No cóż, ja również jestem podłamana i mam podobne obserwacje. My dziś spędziliśmy tam kilka godzin.
Budynek zupełnie nieprzygotowany, brak wody do picia dla dzieci (będzie można pić z kranu,ale na razie kubeczków nie ma),praktycznie każdy z ulicy mógł wejść,brak zabawek, braki kadrowe. Sale bardzo małe, duszne (nie działa jeszcze wentylacja a mamy salę na piętrze). Przeogromny chaos.
A druga i chyba najważniejsza kwestia to kompletne nie radzenie sobie Pani z grupą. Nierealnym jest by jedna nauczycielka poradziła sobie z grupą 24 trzylatków. Pani jest bardzo miła, ale niestety nie ma też doświadczenia. Ale nawet gdyby je miała to i tak wydaje mi się niemożliwe, by ogarnęła grupę.Właściwie to serdecznie jej wspólczułam takich warunków zatrudnienia.
U nas w grupie podobnie, było około 12 dzieci,a to co działo się na sali przechodziło ludzkie pojęcie. Pani nie potrafiła zebrać dzieci wokół siebie na dywanie. Część dzieciaków się biła, część otwierała szafki, a część biegała po sali. Przez godzinę siedziałam z córką obawiając się o jej bezpieczeństwo (akurat trafiła do grupy gdzie od razu widać, że jest dwoje dzieci ze specjalnymi potrzebami, dość mocno nadpobudliwych i jeden chłopiec agresywny, który stale bił inne dzieci). Tylko dzięki obecności rodziców i przytomności Pani nikomu nie stała się większa krzywda.
Potem było spokojniej gdy zostało siedmioro spokojniejszych dzieci, bawili się razem, rysowali kredkami i puszczali samoloty. Wtedy zostawiłam córkę na dwie godziny i bardzo się jej podobało. Jednak Pani była już tak zmęczona i zestresowana, że z tego co widziałam gdy wróciłam, raczej nie robiła żadnych zabaw czy zajęć.Osoba, która miała wspierać Panią nauczycielkę (jedna na dwie grupy) w ogóle się nie pojawiła.
Byłam na rozmowie z dyrektorką. Kobieta nie mająca mocy decyzyjnej, która o wszystko musi pytać zarządu fundacji. Czyli marne szanse na zmianę czegokolwiek. W poniedziałek ma nas poinformować czy zgodzą się na dodatkowe zatrudnienie pomocy nauczyciela w naszej grupie. Przyznała, że zatrudnili nauczycieli bez doświadczenia, bo innych chętnych do pracy nie było. A pomoce nauczyciela zrezygnowały. Zatem wiemy już, że oferują kiepskie warunki zatrudnia- co odbije się na dzieciach, bo będą częste zmiany kadry i nauczycielek. Mają prawo zatrudnić jedną nauczycielkę na 25 dzieci, to zresztą nie jest na kartę nauczyciela. Nie podobało mi się, że dyrektorka próbuje obarczać odpowiedzialnością za totalny chaos zatrudnione panie. Ewidentnie to ona nie miała koncepcji na dzień adaptacyjny, a wymagała tego od nauczycieli.
Co do braku placu zabaw i wyjść to w ogóle brak mi słów. Nikt nic nie wie. Czyli przypuszczam, że nie będą wychodzić wcale, bo nasza grupa na pewno nie da rady wyjść, przy tym poziomie pobudzenia. Jeden opiekun na dziesiecioro dzieci powinien być.
Reasumując, chciałam dać szansę, ale obserwując to wszystko skapitulowałam i zabieram stamtąd dziecko. Może i pewne rzeczy można dopracować, ale jestem przekonana, że fundacja nie zmieni polityki finansowej i warunków zatrudnienia nauczycieli. A to odbije się na dzieciach niestety. A ja nie chcę, by córka zraziła się do chodzenia do przedszkola w ogole, przez moją chęć dania im jeszcze szansy. W poniedziałek idę jedynie zgłosić naszą rezygnację. Myślę jednak, że jeśli akurat trafiłaś do grupy, gdzie lepiej to funkcjonuje niż w naszej to może warto poobserwować jeszcze.Ja dziś miałam serdecznie dość.
13
1