepiej niz w PL). Kiedy tu przyjechałem przed laty, uderzyło mnie to jakie tu jeżdzą samochody. Szczególnie dużo (rok 2008) peugeotów 307 kombi i renault Megane Scenic. Trochę VW Polo. Bardzo mało dużych kombi audi, BMW, VW, jak ford to raczej focus niż mondeo. Społeczeństwo znacznie bogatsze od Polskiego nie wstydzi się jeździć autem za 1-2 wypłaty. Mam sporo znajomych mających domy za 200k i wiecej a ich auta warte są mniej niż 2000 (1 wypłata). Zwłaszcza 1 z nich... miał samochód 2 lata starszy od siebie samoego. 22 letniego nissana sunny za 200. Po czym kupił sobie iPhone za 800 i dom za 180k. Jeszcze inny zajeżdzał biednego peugeocika 206 za max 600 podczas gdy kupował sobie drugi dom za grubo ponad 200k. czemu? "bo peugeocik jeszcze fajnie jeździ". Szybko i ja się tego nauczyłem (kupując pierwsze auto tutaj- peugeot 406sw) dobry, duży, nie awaryjny i duuuużo tańszy od niemieckich. A że "szpanu" nie ma? A na co to komu?? Bardzo widoczne jest to jednak w PL patrząc z dystansu. Tu na komunię własnemu dziecku daje się 20-50 max. (w PL oznajmiono nam, że jako chrzestni, oczekuje się od nas Xboxa za 400) Na ślub tutaj, daje się 10-20 (słownie: dziesięć- dwadzieścia euro). W PL 80 było za mało- niby nikt nic nie mówił, ale dało się wyczuć. Ciekawe spostrzeżenie odnoście produktów spożywczych- tu na batonik przypominający snickersa/marsa/twix'a mówi się snickers/mars/twix (mimo że to marketowa "podróbka") i nie ma problemu z tym jeżeli komuś go sprezentujesz czy poczęstujesz. O! snickers! dzięki! U nas mam wrażenie to by nie przeszło. Nie wiem czy dobrze się wyraziłem i dobrze wytłumaczyłem o co chodzi ale lepiej nie umiem. Sens jest taki że nikt nie popatrzy na ciebie krzywo że kupujesz podróbki bo chcesz przyoszczędzić. Nie musisz kupować markowych żeby być cool. Cola marki Cola? OK! i częstujesz tym gości na urodzinach? OK!! podróbka OREO? - Wow, oreo, moje ulubione! a w żadnym razie nic w stylu- łeee, podróbki..... Mam nadzieję że się jasno wyraziłem :) Kolejny przykład. Mam toyotę Yaris 1 z 2002 roku (auto za 1 wypłatę jako drugie w rodzinie). super bezawaryjne auto. nie reprezentacyjne, ale bezawaryjne. Mojej mamie zepsuł się już 3 z kolei niemiecki samochód (bracia siedzą w DE i podsyłają mamie jakieś wynalazki typu BMW 3 czy Audi A4) oba sie zepsuły i naprawy kosztowały w sumie ok. 10.000 zł. mama załamana. mówię- kup Yarisa. małe, zwinne, do miasta jak znalazł. Mama kupiła, jest zadowolona. no ale po jakims czasie juz się zaczeło, ze auto stare (mimo że technicznie igła!) że to, że tamto, że BMW fajniej jeździło, audi było duże itp. mimo że czesto stały u mechanika, a mama wcale nie ma jakoś specjalnie dużo kasy na naprawy. Wyczuwam że trochę luksusu brakuje ;) no ale na to trzeba miec zasobny portfel. Sam jeżdzę takim jeździdełkiem i wstydu (tutaj) nie ma. Do PL bym nim nie zajechał bo... trochę wstyd. porysowane, byle jakie, ale własne i jeździ. Jakiś czas temu byliśmy naszym poprzednik autkiem w GDA. Był to peugeot 206 kombi na tutejszych (zagranicznych) blachach. Pamiętam jak staliśmy na Grunwaldzkiej w korku. W zasięgu wzroku tylko 1 auto porównywalne z naszym. Zeszta znaaaacznie droższa... Naprawdę w PL każdego stać na nowego Passata czy Audi? (multum tego widać w porównianiu z tutejszymi drogami) Czy naprawdę ludzie mogą sobie pozwolić bez dużego stresu finansowego na takie auto? tj. nie bać się ze nie będzie na ratę, że nie będzie pracy, że mechanik wyskoczy, że cośtam? Oczywiście że nie. Ale mimo tego chcą mieć auta, domy, wycieczki na które ich nie stać (bez zbędnych nerwów i wyrzeczeń) moje pytanie: PO CO?