Zapewniam Cię, że nie:) Tam gdzie bywałem (choć rzadko) zawsze czułem się jak w rodzinie:) Choć Ci, którzy przyszli bardziej z ciekawości zamiast np. przyłączyć się do celebrowania przy Pimpf czy Black Celebration siedzieli przy stolikach i nie było w tym nic złego.A jednak i na ich twarzach widać było podziw i radość z tego co działo się na parkiecie.A to miłe:) I ciekawe jest to, że nawet wśród młodszego pokolenia widać autentyczną fascynację DM i że Ci ludzie sami przyłączają się do tworzenia własnych wersji ich utworów.Jest tych remiksów multum.Lepsze, gorsze a niektóre wręcz rewolucyjne zmieniające oryginał w coś fantastycznie nowego ale zarazem nie tracącego klimatu pierwowzoru.Lub nawet przebudowując je całkiem na nowo.Choćby do tańca:) I to w tym całym "fanostwie" jest niesamowite.Że to już nie tylko zwykłe uwielbienie a prawie wiara:) No ale nie byłoby tego wszystkiego bez Martina,Dave'a,Alana,Andrew oraz Vince'a poniekąd choć ten odszedł i stworzył najpierw Yazoo a potem Erasure.A ostatnio po starej znajomości razem z Martinem wydali nawet własną płytę po latach.
Jedna z mych ulubionych adaptacji->
http://youtube.com/watch?v=6I6kDbUPVGg