Nie było jednak dwóch stadionów. Budynek parlamentu, którą był główną bazą dla tych 600 partyzantów. Żaden podobno nie zginął podczas jego obrony. Tam chronili własnych polityków, którzy przybyli na zaprzysiężenie rządu jedności narodowej, ukryły się tam też tysiące osób. Stadion chronił ONZ, ale ten został pokonany przez bojówki i wtedy partyzanci zrobili tam wypad, uratowali tych ludzi i po ok. 2 tygodniach zapewnili im ewakuację na północ kraju, polityków też wywieźli na północ i wszystkich innych, których mogli. Robili też inne takie wypady, np. ewakuując ludzi z kościoła, którzy wytrzymali do czerwca. Już po kilku dniach przebił się do nich drugi batalion z północy, więc mieli swoją strefę w Kigali, gdzie jednak było zbyt niebezpiecznie dla cywilów. Szukanie żywności było jednym z zajęć partyzantów. ONZ nie aprobował ich działań ratowniczych w mieście.
0
0