Dzięki dziewczyny za wszystkie te serdeczne wpisy.. macie rację- będzie dobrze i wszystko się unormuje, choć kiedy przychodzi ta czarna godzina i wszystko zdaje się walić nam na łeb trudno w to uwierzyć...
Pati, widzę że przechodziłaś to co ja, w dodatku bez męża, także jesteś dla mnie siłaczką... na szczęście moją 5-letnią córką zaopiekowała się rodzina, więc nie nie widziała mnie w takim dramatycznym stanie.. a musiał to być naprawdę przykry widok kiedy matka cały dzień wybucha rozpaczliwym płaczem..
widać taka moja uroda że po porodzie przechodzę silny baby blues, a moje dzieci mają problemy z adaptacją do piersi, łapią za płytko, ranią mi brodawki, a z czasem gdy nadchodzi nawał odmawiają w ogóle jedzenia z piersi... pewnie jeszcze czeka mnie niejeden kryzys przy cycku.. córka np. w wieku 4 miesięcy pojadała z piersi po 4 minuty i dalej nie szło jej przekonać... zaczęła spadać w siatce centylowej poniżej 10 centyla i przeszliśmy na dokarmianie moim pokarmem ale z butli.. udało się tak działać przez 4 miesiące, potem laktacja zaczęła się zmniejszać i przeszliśmy na mm.. z resztą trochę mnie to męczyło bo na karmienie szło dwa razy więcej czasu, najpierw odciąganie, potem odgrzewanie i podawanie z butli.. może z Jaśkiem uda się inaczej..
Aktualnie, po tych 3 dniach męki i bólu w piersi wreszcie wychodzę na prostą.. dziś udało mi się ściągnąć więcej mleka, piersi stały się mniej obrzęknięte, Jasiek też jakby bardziej przychylniej do nich podszedł i przypomniał sobie chyba do czego one służą.. tylko raz podaliśmy mu strzykawkę, pozostałe karmienia poszły z piersi..czasem jest trochę walki nim Jaś zaskoczy, najpierw się powyrywa, powykręca, popłacze, ale w końcu łapie o co kaman i zaczyna ssać... opanowałam nawał, nie siedzę już całe dnie z laktatorem i klepiąc kapustę, miałam dziś czas pobawić się z córką, poprzytulać.. tak mi tego brakowało...
Z kolei jutro będzie u mnie położna.. miałam dziś jechać z Jaśkiem do przychodni na ważenie, bo wypisano nas ze szpitala z 9% utratą wagi i delikatną poświatą żółtaczki, no i miałam to skontrolować.. zwłaszcza po tych kilku dniach kiedy kategorycznie odmawiał cyca, waga mogła polecieć jeszcze w dół... położna kazała nie ruszać się z domu, jutro przyjedzie z wagą i się okaże czy syn nam rośnie:)
widzę że Wam trafiły się wspaniałe położne, kobiety z powołaniem do tej pracy.. ja tak myślałam by zadzwonić i poprosić swoją położną o pomoc jeszcze przed wizytą patronażową, ale ponieważ wypadło to akurat na weekend a ona jeszcze dokształca się i ma zjazdy, dlatego ruszyłam po pomoc do Wejherowa.. chyba ktoś nade mną czuwał tam na górze że w szpitalu trafiłam na wspaniałą osobę, która mimo natłoku zajęć mi pomogła:)
Magda:) to będziemy robić imprezy urodzinowe w tym samym dniu dużo zdrówka dla Twojego roczniaka:)
Aniu, jak samopoczucie? Nerka się uspokoiła? Młoda zbiera się do wyjścia?
IgaIga, z tą przejściową nietolerancją też musiałaś mieć masę nerwów.. brzuszkowe problemy dają się dziecku i rodzicom nieźle we znaki.. chyba trafiłaś na dobrego lekarza że udało się coś ustalić konkretnego... mam nadzieję że ta nietolerancja szybko ustapi.. zastanwaiłam się nawet czy Jaśkowi coś podobnego nie doskwiera bo jeszcze w szpitalu puszczał sporo bąków i to takich naprawdę cuchnących.. podobno to normalne, ale nie pamiętam czegoś podobnego u córki.. no i jak zaczęły się te problemy z dostawieniem do piersi to zaczęłam ponownie myśleć że może przyczyna tkwi w brzuszku..
Weronika, wy z Łucją też zmagaliście się z brzuszkiem... jak teraz u Was? BioGaia pomogła? Nadal ją stosujecie?
Ala, rzeczywiście po dłuższym czasie to możesz się czuć jakby to był pierwszy poród. Psychologicznie to też tak jak byś miała w domu dwóch jedynaków.. Ale nie denerwuj się, wszystko Ci się szybko przypomni... spójrz na to w ten sposób że będziesz miała w starszaku dużą pomoc.. nie zrobi maluszkowi krzywdy, sam tez nie wymaga już obsługi przy wysłaniu do łóżka, wychodzeniu z domu... ja swoją 5-latkę muszę jeszcze dużo obsługiwać, czy to przy jedzeniu, myciu, ubieraniu... z maluchem na piersi to spory kłopot, którego Tobie los oszczędzi.. ja początkowo nie byłam zadowolona ze u mnie 5,5 roku różnicy, teraz nie wyobrażam sobie jak bym miała to wszystko udźwignąć przy drugim dziecku w wieku np. 2 lat...
0
0