Minęło kilka dni.
Elizabeth jest wyraźnie szczęśliwsza, co mnie cieszy. Nadziei nabrał też jej tata. Bardzo troszczy się o nią i ma odrobinę fantazji. Uznał siebie za pana Stożka. Trzeba mieć trochę fantazji, by wziąć udział w takim przedsięwzięciu. Elizabeth potrafi jednak przekonać wszystkich do swoich projektów.
Do pewnego stopnia pastor i jego kościół są w siatce A i słuchają wytycznych od A. Jednak czy A mogliby wydać rozkaz co do Elizabeth?
Zawsze myślę, że nie wszystkim zależy na jej pochowaniu. Ktoś sugeruje mi, że co najmniej odkopano ją testowo. Nie wiem, co to za kombinacje. Zdecyduje większość albo decydenci. Nie każdy chce tego samego. Może ona chce przeżyć pełne życie, którego kiedyś nie miała.
Uważałbym jednak na A. Doszedłem do wniosku, że pokazują mi tych wszystkich Ż, aby zaszkodzić dużej liczbie Ż. Takie wzniosłe odruchy.
Że wcześniej wystawiali na mnie pewne nielubiane przez siebie duże grupy, np. kalarepkę. Szkodzą innym i napuszczają jednych na drugich. Mogą szkodzić ot tak, po prostu, z czystej złośliwości i bezsilności, z zazdrości.
Przestaję zajmować się Rwandami, bo ten trop i tak prowadzi do H. Ostatnie zachowania H nie spodobały się w A, stał się szkodliwy.
0
0