Re: skurcze czy to już?prosze o porade kobietki...
postaraj sie nie bać- ja rodziłam 10 grudnia, 9 grudnia o 18.00 zaczęły mi się regularne skurcze- co 4-6 minut,nie bolały bardzo mocno,ale też nie sposób było ich nie zauważyć-zaczynało się od sztywnienia krzyża, potem twardniał mi caly brzuch-trwało to około 30 sekund i odpuszczało, o 1.30 pojechaliśmy z mężem na Kliniczną, okazało się,że mama rozwarcie na 4 cm, a o 11.15 urodziłam córeczkę.
Najważniejsze-skup się na swoim ciele i oddychaj torem brzusznym, przy partych głowa do brody, dużo powietrza i będzie dobrze:) Mi osobiście bardzo pomógł prysznic-spędziłam pod nim chyba ze dwie godziny, najgorsze jak dla mnie przy bólach z krzyża było leżenia pod KTG, poza tym pomaga też pozytywne nastawienie:)Ja bardzo chciałam rodzić bez znieczulenia(bo się go bałam) i udało mi się:)Poród wspominam jako coś niesamowitego, nie kojarzy mi się z bólem,ale bardziej ze zmęczeniem i spokojem- ani razu nie uniosłam głosu, nie krzyczalam, było tylko oddychanie i ja.Pamiętam jak położna przy końcu powiedziała:Jak pani pięknie rodzi i to dało mi wewnętrzną siłę przy końcu.Będzie dobrze:)Powodzenia:)
0
0