Opinie (245) 8 zablokowanych

  • Na zdjęciu są leniwe pierogi - mniam

    podsmażone na maśle, z cukrem i odrobiną cynamonu

    • 4 0

  • Przysmaki (6)

    Moje wspomnienia z czasów młodości to pampuchy z kapustą na 10 lutego w Gdyni , zupa pomidorowa i ogórkowa w barze na Władysława 4 -go , lody Mewa na patyku nigdy nie zapomnę tego cudownego zapachu i smaku na płazy w

    Moje wspomnienia z czasów młodości to pampuchy z kapustą na 10 lutego w Gdyni , zupa pomidorowa i ogórkowa w barze na Władysława 4 -go , lody Mewa na patyku nigdy nie zapomnę tego cudownego zapachu i smaku na płazy w Gdyni , pyszne żelki w kształcie żabek i myszek , ciągnące toffi cukierki . To były czasy , była bieda ale ludzie byli cudowni dla siebie i każdy dzielił się czym miał !

    • 33 0

    • Pampuchy (1)

      Dziękuję za te wspomnienia.Też chodziliśmy na 10 Ludka na pampuchy.
      Pamiętam też lody Mewa na plaży.Na zawołanie ,,lody Mewa,,wołaliśmy
      niech Pan śpiewa.Przy plaży stał saturator z wodą sodową i przyczepa
      rozwiń...

      Dziękuję za te wspomnienia.Też chodziliśmy na 10 Ludka na pampuchy.
      Pamiętam też lody Mewa na plaży.Na zawołanie ,,lody Mewa,,wołaliśmy
      niech Pan śpiewa.Przy plaży stał saturator z wodą sodową i przyczepa
      z parówkami.Czasem dla odmiany chodziliśmy na Polankę Redłowską na basen.
      Na placu Grunwaldzkim czasem było wesołe miasteczko.Nie było jeszcze bulwaru,były
      ''falochrony''.Na Władysława IV powstały drugie Delikatesy.Mówiliśmy na nie Nowe,albo
      ''na polu''.Obok była duża księgarnia,w której pracowałam po skończeniu liceum.Cieszyłam
      się,bo moja pierwsza praca była na ścieżkach mojego dzieciństwa.Piękne chwile.Pozdrawiam
      wszystkich b.serdecznie.

      • 2 0

      • Pampuchy

        Ja pamiętam pierwsze Delikatesy na środku Świętojańskiej to było Cudo , kierownik sklepu tak obrotny i sklep zaopatrzony jak w Pewexie przy Roxanie . Chałwa do dzisiaj przypominam sobie jest smak . Ale już takiej nie ma

        Ja pamiętam pierwsze Delikatesy na środku Świętojańskiej to było Cudo , kierownik sklepu tak obrotny i sklep zaopatrzony jak w Pewexie przy Roxanie . Chałwa do dzisiaj przypominam sobie jest smak . Ale już takiej nie ma , kabanosy cienkie jak patyczki i smaczne , nie te dzisiejsze . Jak starczało pieniędzy , chodziliśmy do restauracji Myśliwska na Abrahama na dobre piwo z beczki i do tego wyśmienita golonka . A wieczorem po znajomosci do Inter Clubu na 10 lutego .Club tylko dla. Marynarzy za okazaniem książeczki żeglarskiej .Tam najładniejsze dziewczyny się bawiły .Pozdrawiam wszystkich którzy mieszkali wtedy tez w Gdyni , piękne wspomnienia :)))

        • 1 0

    • Ten bar z pampuchami to "Karlik"? (3)

      • 4 0

      • Pampuchy (2)

        Nie pamiętam nazwy tego lokalu , ale mieścił się vis poczty , takie w rzędzie boksy na 10 lutego , bliżej knajpy dla marynarzy Inter Club .

        • 2 0

        • Ten miałem na myśli. (1)

          Obok pawilonów była piwiarnia (między pawilonami a obecną Żabką - wtedy księgarnią).

          • 2 0

          • Pampuchy

            Ha ha ,to widzę że większość gdynian tam jadła te przepyszne rarytasy :) Pozdrawiam

            • 1 0

  • Baton krymski

    Oj... nie zapomnę tego smaku. Teraz nawet czekolada smakuje inaczej bo dodają do niej olej palmowy, który szkodzi!!!

    • 4 0

  • Smaki dzieciństwa

    Zupa kartoflanka i kiszona kapusta z mięsem i kaszą jęczmienną do tego tłuczone ziemniaki.Kakao gotowanie i do tego ru***anki ( placki drożdżowe smażone na patelni. Śledzie solone w śmietanie z cebulką do tego gotowane ziemniaki. Zupa z wiśni lub czarnych jagód z kaszą manną gotowaną na gęsto i pokrojoną w kostkę dodaną do zupy.

    • 4 0

  • Mniam

    Dla mnie to niezapomniany chleb z masłem i cukrem, makaron na słodko z twarogiem, ryż z jabłkiem i cynamonem, smażona mortadela w jajku czy chleb w jajku, który jadam do tej pory jak masz już taki nie pierwszej świeżości...
    Vibovit na sucho to był dopiero rarytas hehehe, tak samo jak oranżada w proszku (w woreczku też)

    • 5 0

  • oranżada od Cyrsona (1)

    najlepsza była z Oliwy, ul. Armii Radzieckiej, niewielka manufaktura w podwórku. Reszta to były rozpuszczone landrynki. I oczywiście oranżada w proszku zajadana na sucho.
    Kompot z rabarbaru latem obowiązkowo. Jak

    najlepsza była z Oliwy, ul. Armii Radzieckiej, niewielka manufaktura w podwórku. Reszta to były rozpuszczone landrynki. I oczywiście oranżada w proszku zajadana na sucho.
    Kompot z rabarbaru latem obowiązkowo. Jak weszła Pepsi to po prostu był szał. Kwas chlebowy sprzedawany w butelkach od śmietany, pycha.
    W wieku lat 15-tu zamieniłem te napitki na "patykiem pisane". Ryjka wykręcało we wszystkie strony, ale waliło w głowę :D

    • 5 0

    • To nie kwas chlebowy a serwatka była.

      • 1 1

  • Własnej roboty cukierki - czyli opalana nad gazem łyżka cukru i szklany karmelak był:)

    • 3 0

  • Łazanki

    To był smak z przedszkola :). Pampuchy (bułki drożdżowe na parze) z owocami to smaki dzieciństwa z kuchni mojej Cioci

    • 1 0

  • Czy ktoś pamięta coś takiego jak legumina?

    Sprzedawali to w połowie lat 60tych. Były to dwa płyny w dwóch butelkach (sprzedawane razem jako komplet), jeden był chyba kolorowy a drugi przezroczysty. W jakiejs proporcji wlewało sie to do szklanki i energicznie

    Sprzedawali to w połowie lat 60tych. Były to dwa płyny w dwóch butelkach (sprzedawane razem jako komplet), jeden był chyba kolorowy a drugi przezroczysty. W jakiejs proporcji wlewało sie to do szklanki i energicznie mieszało - wychodził z tego słodki, gęsty napój o specyficznym smaku. Sprzedawano to kilka lat i w pewnym momencie zniknął. Do dzisiaj zastanawiam sie co to było, bo nigdy nawet cos podobnego się nie pokazało na rynku.

    • 2 1

  • Tur prażony z kurkami, do tego miód pitny z dziegciu i bażanty w mortadelach (3)

    To były czasy, teraz nie ma czasów :P

    • 4 2

    • Co to było "tur prażony z kurkami" ? Kompletnie nie kojarzę? (2)

      • 0 0

      • bo to dawne czasy (1)

        upolowanego tura (taki dawny europejski bizon) należy oskórować, wypatroszyć, posolić, nafaszerować kurkami (takie grzyby, jeszcze są). Potem w całości postawić na palach, okryć gałęziami bukowymi i podpalić. Będzie się tak prażyć minimum 2 godziny, w tym czasie można śpiewać pieśni patriotyczne i religijne, popijając miód z glinianego dzbana.

        • 2 0

        • :)))) Nic dziwnego, że nie skojarzyłam - jestem jednak trochę młodsza od ciebie :))))

          • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.