Opinie (34) ponad 10 zablokowanych

  • Shine on...

    Wspaniały koncert...

    • 0 0

  • w pierwszej czesci koncertu nie bylo najlepiej ,natomiast druga czesc jak najbardziej ok.bardzo mi sie podobalo.uwazam,ze Gilmour odstawil kawal dobrej muzyki.dlugo mi utkwi ten koncert w pamieci.

    • 0 0

  • zaprosili nie tego gościa co trzeba

    Wszystkim którzy jeszcze chcą powiedzieć, że było fajnie, proponuję najpierw zapoznać się z solowymi dokonaniami Rogera Watersa - koleegi Gilmoura, z koncertu "in the flesh live" .... tego klimatu zabrakło.... totalna hała... na coś takiego nie powinien sobie pozwolić artysta najwyższej klasy... maskra poprostu

    • 0 0

  • hm

    Tadzik uważa że było niefajnie. Zna się na tym więc ja uważam tak samo.

    • 0 0

  • Pomylka w Time

    Czy ktos zauwazyl ze Wright w utworze Time pomylil sie i zaspiewal drugi raz refren ? (Tired of lying in the sunshine staying home to watch the rain…. zamiast Every year is getting shorter never seem to find the

    Czy ktos zauwazyl ze Wright w utworze Time pomylil sie i zaspiewal drugi raz refren ? (Tired of lying in the sunshine staying home to watch the rain…. zamiast Every year is getting shorter never seem to find the time…). Nastapilo male zamieszanie wsrod muzykow. Zagrali refren jeszcze raz już dobrze i przeszli do Breathe Reprise (Home, home again....).
    Troche zenada...Wright wykonuje to juz 33 lata wiec mial czas nauczyc sie slow ;-)

    • 0 0

  • Panie szenq

    Za mało wiary i zaparcia! Jak można było wyjść!!!! Na ten koncert warto było przyjść właśnie na koniec!!! Kiedy myślałem, że Panowie juz tylko czekają na transfucję, to ONI ZAGRALI! Comfortable numb, solówa w Wish you where here, człowieku DO TEGO BYŁO WARTO PRZETRWAĆ!! Wychodząc dałeś ciała, zmarnowałes swój wysiłek.

    • 0 0

  • my zawsze narzekamy

    My zawsze narzekamy, zamiast nieszyc się, że w końcu do nas przyjechał i chciał tu pograć. Obsłga rzeczywiście do niczego, a ochrona żenująca, niezorientowana i po prostu albo niedoinformowana , albo ..... . Ja uwielbiam Pink Floyd i Gilmoura, jestem zakochana w ich muzyce od najmłodszych lat i dziekuje Bogu, że mogłam go usłyszeć i zobaczyć.

    • 0 0

  • BYŁO WARTO

    Gdy słyszę, że wyszedł z koncertu ktoś kto kawałka "ECHOES" (dla którego warto było przyjechać) nie umie odróżnić od "wariacji na temat SAUCERFULL OF SECRETS" To takim panom już podziękujemy. Przedewszystkim to był

    Gdy słyszę, że wyszedł z koncertu ktoś kto kawałka "ECHOES" (dla którego warto było przyjechać) nie umie odróżnić od "wariacji na temat SAUCERFULL OF SECRETS" To takim panom już podziękujemy. Przedewszystkim to był koncert DAVIDA, a nie PINK FLOYD. Jeśli ktoś jechał na FLOYDÓW to spóźnił się o jakieś niespełna 12 lat (byłem w pradze i był to zupełnie odmienny koncert). Błędem było rozpisywanie się na temat tego jakie to "przeboje" będą grane w drugiej części koncertu. To nie był koncert dla mas, a organizatorzy poprotu naciągnęli ludzi na PINK FLOYD, robiąc w ten sposób kasę. Jednak ludzie sami sobie winni, bo wystarczyło trochę poczytać i zaoszczędzili by trochę kasy. Nagłośnienie było wyrażnie na sektory A1-A4, areszta jak sądzę to wymyśł organizatorów. Dla mnie było dokładnie to co miało być. Co do błędów na koncercie to "nie myli się tylko ten kto nic nie robi", poza tym to wpadki to urok koncertów. Przypomnijcie sobie Berliński "THE WALL" gdzie w pierwszej części koncertu mikrofony non stop odmawiały posłuszeństwa. Poprostu polacy są narodem, który musi nażekać nawet jeśli nie umie jednego muzyka odróżnić od drugiego i utworu od utworu to i tak winny będzie kto inny niż oni sami.

    • 0 0

  • No fajnie fajnie...

    ale naprawde nikt nie zwrocil uwage na wpadke Wrighta w Time?
    Poza tym koncert byl bardzo fajny i ciesze sie ze tam bylem.
    PS. Astronomy Domine podobno zagrali w holdzie Barretowi.

    • 0 0

  • Nagłośnienie

    Stalem na początku sektora B2. Gdy tylko zaczął się koncert ludzie z niedowierzaniem i żalem patrzyli na siebie mówiąc - to niemożliwe, coś się musiało stać, jakaś awaria nagłóśnienia? i tak było przez całą część

    Stalem na początku sektora B2. Gdy tylko zaczął się koncert ludzie z niedowierzaniem i żalem patrzyli na siebie mówiąc - to niemożliwe, coś się musiało stać, jakaś awaria nagłóśnienia? i tak było przez całą część pierwszą... potem może troche lepiej ale przez to widowisko prawie wszystko straciło. Niestety nawet pięknie zagrane utwory Pink Floyd (szczególnie Echoes) gdy dzwięk jest niczym z monofonicznego magnetofonu typu Kasprzak nie robią odpowiedniego wrażenia.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.