Re: do dziewczyn po cesarce
Tinker Bell
(15 lat temu)
Dla mnie cięcie cesarskie było jak przysłowiowy pikuś. Wyszłam w sobotę do domu, na czwartą dobę. Dziecko musiało zostać w szpitalu, ale nie chce mi się opisywać po co i dlaczego. W każdym bądź razie byłam na to przygotowana, i też był to powód do cc. Z racji tego, że Olka leżała na OIomie to nic tam było po mnie, nie wolno było jej ruszać.
W ten sam dzień co wyszłam, wieczorem podreptałam do mojej szefowej która bardzo mi pomagała gdy byłam w ciąży. Wypiłyśmy kilka herbat, i w nocy wracałam do domu, taxi. Jedyne co mnie wkurzało się byłam wiecznie przygrbiona. Na drugi dzień siedziałam już w wojewódzkim przy inkubatorze cały dzień, chodząc i miotając się z kąta w kąt. Dziwne uczucie było tylko dl zdjęcia szwów. Potem już z górki. Szybko się zagoiło.
Wkurzało mnie jeszcze, że przed ściągnięciem szwów, ciężko się było śmiać, kichać, kaszleć.
0
0