Cos tu zgrzyta
Bardzo lubię Panią Agnieszkę, ale ten film wybitnie jej nie wyszedł. Ja stamtąd pochodzę i inaczej to widzę. Ale nawet pomijając ten fakt - ten film to jakaś plątanina kina akcji, kryminału, psychologii, buntu i czort wie czego jeszcze. No i te zbiegi okoliczności - przypadkowo pacjent pani psycholog to bogaty bezkompromisowy gość, który bez zmrużenia okiem przyjmuje uciekinierów do swego wypasionego domu, gdzie większość domowników mówi po francusku a nastoletnie dzieci od razu łapią wspólny język mówiono-śpiewany z trójką imigrantów. Największe pretensje mam do sceny końcowej - pokazanie przejść granicznych i uciekinierow z Ukrainy, jako kontrast do granicy z Białorusią. Czemu to porównanie ma służyć?
2
0