Opinie (65) 3 zablokowane

Wszystkie opinie

  • Joanna Noetzel

    miałam okazję poznać pana Raszczyka, to co przeczytałam w artykule ... bez słów

    • 1 0

  • "W pracy spędzamy prawie trzy czwarte swojego życia..."

    Ciekawe jak to Pan Raszczyk policzył?
    Zakładadając że średnio człowiek dożyje 77 lat. Daje to 674,5 tysiąca godzin.
    Założenie drugie, zaczyna pracę od 17 roku życia i do 22 roku pracuje dorywczo jako uczeń

    Ciekawe jak to Pan Raszczyk policzył?
    Zakładadając że średnio człowiek dożyje 77 lat. Daje to 674,5 tysiąca godzin.
    Założenie drugie, zaczyna pracę od 17 roku życia i do 22 roku pracuje dorywczo jako uczeń czy student przez wakacje 60 dni po 8h. Razem to daje 2880 h przez te 6 lat.
    No i trzecie założenie, że od 23 roku życia do emerytury, powiedzmy 67 roku, pracuje na pełen etat po 2000 godzin rocznie przez 45 lat, czyli 90tys. godzin.

    Teraz policzmy,
    A - godziny przepracowane 92880 godzin,
    B - długość życia 674,5tys godzin,
    Stosunek A/B = 0,1377.

    Prawidłowa odpowiedź / wypowiedź Panie Raszczyk brzmi:
    W pracy spędzamy 14% czasu swojego życia...

    Przestrzelił Pan o 61 %.
    Nie skorzystam z Pańskich wykładów w Szkole Giełdowej przy Politechnice Gdańskiej.

    Miłego dnia.

    • 1 1

  • (1)

    "Do tego dochodzi zadowolenie z wykonywanej pracy, poczucie jej sensu;
    > wiedza, że to, co robimy, jest komuś potrzebne; efekty naszej pracy nie idą na marne. <
    Dać się innym wykazać, ale nie w sensie -

    "Do tego dochodzi zadowolenie z wykonywanej pracy, poczucie jej sensu;
    > wiedza, że to, co robimy, jest komuś potrzebne; efekty naszej pracy nie idą na marne. <
    Dać się innym wykazać, ale nie w sensie - zróbcie, a ja "spijam śmietankę", tylko wykorzystać umiejętności pracowników, słuchać ich propozycji, wskazówek, integrować ich nowe pomysły - my wszyscy pragniemy się czuć potrzebni, chcemy, aby nasza praca była ważna, nie szła na marne."
    Mieć nadzieję, że w przypadku Pana Roberta, to nie jest pustosłowie, jak np. w polityce..
    Ale w firmach, też zdarzają się często przypadki, wy zapie...cie, a ja spije śmietankę.
    Jak do tego dodać fakt, "żeby mój pracownika wysiłek, nie poszedł na marne!" to jest to "cloue"
    motywacyjne, oprócz finansów.
    Bo jak para=zaangażowanie "idzie w gwizdek", to po co się angażować......

    • 4 0

    • Śmiech

      Ten facet tylko mówi a robi zupełnie tak jak mówi.

      • 0 0

  • K... (1)

    Dobry szef, to po pierwsze osobowość, może i jest wiele szkół i kursów na których uczą zarządzania ale to tylko szlifowanie tematu
    Z cechami szefa trzeba się po prostu urodzić!!!.

    • 11 0

    • Menager czyli kto

      Szkoda słów na te bzdury wyuczone jakie ten pan opowiada. Nie liczy się z nikim i z niczym.

      • 1 1

  • To bardzo prosta odpowiedz (1)

    Trzeba nie mieć Swojego zdania podlizywać się szefowi i zawsze przytakiwać nawet jak nie ma racji. Osobiście uważam, że trzeba mieć Swoją godność i zawsze mówić co jest nie tak tego brakuje pseudo managerom od excela

    • 13 0

    • Zawsze się zastanawiałem skąd biorą się ludzie, którzy piszą Swoją, Moją, Mnie, Ja... To jakieś kompleksy skłaniają do pisania zaimków osobowych wielkimi literami?

      • 0 0

  • jak zastac nadzorca obozu? oto jest pytanie (1)

    • 20 2

    • "Uważam, że praca fizyczna jest tak samo ważna jak praca umysłowa, niestety często mniej płatna - a szkoda". Rozumiem, że bohater artykułu zarabia mniej od swoich podwładnych, pracujących fizycznie?

      • 0 0

  • przypomina mi sie taka historia .... (2)

    jak znajoma prowadziła korepetycje z anglika ... i jednym z tematów było kim są twoi rodzice czy co robia nie ważne ... każdy uczniak odpowiadał mój tata mama jest menagerem ... nie ma już stolarzy, nauczycieli,

    jak znajoma prowadziła korepetycje z anglika ... i jednym z tematów było kim są twoi rodzice czy co robia nie ważne ... każdy uczniak odpowiadał mój tata mama jest menagerem ... nie ma już stolarzy, nauczycieli, policjantów itp. aaa druga historia to jak raz poszedłem na duża impre sylwestrowa ... i co spotkany nowy znajomy to był menagerem ... wkońcu jak sie towarzycho wyluzowało to wyszło że jeden to menager taxówki drugi to menager dostawca pizzy itep ...

    • 10 2

    • Ja jestem inżynierem!

      Kolega meganger nic ci nie pomoże.
      Mechanik, informatyk, budowlaniec, sprzedawca, lekarz, inżynier - masz problem, to Ci pomoże. Skonfiguruje komputer, wskarze lekarstwo lub dobrego specjalistę, naprawi samochód.
      A menager, dyrektor - obawiam się, że choć to fajni ludzie z ciekawymi pasjami to praktycznej wiedzy już nie mają.

      • 0 0

    • z jakimi frajerami balujesz? :) ja wolę mieć normalnych znajomych, jeden magister, drugi inzynier budownictwa, trzechi mechanik samochodowy, czwarty i piaty informatyk, urzedniczka a nawet dwie, jedna siedzi w korpo, druga jest lekarzem, wszyscy normalni, równi

      • 3 0

  • Pracowałem w korpoświatku. (3)

    I powiem tyle. Dobry menadżer to osoba, która ma do tego predyspozycje. Miałem kilku menadżerów nad sobą chyba z 4. Tylko jeden z nich według mnie był odpowiednim człowiekiem na odpowiednim stanowisku. Miał zdrowe

    I powiem tyle. Dobry menadżer to osoba, która ma do tego predyspozycje. Miałem kilku menadżerów nad sobą chyba z 4. Tylko jeden z nich według mnie był odpowiednim człowiekiem na odpowiednim stanowisku. Miał zdrowe podejście do ludzi i zadań, był poprostu "normalny" Za to reszta? To poprostu niewychowane gbury, które skończyły kursy manadzerskie i sztucznie stosują techniki zarządzania ludźmi, których się gdzieś tam wyuczyli. Tylko że to tak drażni i bije po oczach, że przeciętnie ogarnięty człowiek odrazu zraża się do takiego osobnika. Taka osoba jak dla mie to jest pomyłka a nie menadżer. Druga sprawa, to kadra dyrektorska. Polskie oddziały kuszą pracowników "zagraniczną" kulturą i w ogóle bajka. A koniec końców jak się na to spojrzy gdy opadną emocje, to dalej to samo Polskie januszostwo i kombinowanie jak tutaj zapłacić pracownikowi jak najmniej. Pracowałem w Polskim oddziale firmy i jakiś czas w centrali. Podejście do pracownika u nas to są dalej wczesne lata 90-te. Mimo tego że kadra zarządzająca jest "światła" i hej do przodu, to cwaniactwo i tak prędzej czy później wychodzi. W tej kwestii to jesteśmy 30 lat za Zachodem.

    • 66 0

    • Jedna firma zagraniczna dostała managera z Niemiec.

      Wcześniej mieli polaka i przez 20 lat się rozwijało osiągając naprawdę dużo jak na Polskie czy wręcz Europejskie możliwości.
      Teraz, pod nowym menadżerem zobaczmy choć odeszło z 1/3 kadry od reki znajdując pracę u konkurencji.

      • 0 0

    • Zgoda (1)

      choć mnie wydaje się że ci zachodni menedżerowie wcale nie są tacy dużo lepsi...

      • 6 0

      • zależy też od firmy, niektóre firmy są krwiożercze i tacy też są ich menedżerowie, a są też

        firmy normalne. Zwykle te normalne działają na dobrych marżach, na dość pojemnych rynkach. Kiedy rynek się kurczy, marże spadają...wkrada się nerwowość i krwiożerczość bo menedżera ciśnie się na realizację planu, który w rzeczywistości jest .... nierealny.

        • 4 0

  • po raz kolejny odnoszę wrażenie że są opowiadane te same formułki odnośnie sukcesu, zespołu itd. (16)

    o ile z pieniędzmi jako jedynym motywatorem do efektywnej pracy się zgadzam że nie tędy droga na dłuższą metę, ale odnośnie mentoringu wśród zespołu podwładnych, to już trąci lekko teoretyczną wiedzą rodem z podręczników

    o ile z pieniędzmi jako jedynym motywatorem do efektywnej pracy się zgadzam że nie tędy droga na dłuższą metę, ale odnośnie mentoringu wśród zespołu podwładnych, to już trąci lekko teoretyczną wiedzą rodem z podręczników do zarządzania i marketingu. Moje doświadczenia są takie, że jak się poluzuje układy w firmie, to od tego momentu dokonuje się korozyjna dezorganizacja firmy. Autorytarne niemal despotyczne prowadzenie firmy jest moim zdaniem najbardziej efektywnym sposobem prowadzenia dobrze prosperującego przedsiębiorstwa

    • 20 28

    • (1)

      Pieniadze przestaja motywowac powyzej pewnego pulapu zarobkow, ktorego wiekszosc nie osiaga.

      • 7 0

      • To nie jest do konca prawda. W pracy spędzamy wiele godzin życia, myślimy o niej po pracy,

        praca wiele zdrowia nas kosztuje , dlatego jeśli mamy wybór to wolimy pracować w miejscu, w którym jest nam dobrze.

        • 3 0

    • (9)

      Ja pracuję tylko dla pieniedzy.
      To motywacja bo dzięki nim realizuje swoje hobby, utrzymuje dom.
      Jakbym był milionerem z domu to miałbym lepsze pomysły na życie niż marnowanie czasu i życia w pracy.

      • 21 1

      • W sedno (8)

        Nie potrzebuje lukrowania w stylu "praca w młodym dynamicznym zespole" Pracuje po to aby mieć za co żyć, realizować swoje hobby, pasje i inne sprawy. Nie mówię, że marudze na to co aktualnie robię, ale jak ktoś mi wciska

        Nie potrzebuje lukrowania w stylu "praca w młodym dynamicznym zespole" Pracuje po to aby mieć za co żyć, realizować swoje hobby, pasje i inne sprawy. Nie mówię, że marudze na to co aktualnie robię, ale jak ktoś mi wciska kit, że pieniądze w pracy to nie wszystko to mi się wymiotować chce.

        Jakbyśmy zarabiali tyle co na zachodzie to może bym mógł tak powiedzieć. W PL to jest ciągle pogoń za większa wypłatą aby móc żyć na poziomie. Jak dobije do swojego wypłatowego celu który konsekwentnie realizuje, to wtedy będę mógł powiedzieć, że pieniądzę w pracy to nie wszystko.

        • 12 1

        • (5)

          a jaki to Twoj wyplatowy cel?

          • 2 2

          • (4)

            To chyba nie twoja sprawa.
            Dla jednych 4 tysiące, dla innych 50000 zł.

            • 2 2

            • (3)

              Jak rozmowa o kasie to wg polakow rozmowy nie ma :) ah ta zasciankowosc, na zachodzie kwestie wyplat sa jawne i nikt nie robi z tego takiej dramy jak polszy people

              • 2 4

              • (2)

                Widać, że angielski biegły.

                • 3 0

              • A w ojczystym języku potrafi tylko przeklinać.

                • 2 0

              • jes

                • 1 1

        • (1)

          Do pewnego momentu jest to prawdą.
          Też kiedyś myślałem że wolałbym robić dużo gorszą pracę za 20% więcej pieniędzy, ale jest tam kilka gwiazdek.

          Lepiej zarabiać mniej, w pracy dającej rozwój zawodowy -

          Do pewnego momentu jest to prawdą.
          Też kiedyś myślałem że wolałbym robić dużo gorszą pracę za 20% więcej pieniędzy, ale jest tam kilka gwiazdek.

          Lepiej zarabiać mniej, w pracy dającej rozwój zawodowy - po prostu w ciągu kilku lat można wtedy awansować, albo znaleźć pracę lepszą, lepiej płatną.
          Nierzadko praca gorsza, ale lepiej płatna jest swego rodzaju pułapką która więzi pracownika na danym stanowisku.

          Do tego po osiągnięciu pewnego już zadowalającego poziomu finansowego, zacząłem dużo bardziej doceniać work/life balance.
          No ale oczywiście to zaczyna być istotne dopiero jak micha jest już pełna.

          • 4 4

          • Z tym, że apetyt rośnie w miarę jedzenia a nawet jakby ktoś się temu oparł, to inflacja skutecznie mu tą michę będzie kurczyć.

            • 2 0

    • (1)

      o bidoki, a moja praca jest moim hobby, a jak dodam jeszcze że jestem na swoim to wam pewnie maść na ból tylnej części ciała będzie potrzebna...

      • 0 4

      • A i tak jestes frustratem....

        • 5 0

    • Fatalna konkluzja. Idzie w kierunku zdecydowanie feudalnych relacji jakie się plenią w rodzimych firmach. Ciekawe co na to pańska sekretarka ??

      • 2 0

    • pod warunkiem że masz rynek pracodawcy i każdemu kto fiknie możesz zgodnie z prawdą powiedzieć że "już masz 10 chętnych na jego miejsce".

      Wtedy autorytarne prowadzenie firmy może się udać - nie dlatego że

      pod warunkiem że masz rynek pracodawcy i każdemu kto fiknie możesz zgodnie z prawdą powiedzieć że "już masz 10 chętnych na jego miejsce".

      Wtedy autorytarne prowadzenie firmy może się udać - nie dlatego że jest dobre, a dlatego że masz niewolników którzy z przyczyn ekonomicznych nie mogą sobie pozwolić na odejście z pracy.

      Na rynku zrównoważonym (nie mówiąc o branżach gdzie jest rynek pracownika), takie postawienie sprawy szybko spowoduje że zarządzać to sobie będzie mógł najwyżej sam sobą, bo reszta sobie pójdzie.

      Podstawowy temat - swoboda i prawdziwe delegowanie uprawnień to coś co pozwala pracownikowi na rozwój siebie. Autorytarny przełożony, który nie pozwoli "pierdnąć" pracownikowi, to coś co ten rozwój hamuje.
      I pracownicy po prostu pójdą sobie gdzieś indziej.

      • 8 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.