Mama - mówisz o tych zaleceniach z 16 lub 24 marca?
Wtedy mój lekarz też odradzał.
Myślę że od tamtego czasu mogli dojść do innych wniosków albo dostać wyniki nowszych badań.
Myślę też, że jeśli jest się konsultantem krajowym, to bezpieczniej jest mówić żeby się wstrzymać, niż brać na siebie odpowiedzialność i otwarcie powiedzieć "starać się".
Uważnie czytałam kilka razy rozporządzenie Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników:
https://www.ptgin.pl/koronawirus-covid-19-stanowisko-w-kwestii-leczenia-nieplodnosci
Jeśli czyta się ze zrozumieniem, to wg mnie wynika z tego, że są to zalecenia dla kobiet planujących najczęściej procedury invitro itp. Używa się tam czasem leków obniżających odporność, i z tego względu Towarzystwo zaleca ewentualne wstrzymanie się od podania zarodka do zagnieżdżenia.
Gdybym miała się traktować jak osobę która stara się o ciążę różnymi metodami leczenia niepłodności (bo o takich osobach jest mowa w tekście) to:
"Pacjentom już leczonym, którzy nie są w grupie ryzyka i są zdrowi dokończenie rozpoczętych procedur leczenia niepłodności z ewentualnym rozważeniem odroczenia transferu."
Proszę też przeczytać wywiad z jedną z autorek tych zaleceń:
https://www.chcemybycrodzicami.pl/ciaza-i-leczenie-nieplodnosci-w-czasie-zagrozenia-covid-19-wywiad-z-ekspertka/
Od 19 marca minęło już trochę czasu. niewiele, ale codziennie dowiadujemy się nowych rzeczy, lekarze na pewno też.
Zróbmy co się da, by było jak najbezpieczniej, ale nie dajmy się zwariować.
Pracuję zdalnie.
Zakupy robię raz na 2 tygodnie.
Z nikim się nie spotykam.
Mój synek (3 lata) chorował przed epidemią co 2 tygodnie. Teraz siedzimy w domu i nawet kataru nie złapał, bo skąd?
Córka (8 lat) nie choruje już od 3,5 roku:) Myślę że to świadczy o tym, że nie mamy kontaktu z zarazkami z zewnątrz (synek), a my z córką jesteśmy dość odporni.
Zatem... oby tak zostało:)
Nie dajmy się zwariować.