No i masz. Pierdoła, napchała bebzon kartoflami i jak nic, zarwał kładkę i utopił się w strumieniu.
Wszystkie "dziunie" w okolicy i za granicą, wygooglowały sobie ten wodospad i wiedzą, że zrobienie dobrego ujęcia, z bezpiecznej miejscówki to pikuś.
Typowy mitoman.
Coś już było, o gościu, który dostał strzałą, z łuku w d*pę. Wpadł na kosz na śmieci i wył z bólu, jak dzika świnia.
Opisał sytuację, jaki to był dzielny i z ramienia, wyrwał sobie strzałę, nie pisnąwszy (przypadek) nawet z bólu.
http://youtu.be/8N2k-gv6xNE
Ps
Trzeba było, zamiast Kota, przygarnąć koguta.
Rosołu bym nagotowała i do kolorowych piórek, w pamiętniku, wzdychała.