Czytałam o teście pappa, rozmawiałam z koleżankami, teraz czytam wasze wypowiedzi i wygląda to tak, że wyniki pappa są bardzo "straszące", ale niemiarodajne.
Mnie też wyszło wysokie ryzyko trisomii 21, bo wiek zaawansowany, bo I ciąża problemowa, bo niedoczynność tarczycy, bo coś tam jeszcze, bo coś tam jeszcze.
Też "straszono" mnie amniopunkcją, ale nie dałam się namówić. USG było prawidłowe.
Dziecko urodziło się zdrowe.
Z moich doświadczeń wynika, że:
- znam osobiście 9 dzieci urodzonych przez matki tuż przed 40 lub po 40 - wszystkie zdrowe,
- znam troje dzieci z zespołem Downa, wszystkie urodzone przez matki przed 30,
- ze "słyszenia" znam opowieści o wielu innych kobietach, które w okolicach 40 urodziły zdrowe dzieci,
- spotkałam jedną panią, która po 40 urodziła swoje 6 dziecko z uszkodzonym kręgosłupem i zaburzeniami ze spektrum autyzmu, ale tutaj neurolodzy dopatrują się raczej zaniedbań okołoporodowych, niż wad genetycznych,.
Wygląda no to, że ze względu na wiek "straszy" się starsze matki statystykami. Rzeczywistość jest inna i rozmija się ze statystykami.
Każda matka zdaje sobie sprawę z tego, że im bardziej zaawansowany wiek, tym ciąża jest bardziej ryzykowna, bo już organizm niemłody i może sobie nie poradzić z donoszeniem ciąży, może skakać ciśnienie, może wysiąść kręgosłup, czy cokolwiek innego może być nie tak.
Nie trzeba nas straszyć dodatkowo. Jeśli usg jest prawidłowe, to zazwyczaj dziecko jest zdrowe. Wiadomo, że raz na ileś przypadków może się okazać po porodzie, że jednak nie wszystko jest w porządku. Ale to naprawdę raz na jakiś czas.
Tym czasem okazuje się, że u bardzo dużego procenta starszych mam, przy prawidłowym usg, wychodzi z testu pappa wysokie ryzyko wad genetycznych.
I tak kolejne wypowiadające się w tym wątku kobiety są "zachęcane" do wizyty u genetyka i do amniopunkcji. I zazwyczaj wszystko jest w porządku, tak jak było widać na usg.
Niepotrzebne inwazyjne badanie.
Niepotrzebne nerwy.
I często niepotrzebnie wydane pieniądze, bo jak tak rozmawiam z dziewczynami, to wygląda to tak:
- "oj, coś długo nie mam okresu, ale spoko w moim wieku, to bardziej menopauza niż ciąża hahaha! :)"
- około 3. miesiąca robimy test i są 2 kreski,
- panika,
- wizyta u ginekologa, okazuje się, że to już 9-11 tydz.
- na szybko szukanie, gdzieby tu zrobić badanie prenatalne, żeby zmieścić się w terminie, na NFZ przeważnie już nie ma terminów, no to idziemy prywatnie, płacimy.
I doznajemy szoku na samym początku.
Test pappa można zrobić, ale ja bym się jednak nie przejmowała za mocno jego wynikiem, zwłaszcza, gdy usg jest prawidłowe.
Ale i tak każdy zadecyduje sam.
A ja tak tu wieczorową porą zebrałam myśli i napisałam o tym, co widzę i czuję, bo poruszyła mnie bardzo tragedia Magdy z wpisów powyżej. Ona i jej dziecko padli ofiarą tego "minimalnego" niebezpieczeństwa przy amniopunkcji.
6
3